poniedziałek, 30 grudnia 2013

Drogie wilki!

Dziękuje tym którzy są z nami, a  z powodu tych którzy są z nami a tak naprawdę nie są, jest mi z tego powodu bardzo przykro.Przysięgłam sobie, że nie porzucę tej watahy nie zostawię jej, będę o nią walczyć!Wiem o tym doskonale, że zdarzają się wzloty i upadki, ale nie dopuszczę do tego by wataha zginęła, jest ona dla mnie zbyt warta na to by zginęła. Niektórzy tłumaczą się, "nie mam czasu" doskonale o tym wiem, że w tym zabieganym świecie może być brak czasu ale proszę was znajdźcie chwilkę by pobyć z nami, pokazać, że się jest aktywnym, że żyjesz. Bardzo szkoda mi z tego powodu tych którzy odeszli z tego powodu... mam nadzieję, że kiedyś do nas powrócą, doskonale rozumiem ich decyzje. Ci którzy są w watasze a są tak jakby martwi, czy chcecie wrócić jeszcze z nami? Czy mam pozwolić na to byście odeszli?
Bardzo tego nie chce byście odchodzili, ale nie ma sensu na to byście byli "martwi" wśród nas...
Zachęcam na to byście pozostali z nami i dawali oznaki życia.
        Serdecznie zapraszam nowych członków do dołączenia do naszej watahy przyjmiemy was z otwartymi ramionami, nie bójcie się nas. Z nami możesz poczuć rodziną atmosferę.
        Informuję, że szykują się małe zmiany w watasze.Nie będą to jakieś wielkie zmiany, ale taki które dogodzą życie w watasze, a nowym wilkom lepiej będzie się z tym wszystkim oswoić.

                                                Przyszłość i atmosfera leży w waszych rękach moi drodzy!

                                                                                                                         

Od Kazana Cd Nēkaṛē

Patrzyłem na wadere z całych sił starałem sobie przypomieć .. ale nie byłem w stanie nie znałem jej ..
Odskoczyłem
-Dość młoda w co ty minie wrabiasz -warknąłem
-Nic przyjacółki nie pamiętasz .. z dawnej watahy
Oczy mi wyszły .. "tam nie było takich wader"
-Nie .. ja miłem tylko jedną i na pewno nie ciebie, Wadera przysuwal się do mnie ..
-Nie wyglupiaj się Kazan .. kochałeś mnie
-Co??!!-miłem ochote biec ..
-Sluchaj pomyliłaś mnie ja na prawdę cie nie znam .. spojrzałem na Nēkaṛē blagalnym wzrokiem ale ona tylko przygladała się ..
w końcu moja cierpliwość się skończyła ..Skoczyłem na wadere i przygniotłem do ziemi
-słuchaj Ophellie czy jak ci tam nie znamy się i nie mam nic z tobą wspólnego i nie chce mieć -powiedziałem stanoiwczo i zaczłem wysuwać ostre jak brzytwa kły .. -warcząc

<Nēkaṛē>



Od Electical cd Ostrego

Oj chyba się chwilkę zdrzemnęłam. Nie czułam się już źle. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą dwa wilki, które z zaciekawieniem się mi przyglądały. Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego. Kiedy szłam nieopodal watahy ze zmęczenia straciłam przytomność. Była szara, a teraz cała jaskinia została rozświetlona przez mój niebieski kolor sierści. Trochę się zmieszałam. Podczas moich rozmyślań zupełnie zapomniałam o tych dwóch wilkach, które cały czas się na mnie patrzały. Podniosłam jedną brew.
-Hej, dzięki za pomoc, ale muszę już iść - powiedziałam i ruszyłam ku wyjściu. Jeden z nich ruszył za mną.
-Ale nie możesz jeszcze iść. Jesteś zbyt słaba -nalegał, abym została.
-A założysz się, że nie? -zapytałam i zrobiłam salto do tyłu. -I co? Jestem słaba? Tak się składa, że błyskawicznie się regeneruję -powiedziałam z pogardą i zmieniając kolor na przeźroczysty ruszyłam biegiem na polowanie. Byłam bardzo głodna. Gdy lekko zwolniłam, zaczęłam się zastanawiać kto jest alfą w tej watasze.
<Ostry?>



od Nekare do Kazana



 Następnego dnia byliśmy już w domu. Nie mogłam na siebie patrzeć. Po mimo dobrej opieki, rany sprawiły moje futro rzadkim, brzydkim, twardym. Wiadomo kobieta zawsze znajdzie powody do zmartwień.
 - Co ci? Jakoś tak zamilkłaś. Coś nie tak?
 - Nie nic...
 - A jednak.- powiedział dociekliwie i usiadł przy mnie.Położyłam mu głowę na karku, jednak szybką ją zdjęłam.
-Sss!- syknęliśmy równocześnie z bólu. Po chwili zaczęłam się śmiać.
- Czemu się śmiejesz? To nie jest śmieszne. Nawet się do ciebie przytulić nie mogę- Jęknął Kazan.
 -Jesteśmy jak para staruszków- śmiałam się dalej- Przy każdym ruchu jęczymy.
 Siedzieliśmy i śmialiśmy się. Nagle do jaskini wpadła wadera:



 Kazan podniósł się nerwowo.
 Wadera rzuciła się na niego, zaczęła do obściskiwać, lizać po policzkach. Tak w tym momencie byłam zazdrosna, choć trudno u mnie wywołać tego typu reakcje. Kazan odpychał ją od siebie, ale wyjątkowo nieudolnie. Wątpię żeby basior jego rozmiarów nie dałby sobie rady z wilczycą jej pokroju (była dość chuda i drobna).
- Kazan wreszcie cie odnalazłam!- krzyknęła z zachwytem. Myślałam że mnie coś trafi, ale nie dałam tego po sobie poznać. zacisnęłam zęby tak mocno, ze się nawet nie odezwałam, nie żądałam wyjaśnień. Chciałam mieć w końcu święty spokój. Żeby było normalnie.
 Kazan patrzył na waderę jakby ją pierwszy raz w życiu zobaczył.
 - Ah no tak. Nie pamiętasz mnie? To ja Ophellie.- powiedziała, a Kazan zrobił minę typu : O co ci chodzi kobieto?!
 Ja chciałam wyjść, ale jednocześnie chciałam usłyszeć tłumaczenia Kazana. Czy naprawdę jaje nie zna?

 Kazan?

niedziela, 29 grudnia 2013

od Ostrego do Electical

Przechadzałem się po lesie. Od kiedy pamiętam lubiłem hartować swoje ciało. Było zimno, ale nie przejmowałem się tym. Nigra została w jaskini szamana. Ja poszedłem na spacer. A jak to z moimi spacerkami bywa muszę się zawsze na kogoś natknąć. Najczęściej są ta antagoniści, takie to ja mam szczęście. Po chwili gdzieś w śniegu dostrzegłem szare futro. Podbiegłem. Okazało się, ze była to młoda szara wilczyca. Nie wyglądała na wrogą. Z reszta, była nieprzytomna, to co tu można było o niej powiedzieć? No właśnie chyba nic. Złapałem ja za kark i ułożyłem na swoich plecach. Postanowiłem zabrać ja do siebie, ponieważ wciąż żyła. Popędziłem przez zaspy. Nigra w jaskini szyła coś. A konkretnie wyprawiała skore na kołdrę. Już prawie skończyła. Wtem wkroczyłem ja, i położyłem nieprzytomna wilczyce przy ścianie. Moja pomocniczka zdziwiła się bardzo:
-co to ma być?
-Wilczyca
-To wiem, a konkretniej?
-no znalazłem jom. Na śniegu leżała. Sobie. Sama tak.
-Eh...ja cię nie rozumiem. Dobra. Połóż ją.-i podała mi skończona kołdrę ze skóry. Położyłem ja na wilczycy. Po chwili postanowiłem ja rozgrzać. Ale nie miałem czym rozpalić ognia. Po chwili zacząłem kopać w ziemi.
-Co ty wyrabiasz?!-Nigra-Aż tak bardzo ci się nudzi?!
-no co? Kopię.
Po chwili kopania wyjąłem z ziemi stara grubą księgę opleciona łańcuchem z kłódką.
-ooooo. Co to?-spytała zdziwiona Nigra.
-Księga.-położyłem łapę na kłódce, a ona otworzyła się.
-Jak żeś to zrobił?!
-Ta blokada reaguje na moja energię duchowa. Nie otworzysz tego za żadne skarby.-otworzyłem księgę i zacząłem przewracać kartki. Po chwili znalazłem odpowiednie zaklęcie. Pomachałem trochę rękami tak jak było napisane i w miejscu przeze mnie wskazanym rozbłysnął niebieski płomień-no.-zamknąłem księgę.
-Pokaz!-Nigra chciała zabrać mi księgę, ale w tym momencie upragniona rzecz rozpłynęła się w powietrzu. Wilczyca zrobiła nadętą minę a ja uśmiechnąłem się szeroko. Wtedy oboje spojrzeliśmy na obca wilczyce, która z cichym jękiem otworzyła oczy.
(Electical?)

Od Kazana Cd Nēkaṛē


Popatrzyłem na nią u uśmiechnąłem się
-Wiem .. ale obiecałem że nie pozwolę nikomu tak cie skrzywdzić .. dotknęli cię więc nie miałem wyjścia .. Nikt nie będzie krzywdził mojej ukochanej Waderki -uśmiechnąłem się
Patrzyła na mnie i uśmiechnęła się chyba cała złość zniknęła
-Podejdź do mnie ?
Podszedłem a ona przytuliła mnie po chwili polizałem ją w pyszczek .
AAA-syknęła
-Co jest ?
-Głowa mnie trochę boli ..
-Zaraz poczujesz się lepiej -wskazałem na medyka który niesie leki .. '
Po zażyciu ich Wadera czuła się lepiej .. Nawet mnie obejrzeli szli mi na żywca kilka otwartych ran i przemyli
-Niebawem wracamy do domu -uśmiechnąłem się
-Ile jeszcze tu będę leżała
Medtyczka odezwała się
-Spokojnie do wieczora ..


<Nēkaṛē>

sobota, 28 grudnia 2013

od Nekare do Kazana

-Co ci się stało?- zapytałam troskliwie. Chciałam się podnieść, ale medyk skarcił mnie wzrokiem. Położyłam się na powrót. Ta zmiana pozycji spowodowała okropny ból głowy.
-Nic.- odrzekł obojętnie, jakby był cały i zdrowy, a moje pytanie wydawało się mu śmieszne.- Oni ci już nic nie zrobią.- dodał po chwili, a ja popatrzyłam się na niego pytająco. Medyk wyszedł z jaskini.- Zabiłem ich.- Nie wiem czemu, ale na te słowa włos zjeżył mi się na grzbiecie.
-Sam?- zapytałam niedowieżajac, on kiwnął głową.- Ty wariacie!- wyrwało mi się.- Mogli cię zabić!

Kazan?

Od Electical

Po kilku dniach wędrówki znalazłam w końcu znalazłam watahę do, której mogłam dołączyć. Byłam tak wyczerpana, myślałam, że nie dotrę do żadnej jaskini, w której będę się mogła schować. Ta wilczyca, która czołgała się przez "centrum watahy" w niczym nie przypominała tej walecznej wadery, która mordowała inne wilki. Większość wilków oderwała się od swoich zajęć i przyglądała się temu nieszczęściu, które czołgało się po ziemi. Niestety nikt nie wybiegł na powitanie. Mam na myśli oczywiście moją rodzinę. Całą wędrówkę wierzyłam jednak, że ktoś będzie na mnie czekał. Na próżno.
Mój intensywny niebieski kolor bladł z kroku na krok. Traciłam siły. Nie miałam już dla kogo żyć. Dzieci, partner, rodzina. Nic już nie wypełni tej pustki w moim sercu. Teraz nie byłam jak dawniej. Byłam szara. Nagle łapy się pode mną załamały i z hukiem runęłam na ziemię. Gdzieś głęboko w duszy moja wilczyca głośno wyła. Straciłam przytomność.

<dokończy ktoś?>



Nowa Wadera! Powitajmy Electical!

sp5w.jpgELECTRICAL

Od Kazana Cd Nēkaṛē


Od Razu zarzuciłem waderę na grzbiet i pognałem do medyka ..
  Położyłem ją i zostawiłem .. od razu opatrzono jej rany i zabrano się za leczenie był w stanie krytycznym .. Nie było na co czekać
"Zemsta będzie słodka " pognałem do jaskini ani śladu .. nie trzeba było wiele czekać po godzinie zjawili się ponownie
-Widziałeś co stało się twojej dziewczynie?
-Tak i zapłacicie za to
-Nikt nie będzie płacił .. no chyba ze ty własnym życiem ..
  Rzucili się na mnie mieli przewagę ale kiepsko rozwinięte moce po dwóch godzinach walki upadłem a czterech rozszarpywało mnie .. Jednak wtedy przed oczami ukazał mi się obraz poranionej ukochanej .. Wstałem w złości przestałem panować nad mocami w kilka sekund nie został ani jeden żywy wilk ..
Dowlokłem się do medyka .. Nēkaṛē żyła miała się lepiej gdy zobaczyła mnie w takim stanie zaniemówiła ..

<Nēkaṛē>

piątek, 27 grudnia 2013

od Nekare CD Kazana

- Czemu nie powiedziałeś wcześniej?- zapytałam
- Nie bałabyś się mieszkać z kimś, kto ma na karku bandę wilków, które chcą go zabić?
Spuściłam wzrok. 
- Pójdę się przejść...
- Ale Nēkarē, czekaj...- zbliżył się do mnie.- Przepraszam...- szepnął, a ja wyszłam. Tuż za mną wybiegł Lolek.
Musiałam trochę ochłonąć. Poszłam nad rzekę- nawet ona była częściowo zamarznięta. Nagle usłyszałam zgrzytanie śniegu. Ktoś się zbliżał... A nawet wielu ktosiów. Rozejrzałam się, ujrzałam wiele wilczych łbów. Nie były najpiękniejsze... 
- Proszę, proszę, kogo my tu mamy...
- Zawsze chciałeś to powiedzieć? Wygląda to tak jakbyś tego tekstu nauczył się na pamięć.- odparłam zuchwale, byłam po prostu zła.
- Hym... Jaka wygadana, zobaczymy czy będziesz długo tak śpiewać...
Przewróciłam oczami. Mocą wyjęłam łuk i strzały, umiejscowiłam go dość wysoko. Wilk z którym rozmawiałam popatrzył na broń jakby trochę z podziwem.
- Co? Myślałeś, ze trzymam go dla ozdoby?
Wilk uśmiechnął się. Zając schował się w pobliskiej norze. Wilki jak banda łajdaków rzuciły się na mnie. Broniłam się zażarcie, od razu wprawiłam w ruch mój łuk. Strzelałam do wilków które był zbyt natarczywe. Jednak po dłuższej chwili- a może tylko mi wydawało się, że była to dłuższa chwila...- strzały skończyły się. Banda basiorów była rozwścieczona. Zaczęłam mocno obrywać. Czułam jak szarpią mnie za bok, łapy, głowę, kark. Nagle poczułam gwałtowne szarpnięcie, mój prawy bok oblała gorąca krew. Nie miałam już siły, bo zaraz krew oblała również mój kark, łapy po prostu nią ociekały- upadłam. Wilki odsunęły się- widziałam je jak za mgłą. Moja moc osłabła- łuk spadł na ziemię i zginął gdzieś w śniegu. 
- Jak dożyjesz to pozdrów swojego kochasia i powiedz, że go niedługo odwiedzimy.- zaśmiał się jakiś glos. Zemdlałam.
Obudziłam się po jakimś czasie. Lolek siedział przy mnie skulony. Popatrzyłam w niebo- zbliżała się śnieżyca. Do domu Kazana wcale nie było daleko, ale droga tam wydawała mi się nieskończenie długa. 
Brnęłam przez zaspy- zajączek kicał za mną. Wiedziałam, że mam jakąś poważną ranę na głowie, bo oczy co rusz zalewały mi się krwią. 
Co kawałek przeszłam to zaraz upadałam, jednak chłodny śnieg dodawał mi sił.
- Nie mogę na to patrzeć!- krzyknął Lolek, otarł się o moją łapę, brudząc sobie krwią futerko i uciekł. Nie wiem gdzie, ale brnęłam dalej. 
Kiedy już chyba setny raz upadłam zobaczyłam Lolka. Myślałam, że śnię, że to urojenie. Spojrzałam wyżej- zobaczyłam Kazana. Naprawdę myślałam, że już po mnie. Ten śnieg, Kazan, zając. 
- Kazali cię pozdrowić.- powiedziałam patrząc na Kazana. Potem ból ustał, obraz basiora i Lolka rozmył się, a później zniknął w otchłani czerni. 


(Kazan?)

Od Kazana Cd Nēkaṛē


Usiadłem a ona na przeciwko mnie .. 
- Zacznijmy od poczatku .. 
-Ok tylko szczerze .. 
-Jasne .. Wiec gdy straciłem rodzinę zaopiekowalem się Zeldą .. byla jak mlodsza siostra bylem gotowy oddać za nią życie .. Pewnego razu Wudz wilków cienia porwał ją .. Ruszyłem jej na pomoc .. Naruszylem granice wulkow cienia .. zagrałem nieuczciwie .. mialem być na ich uslugi .. wiec oddali Zelde jednak po czasie meczylo mnie to ze ktoś moze ządzić mną zabijłem wodza i spaliłem dokumenty po ttym czasie wilki cienia mszcza się .. Zostalem skazany na smierć przez jego syna .. ale uciekłem od tamtej pory mam ich na karku .. by ich pokonać musial bym zabić kazdego wilka cienia albo siebie .. 


<Nēkaṛē>

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Od Twilight Sparkle do Aishy



Urządzając jaskinie myślałam o tym jak ja...taka mała Twilight miałabym uratować świat?Przecież to niemożliwe!Obiecałam to Celestii więc muszę to wykonać.Przygnębiona poszłam do lasu.Nawet nie wiedziałam gdzie jest Spike.Próbowałam zadać sobie jakąś zagadkę w głowie której rozwiązywanie mogłoby mnie uspokoić.Nagle zobaczyłam cień który krzyczał o pomoc.Jakiś wilk leciał na skały i nie mógł kontrolować swojego lotu.Użyłam zaklęcia Ochronnej Bańki która złapała wilka w samą porę.Położyłam go na ziemi.To chyba była wilczyca.Próbowała wstać ale przewracała się.Zaniosłam ją do jaskini za pomocą magii.Spike nazbierał różnych wonnych roślin które postawiły wilczyce na nogi.Chwiała się jeszcze trochę ale nic jej się poważnego nie stało.Powiedziała...

(Aisha?)

niedziela, 22 grudnia 2013

Od Roksi

-zamilcz!
Wilk rozpłyną się w powietrzu.Nie pozostał po nim ślad.
-Obcy wiem że mnie usłyszysz! Mam pytanie? Czy chcesz stać się inny?Nie chcesz tylko zabijać?
Kopnęłam w skałę.Wiedziałam jaką odpowiedź bym dostała. Nie wiem czy by się zmienił. Chyba nie.. ale nic nie wiadomo.W moim sercu pojawiła się iskra nadziei...Była dziwna ale coś mnie ruszyło, coś zapaliło znowu we mnie iskierkę...Przecież wiem kim jestem....chyba wiem.... muszę twardo stanąć na nogach, spojrzeć trzeźwo na świat, jeśli ja porzucę wiarę, to wszyscy ją stracą.Wilk Życia, ten który daje życie innym, dąży do tego by inni nie porzucili wiary... wiary w co? wiary w życie.Nie po to Golden zginęła,zginęła  za tą moc, ofiarowała ją mnie.Po to bym prowadziła dalej innych przez życia jak ona prowadziła innych. Zastanawiająca moc, co tak na prawdę w sobie kryje?Muszę to odkryć w sobie. tak na prawdę nie chce chyba zemsty, może pewnego zrozumienia.Co się stało już się stało.

   Wyszłam z tego tunelu i powróciłam do watahy.Zauważyłam Valixy i Ifus, które prowadziły pobudliwą wymianę zdań.Podążałam już w stronę jaskini, ale w tedy zawołała mnie Ifus.

(Ifus, Valixy ? )

od Night do Merle

-Dzięki za te miłe słowa otuchy-zaśmiałem się-ale nie powinnaś tak do mnie mówić.Wiele wilków mówiło do mnie w ten sposób,ale mówili tak ponieważ ich trenowałem oni byli uczniami,a ja mistrzem.A ja przecież ciebie nie uczę.A poza tym tylko od jednej osoby przyjmuje,że na prawdę jestem jej mistrzem i tak na prawdę kiedy ktoś tak do mnie powie jest mi to obojętne,a  kiedy...nie ważne.Piękny wieczór,ale ja już muszę wracać.Jeszcze muszę iść tu i tam...
-Tu i tam? a jaśniej?
-Na pole treningowe...
- o tej porze?! co ty świecisz w ciemności-zaśmiała się
-Nie ja,a moje oczy-powiedziałem stanowczo
-No,ale jak w śniegu będziesz ćwiczył?-cały czas szukała powodu bym został
-Trenuje się o każdej porze dnia i nocy,o każdej porze roku deszcz,śnieg czy słońce.-uśmiechnąłem się i odeszłem.


(Merle?)

Od Merle c.d. Night

-Faktycznie ściemnia się... wracajmy.
-jeśli pozwolisz od prowadzę cię...
-no jasne, będę czuła się bezpieczniej....
-boisz się?
-eee.... a...no.... w sumie to nie ale muszę się przyznać, że tak...
-a coś się stało?
-tak napadli na mnie kiedyś....
-kto....
-Napadło na mnie szanowne grono wilków Gold Blood...Bezlitośni, chcieli mi odebrać moją tajemnicę.....zostawili mi ranę którą mam do dziś, bardzo trudno się goiła...Uzdrowiciele zmagali się bardzo z tym abym przestała cierpieć....byłam bliska śmierci... miałam drgawki, gorączkę, krew lała się strumieniem z rany.

-Co cię uratowało?
-moja tajemnica....moja tajemnica mnie uratowała bo nie pozwoliłam jej zabić....
Night, był bardzo zdziwiony tym o czym wogle mówiłam....wiem mogło się to wydawać dziwne.... ale tajemnica zostanie tajemnicą....koniec kropka!
-musisz na siebie uważać.... Merle
-spokojnie.....oni oni już nie żyją parę watah które się złączyły w walce.... między innymi ta wataha.... zostali zabici lub po prostu przeszli na stronę dobra....Wyrządzili dużo zła.... nie tylko mnie ale również innym...
 Doszliśmy przed moją jaskinię...Usiedliśmy na skale i wpatrywaliśmy się w księżyc...
-Night.... wiesz nie martw się... znajdziesz kogoś kto na pewno będzie za tobą podążał... będzie cię kochać
-mówisz?
-mówię... od pirwszego razu gdy cię zobaczyłam widziałam, ze jesteś twardym wilkiem...Ale nie wilkiem który tylko walczy... zabija czy coś w tym rodzaju. Ale wilkiem, która ma uczucia i jest wielkim wilkiem.... mistrzu....
(Night/)


Od Nēkaṛē Cd Kazan

Byłam osłupiała. Było mi niedobrze. zaczęła mi się kręcić w głowie. Usiadłam. Milczałam. Serce omal nie wyskoczyło mi z piersi.Na zewnątrz było słychać dziwny śmiech. Słyszałam jak parę wilków odchodzi od jaskini. Obserwowałam Kazana wynoszącego martwe wilki z jaskini...
- Czemu to zrobiłeś?- zapytałam zdenerwowana. Doszło do mnie, że się nie bałam- byłam na niego zła.
- Co? Chciałaś żeby tu leżały?
- Nie o to mi chodzi i ty dobrze o tym wiesz!
- Nie mogę ci powiedzieć czemu ich zabiłem...
- Czemu mnie okłamałeś?!- krzyknęłam tak głośno że sama się przestraszyłam. Patrzył. Nic nie mówił.
- Aha, czyli nie zasługuję na to żeby znać prawdę?- Zapytałam zgryźliwie. Kazan trafił w mój czuły punkt, boję się kłamstwa.- No dobrze to co się stało? O co chodzi?- zapytałam trochę spokojniej. Odruchowo swatając między zającem, a Kazanem. W jednej chwili straciłam do niego część zaufania. Bałam się tego co powie.

Kazan?

czwartek, 19 grudnia 2013

od Valixy

Kiedy dotknęłam Ifus ujrzałam powody dla których płacze.Płakała dla miłości i dla niej chce odejść.
To smutne co przeżywa,ale da radę,ale na pewno przyszłość którą widzi ją nie pokoi ,ponieważ zapewne wcale jej nie widzi. Zapłakana zasnęła w moich łapach. Ułożyłam ją na posłaniu.
Przeżywałam to co ona,ale ona cierpiała bardziej.
Po chwili odwiedził mnie Flown,widocznie wiedział,że ona tu jest.
-Witaj,bo ja myślałem,że jest Ifus i ...
-Ifus jest,tylko śpi,może poczekasz chwile?

(Flown?)

od Ifus

Kolejny dzień.Przepełniony rzeczami które mam zrobić aby nie myśleć,aby nie myśleć o...
Dlaczego właśnie ja pokochałam ich dwóch.Serca nie można tak podzielić...ale mojemu się udało. Nienawidzę się za te myśli!Nienawidzę siebie!-wykrzyczałam w łzach-A co kocham?-wyszlochałam
Wzięłam głęboki wdech,zamknęłam oczy.Te cholerne wizje są silniejsze ode mnie...Ujrzałam siebie i jego..i później jego...Pamiętam! Ja to wszystko pamiętam!-wykrzyczałam w myślach-Więc przestańcie! Przestańcie!-upadłam na ziemię...Klęczałam chwile nie ruchomo.Po chwili otarłam łzy i wyszłam na zewnątrz jaskini.Padał lekki puszysty śnieg.Dawno nie widziałam czegoś takiego tylko kiedy byłam w moim domu.
 Czasami rzeczy które kocham za bardzo ranią,a raczej ja ranię...sama nie wiem
Podjęłam decyzje.
Wybrałam się do Valixy
-Valixy,wyjeżdżam -powiedziałam stanowczo ,ale nadal płacząc
-Co? co się stało?-zapytała stojąc na przeciw mnie
-nic się nie stało wyjeżdżam i koniec
-o Boże-wyszeptała cicho i mnie przytuliła-powiedz co się stało?
-to za dużo dla mnie,nie wiem co mam robić.Zrozum to nie wiem-powiedziałam przez płacz.

od Bezimiennego

-Wnioskuje,że już sama nie wiesz kim jesteś? Czy waderą potrzebującą zemsty,czy zdesperowaną i zgoryczałą waderą pogrążoną w smutku? Nie da być dwoma osobami na raz...
Lecz nie zmienisz swojej postawy co do mnie,a uwierz mi moja śmierć nie przywróci ci siostry ani tobie zdrowych zmysłów.Jeżeli będziesz mijać każdego wilka ,który zabił jedno z twoich uczuć z przebijającym wzrokiem przeszłość ogarnie twoja duszę i niezostanie nic,proch. Twoja psychika się rozkruszy-zmiażdżyłęm kamień w moich łapach -ale to nie mój problem,wiem,że mi tego nie przyznasz,bo przecież wiesz lepiej,ale opamiętaj się puki jeszcze możesz.To dziwne ,że udzielam rad komuś takiemu-spojrzałem na nią krzywo.-Ale cóż takie jest życie i nie tylko ja muszę to zrozumień,ale i ty...

Rozproszyłem się w ciemnościach tunelu...

od Night do Merle

-Urodziłem się na biegunie północnym.Surowy klimat,brak pożywienie,schronienia,nie kończący się biały horyzont...lecz dla kogo surowy? Nie dla mnie...Od urodzenia starałem się sobie z tym radzić nie ustana praca nad własną osobą daje ogromne efekty.W wieku już wystarczająco dojrzałym założyłem własną watahę.Nie spuszczałem jej z oka.Zobowiązywałem się do każdego jej błędy i głodu.Nie zagrażałem nikogo na śmierć oprócz siebie.W pewnym okresie mego życia spotkałem potężną waderę.W jej oczach paliły się iskry.Próbowała to schować w głąb siebie ,ale to było silniejsze od niej.Tą daleką i odległą część świata przybyłą tylko po to aby się ze mną spotkać.Wydało mi się to śmieszne.Lecz ona nie żartowała dowiedziała się o moich wrodzonych umiejętnościach.Byłem i nadal jest jedyny trenerem ,który tyle potrafi nauczyć i okiełznać mocy,ale to nie czyni ze mnie bohatera.Ona od początku napawała mnie wielkim szacunkiem i nazywała mistrzem.Byłem dla niej nie ugięty ,podchodziłem do niej jak trener nie ojciec mimo tego,ze by la samotna,ale śmiało mogę powiedzieć,że jej to nie przeszkadzało. Byłą niewzruszona,jak kamień.Bez uczuć,to pomagało jej w walce.To od urodzenia jest w wilku.Tego nie da się ograć,czy nauczyć.
W końcu odniosła sukces przynajmniej z mojego punktu widzenia.Pokonała własnego mistrza,ale ona nadal chciała się uczyć dla niej nigdy nie było za mało.Dlaczego ci to opowiadam? Dlatego,że dzięki tej waderze,jestem tutaj jestem jej winny,uratowała mnie i moją watahę.Jestem jej winny dożywotnią przysługę.Zostawiłem moją watahę,ale nie na pastwę losu mam zamiar tam kiedyś wrócić lub ja sprowadzić tu...
 Do każdego wilka starałem pochodzić z dystansem i to zostało mi we krwi.Nie byłem w związku od...zawsze.Nie chce z kimś się wiązać a następnie go opuszczać.
-Ale wcale nie musisz nikogo opuszczać.
-To nie będzie moja decyzja ,ale śmierci,tylko i wyłącznie.
-Rozumiem...
-Robi się późno,odprowadzę cię-odparłem,byłem zmęczony tą rozmową.Wiadomo,że każdy marzy o miłości,a dla mnie jest nieosiągalna...


(Merle>)

środa, 18 grudnia 2013

Od Roksi do Bezimienny

Siedziałam sobie na skalnym wzgórzu, wiatr muskał mi futro.Cała kraina była biała,pokryta białym puchem.Rozmyślałam co robić...zbliżają się święta.Całą watahą zorganizujemy przygotowania do świąt i przyozdabiania.Popatrzyłam jeszcze raz na watahę z góry i zbiegłam po zboczu.Zauważyłam pewny dziwny tunel, z którego wydobywało się światełko.Postanowiłam go sprawdzić.
http://blog.panfu.de/wp-content/Tunnel.png
Gdy weszłam do jednej groty ostrożnie, posuwałam się do przodu.Nagle zauważyłam cień....Cień wilka.Szłam dalej.Gdy dostrzegłam wilka, okazało się, że to Bezimienny...Czemu zawsze go muszę napotykać na swojej drodze?!On wyczuł mnie.Popatrzył w moje oczy, ja srogo popatrzyłam  jego.
-czego tu jeszcze szukasz?
-Wolności...
-powiadasz wolności!? To się jej nie doczekasz....!
-ale ja chce się zmienić....
-nie wieżę ci! Zdrajco... Jesteś zdrajcą samego siebie..Z twoich ust kapie tylko nienawiść i kłamstwo... Więc czego tu jeszcze szukasz?
-zrozum...
-co mam zrozumieć?! To że jesteś zabójcą! To, ze mnie skrzywdziłeś tak boleśnie.Ranę którą mi wyrządziłeś nie goi się, widać ciągle kapiąca z niej krew... widać, ten ból.... ból zadany na lata
-masz prawo mnie nienawidzić
-jak śmiałeś to robić! Dlaczego dlaczego dlaczego?! [łzy popłynęły mi z oczu, nie mogłam nad sobą zapanować, łzy ciekły jak ten strumień płynący z gór... Tak dotkliwe miejsce, naruszone zakłóceniem spokoju, długo nie wytrzymywało, co miałam zrobić?! w głowie hulała  mi ciągle myśl "zabij go zabij!' lecz serce wskazywało co innego... nie mogłam... nie wiedziałam...]
(Bezimienny/)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Od Kazana Cd Nēkaṛē


Czułem ból słyszałem czyjeś szepty .. po chwili zaczęło mi się robić coraz cieplej i szybciej zacząłem oddychać ... Poczułem dotyk miły i ciepły .. zacząłem wyraźnie słyszeć otworzyłem oczy widziałem Wilczyce nad sobą patrzyła na mnie .. i uśmiechała się
-Żyjesz ...
-Czemu miałbym nie żyć ..
-Co się stało ze wyszedłeś .. ?
-Szczerze to nawet nie pamietam ..
Powoli wstawałem ..
-Co ty robisz ..
-Wstaje nie mam zamiaru odpoczywać
-Musisz jeżeli coś ci dolega ?
-Jeżeli coś mi dolega to wyjdzie z czasem .. -ustałem na cztery łapy
Patrzyła na mnie zaskoczona
-Wyglądasz jakby nigdy nic ..
-Trzeba twardym być bo inaczej łatwo zginać .. Po chwili usłyszałem hałas ..
-Co się dzieje .. ?-spytała Nēkaṛē
-Nie wiem ale spokojnie nic strasznego spojrzałem na nią po chwili znowu huk i cień w jaskini
- Kazan co to ?
-Spokojnie tylko nie panikuj ..
Stałą w miejscu .. ja przybrałem pozycje obronną było widać tylko cienie walczące i słychać jazgot piski i groźby .. po chwili stałem a przede mną dwa martwe wilki
-Kto to ?
-Nikt ważny ..
-Ukrywasz coś przede mną Kazan ?
-Tak ..
-Co takiego ?
-Jestem ścigany przez wilki cienia i skazany na śmierć ..
-Za co ?
-Za zabójstwa .. władcy i innych z klanu wolfas
Spojrzałem na nią była wystraszona
-Tak mieszkasz pod jednym dachem z morderca niewinnych .. -powiedziałem

<Nēkaṛē>



Od Electry do Zayna

Gdy otworzyłam oczy nie byłam już w domu Zayna...Byłam w Black Rock Shooter... Nie wiedziałam czemu to się tak skończyło...Przecież nie raz byłam raniona bardziej...Może rany zadane przez Dead Master w normalnym świecie są śmiertelne i nie jestem na nie odporna...Nie miałam pojęcia dlaczego...Nie chciałam się nad tym nawet zastanawiać. Myślałam o Zaynie...
" Już nigdy go nie zobaczę...Nigdy.." - Pomyślałam i poleciała mi łza...
- Dlaczego...Dlaczego...Dlaczego?! - I znowu poleciało mi kilka łez.. W pewnej chwili, poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu...Była to ta dziewczyna z którą się zamieniłam, czyli Mato.
- Nie płacz. - Powiedziała.
- Co ci do tego...Teraz zostaniemy tu obie.
- Nie koniecznie. - Uśmiechnęła się.
- Jak to?
- Ja mogę tu zostać. Ty jak widzę, bardziej przywiązałaś się do tamtego świata. Nie pamiętasz? Przecież to w tym miejscu można się zamienić. Ale to nasz ostatni raz, więc musisz być bardziej ostrożna i odporniejsza.
- Ale to będzie niesprawiedliwe...
- Trudno... Ty, mówiłaś mi to kiedyś. Dobra, musisz już iść. Żegnaj... - Znowu się uśmiechnęła.
Nie mogłam jej nigdy zrozumieć...Zawsze wolała komuś pomagać...Mogła wrócić do świata w którym się urodziła, ale wolała, żebym to ja tam wróciła... Tak więc, pozostałyśmy na swoich miejscach, tak jak było, ona w Black Rock Shooter, a ja do prawdziwego świata...
http://fc03.deviantart.net/fs70/f/2013/243/c/9/tumblr_mbuyv7pgtj1rwh9iwo1_500_by_blackrockshooterluv-d6kgoyk.gif
Czułam mokro na policzkach...Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam Zayna który klęka przy mnie.
- Zayn! - I rzuciłam się mu na szyję ze łzami w oczach od szczęścia. Nie chciałam się zastanawiać gdzie Dead Master... Po prostu chciałam być przy Zaynie...

( Zayn? )

sobota, 14 grudnia 2013

Od Nēkaṛē Cd Kazan

Spałam wygodnie, nagle coś mnie obudziło. sama nie wiem co- nie był to hałas, ani zapach, ani nic innego- po prostu COŚ. Zerwałam się, rozejrzałam- nigdzie nie było Kazana. Nie wiem czemu ale serce zaczęło mi strasznie kołatać. ,,Już wiem... To nie był sen... Tylko wizja..." Wybiegłam z jaskini. Rozejrzałam się. ,,Miało tu być zawalone drzewo!"- myślałam. ,,Moje wizje zawsze się sprawdzają!" Zawołałam wiatr.
- Gdzie on jest?!- krzyczałam
- Pod drzewem.
- Ale gdzie to drzewo?! Nic nie widzę!- krzyczałam, a wiatr oddalił się w kierunku lekkiego, niemalże nie zauważalnego wzgórka. Domyśliłam się o co chodzi. zaczęłam kopać i wiatrem rozgarniać śnieg. Najpierw poczułam zapach, a później ujrzałam samego basiora. Drzewo było zbyt ciężkie... i jeszcze śnieg. Nie było czasu. Mocą zwaliłam ziemię pod pniem, a ten wpadł do ogromnej dziury. Teraz pozostał problem samego transportu skostniałego Kazana do jaskini. Pobiegłam po koc, położyłam wilka na kocu i zaczęłam ciągnąć za jego drugi koniec. Zajęło mi to dużo czasu- Kazan nie należny do najmniejszych, a ja nie jestem żadnym siłaczem.
W jaskini po wtarganiu basiora na posłanie, z trudem rozpaliłam ognisko. Przykryłam Kazana stertą kocy, położyłam się obok niego. Chciałam pójść po lekarza, ale wiedziałam że w taką śnieżyce nie dojdę. Leżałam obok niego i lizałam jego lodowate łapy. ,, A co jeśli połamało mu żebra? Może się wykrwawić. Albo już nie żyje? Chociaż nie, oddycha... Ale słabo!"
- Kazan! Obudź się... Proszę...- Jęczałam liżąc go po pyszczku.- Słyszysz?! Wstawaj!

Kazan? Obudź się...
<ps. Sorki że tak długo, ale myślałam że już odpisałam :P>

Od Merle C.D Night

-Sama nie wiem.... chciałabym trochę poznać tą watahę...
-ok po oprowadzam cię trochę
-zgoda
Teraz z ostrożnością szłam po tym śniegu, nieufnie stąpałam po nim..
-Merle przecież ten śnieg nie gryzie
-Nie ufam mu [zrobiłam podejrzliwą minę i zaczęłam się śmiać]
-Już dobrze tu już lodu nie powinno być
-ale na pewno?
-na pewno
-na pewno na pewno na pewno?
-tak
-No to ok [zrobiłam słodki uśmieszek]
Spojrzałam przed siebie, widziałam piękną białą krainę a śnieg już tak strasznie nie padał.
 
 -ale pięknie...
-hmmm... to nie jedno z pięknych miejsc
-naprawdę?Tu i tak jest prze pięknie!
-A tak spytam...to ty skąd pochodzisz?
-ja? Tak na prawdę moje korzenie są stąd, ale mieszkałam w Gold Cherry...
-znam trochę tamtą okolicę...
-opowiedz coś o sobie...

(Night?)


od Night cd do Merle

Przyglądałem się temu wszystkiemu z boku.Na prawdę nie mogłem powstrzymać się od śmiechu,ale nie pokazywałem tego po sobie,ponieważ moja postawa i wychowanie kazało zachować powagę na twarzy. Merle ślizgała się po lodzie w te i we te .Moje pazury były przystosowane do lodu.Wychowywałem się przecież w królestwie gdzie n ie było czuć gruntu pod łapami.Z gracją i powaga zbliżałem się ku Merle .
Już miałem ją zatrzymać kiedy w jechała we mnie z dużą prędkością.
We dwójkę wskoczyliśmy w wielką zaspę.Zaśmieliśmy się.
-Szczerze już nie jestem głodny-odparłem
-ja najadłam się strachu-zaśmiała się
-Dziwne pierwszy raz widzę tu jakieś jezioro,zawsze mijałem to miejsce,chodziłem po nim a teraz jezioro...to jakieś podejrzane-zmrużyłem brwi
-przestań to na pewno nie te miejsce pomyliło ci się
-pewnie tak...a co byś chciała robić ,bo już nie idziemy na polowanko więc?

od Urru cd

z szeregu wyszła Valixy .Pewnie podeszła do Lileth
-Witaj Lilieth-powiedziała z uśmiechem,było widać,że Valixy się jej spodziewała, wiedziała ,że ją spotka.
-Nie martw się to jest część ciebie,jeśli nikomu nie będziesz zagrażać,to rozumiesz-uśmiechnęła się  i odeszła
Po chwili ja szybko podbiegłem do Lilieth
-Widzisz,ona rozumie czyli reszta alf też zrozumie.Nie rozumiem dlaczego miałbym od ciebie uciekać.
 Wiem,że może to wydać ci się trudne i nie wykonalne,ale pomożemy ci zapanować nad twoją 2 postacią.
 Tu nic nie jest niemożliwe-uśmiechnąłem się

(Lilieth?)

od Lilieth do Urru

Myślałam długo na odpowiedź
-Ja lubie śpiewać .-powiedziałam nieśmiało
-Bardzo interesujące zajęcie-Po chwili dodał -Sorry , że pytam ale...
-Co ale !?
-Ale masz jakieś tajemnice moce , jeszcze raz sorry.
-Mam ehh...Ale zamieniam się... Po prostu sam zobacz tylko nie uciekaj .


(Ps. Niebieski wilk to ja nie zwracać uwage na czerwonego :3)
Stał bez ruchu , a ja obróciłam się i pobiegłam w innym kierunku.
-Lilieth stój . - krzykną
Jak wypowiedzał te słowa to stanełam i wpadłam w furie .Zawyłam sto razy głośniej , niż inne wilki.Cała wataha wzieła mnie za intruza , każdy wbiegł w moim kierunku . Po chwili powiedzałam 
-Stop , wiem że jestem demonem dla was , ale jestem w waszej watahie
Jeśli macie mnie zabić , to dajcie mi pożegnać chociaż.W tłumie był Urru podeszłam do niego , i przytuliłam go.
-Dobra zostawcie ją .-powiedzała alfa . Uciekłam i schowałam się...
(Urru)

piątek, 13 grudnia 2013

Od Zeldy Cd Bloodspill


Doszliśmy do jaskini Bloodspill niemal na wejściu runął weszłam w głąb wyciągnęłam mięciutką kołdrę i ciepłą położyłam w głąb jaskini .. Podeszłam do wilka złapałam delikatnie zębami jak szczeniaczka co prawda tachałam kawałek po ziemi ..
-Co ty robisz zostaw-warknął
Nie zwracałam na to uwagi i położyłam go w głębi jaskini na posłaniu, po chwili z szyi zdjęłam flakonik i polałam dwie krople na ranę na jego łapię .. syknął ale rana delikatnie zgoiła się została szrama ..Spojrzał na mnie zdziwiony i podniósł głowę
-Leż odpoczywaj ..
Położył łeb na posłaniu i zamknął oczy ja zaś wyczułam słabą sarnę kilka metrów od jaskini wybiegłam zwierze zamarzało więc szybko zabiłam je i przytargałam .. rozszarpałam i położyłam obok wilka po chwili zjadł .. resztę schowałam i trochę sama zjadłam .. Położyłam się w kacie jaskini było mi zimno ziemia zamarznięta i chłodna. Gdy Bloodspill zasnął wstałam i położyłam się na posłaniu obok niego .. po czym zasnęłam ..


<Bloodspill>

poniedziałek, 9 grudnia 2013

od Urru do Lilieth

-Ja?Ja jestem Urru...-popatrzyłem niepewnie na waderę.-Wiedzę,że masz przykre wspomnienie,a na dodatek bolesne-wbiłem wzrok w ziemie.
-Skąd ty możesz to wiedzieć?-odwróciła wzrok na mnie,w oczach miała łzy
westchnąłem głęboko-Może dlatego,że jestem drugim wilkiem w tej watasze i na całym świecie ,który potrafi przewidzieć przyszłość,przeszłość,uczucia danego wilka.-uśmiechnąłem się lekko.
-Więc poznałeś wiele przykrych historii-powiedziała
-Tak...ale widzę twoją przyszłość i...jest na prawdę sprzyjająca twojej osobie.
 Obiecuje,że będzie lepiej-uśmiechnąłem się
-Dziękuje-uśmiechnęła się-Widzę ,że obejdzie się bez opowieść o mojej historii,może powiesz coś o sobie?
-Nie,u mnie nie ma co opowiadać-odparłem-chciałem przejść się z tobą,ale to jest lepsze miejsce niż te do którego  miałem cię zabrać-zaśmiałem się.-Wiesz niby wiem o tobie wiele,ale nie wszystko moge zobaczyć,a więc co lubisz robić?-zapytałem

(Lilieth?)

od Lilieth


Siedziałam nad pięknym pięknym jeziorze , patrzałam na niebo ze smutkiem . Widziałam tam mojego tatę , i mamę. Łza mi zpłyneła mi z policzka . Widziałam mój okrutny los , jedyna nadzieja to ta wataha . Zawsze byłam trochę nie śmiała , bo miałam trudne życie . Przez tyle lat czułam tylko smutek , i ból . Czułam , że ktoś się na mnie patrzy obróciłam się i zobaczyłam basiora . Zaniemówiłam spytał się mnie :
-Coś się stało ? - i uśmiechną się
-Nie . - obróciłam wzrok w drugą stronę. - po chwili dodałam. Jestem Lilieth a ty ?
(jakiś basior)

od Blood'a do Zeldy

Siedziałem za jakimiś kratami ,które były całe we krwi.Z sufitu kapała woda.W małej dziurze w ścianie mieszkał szczur.Ściany całe podrapane.Już miałem rozpoczynać plan ucieczki,kiedy sami po mnie przyszły kraty zaskrzypiały i otworzyły się
-Wyłaź! -usłyszałem
Nie wiedziałem ,że tej wiedźmie przyjdzie to do głowy?! Po tej akcji mi już na pewno nic do głowy nie przyjdzie...Mieli mi ją obciąć.Sprytnym ruchem wykiwałem ich dziadowskie kajdany.A następnie na oczach królowej zabiłem wszystkich,to było prostsze niż mi się wydawało.Oni byli wilkami śniegu,a ja ? Ognia! HAH! i tu was mam xD Mimo to byłem zmęczony oddychałem szybciej.Przez chwile ja i pani śnieżka
staliśmy na przeciw siebie.Ta niby królowa patrzyła się na mnie z lekkim zdumieniem i zachwytem,ale ja się nie dziwie jestem przystojny ^^ ok koniec komplementów przejdźmy do sedna sprawy...

-Oddaj ją ty jak ci tam i będzie po wszystkim-uśmiechnąłem się sztucznie
Zaśmiała się złowrogo-Ją mogę oddać,ale ty mi się przydasz!
-Co? Ani mi się śni ja już mam mamusie! Hah...walnięta wariatka...
 Myślisz,że możesz wszystko mieć,nas jest 2 a ty? tylko jedna.
-Nie umiesz liczyć?
-To ty nie umiesz-z prędkością światła stanąłem obok Zeldy rozkułem ją i zabrałem tam gdzie stałem wcześniej na przeciw tej "wariatki"-Nie dość ,że nie chodziłaś do psychiatryka do jeszcze do szkoły...-zaśmiałem się
-Zobaczymy kto zaśmieje się ostatni.-klasnęła w dłonie.Z ziemi pojawiły się 3 golemy.
Popatrzyłem chwile na golemy.
-ok...-następnie popatrzyłem na Zelde-to wiejemy-chwyciłem Zelde za łapę i pobiegliśmy w stronę lodowej bramy.Przed nami pojawił się kolejny golem.Nie wahałem się ani chwili.Biegłem z Zeldą prosto na niego
-Co my robimy?!-zapytała zaniepokojona
-Spokojnie ja zawsze wiem co robię-na mojej twarzy zawitał uśmieszek zwycięstwa.
Wskoczyliśmy na golema,a następnie dzięki jego wysokości przeskoczyliśmy mur.Mur był dość wysoki,nie chciałem aby się połamała w powietrzu narzuciłem ją sobie na plecy,a sam z wielkim uderzeniem runąłem na ziemie.Powstrzymywałem się od bólu,ale nie było czasu.Trzeba było uciekać.Wielka brama otworzyła się ,a w jej wejściu widniały golemy.Ponownie ruszyły za nami w pogoń. Na szczęście nie daleko był lód.My się ślizgaliśmy w stronę watahy,bo w tamtym momencie byliśmy poza jej granicami,a golemy? zapadli się przez środek ciężkości.Kiedy byliśmy już na naszych terenach padłem na ziemie.
-No chodź-powiedziała uśmiechnięta Zelda,po chwili kiedy się obejrzała ujrzała mnie konającego.
Powoli podniosłem się i kuśtykając już na 2 łapy doszedłem do jaskini...

(Zelda?)

niedziela, 8 grudnia 2013

Od Zeldy Cd Bloodspil


Leżałam przy lodowym tronie skuta .. obroża zaciśnięta na mojej szyi z metalu przewodziła prąd .. Gdy kilka razy starłam się uciec tym więcej razy byłam pieszczona prądem.. Gdy zobaczyłam jak potraktowało Bloodspilla wpadłam w szał pomocnicy tej wiedzmy kilkakrotnie pieścili prądem i uderzali w łeb bym się uspokoiła w końcu położyłam się .. Nagle obok mnie podsunięto miskę zmrożonego mięsa .. Wywaliłam ja łapą i leżałam dalej .. po chwili poczułam na sobie wzrok pewnego wilka gapił się na mnie .. warknęłam on zaś odszedł a ja znowu zostałam kopniętą prądem ..

Od Merle

Chodziłam po lesie, była śnieżyca.Płatki śniegu wplatały mi się w futro, i teraz wyglądałam jak bym była cała biała.

A jednak chyba trochę lubię ten przeklęty śnieg... W końcu od małego miałam z nim do czynienia jako go wywoływanie, no ale dziś naturze pomagać nie trzeba.Śnieg zawsze robi świąteczny nastrój i jest tak miło, ale też ma swoje gorsze strony. Zwierzyny mniej, zaspy, zimno. No ale tak już być musi nie ma nic idealnego.Nagle zauważyłam przed sobą wilka który tak jakby siedział w zaspie... No ale nie utkną bo to nie samochód, żeby w zaspie utknąć. Postanowiłam podejść do tego wilka, bo ta moja ciekawość...
-Hej.... wszystko w porządku?
-w najlepszym... witaj.... jesteś z tej watahy?
-tak...[mówiłam trochę niepewnie bo nie wiedziałam czego się spodziewać,
-chyba jesteś tu od niedawna?
-tak...
-a przepraszam że się nie przedstawiłem... jestem Night
-a ja jestem Merle.. a jeśli mogę zapytać to czemu siedzisz w tej zaspie?
-odpoczywałem po polowaniu... ale niestety nic nie złapałem...
-a co chciałeś złapać?
-łosia
-aha łosia [zaczęłam się śmiać] hmmm... to mi się zdaje że sam z sibie tu nie wylądowałeś [spojrzałam podejrzliwie]
-no tak...
-czyli łoś wziął cie na rogi i siup w zaspę! To musiało śmiesznie wyglądać [zaczęłam dusić się ze śmiechu]
To chodż może coś razem upolujemy
-no ok
-no to szybciej się ruszaj!
Pobiegłam pierwsza i się rozpędziłam by trochę go rozruszać. Na moje nieszczęście, trafiłam akurat na lodowisko. Rozpędzona, wpadłam na lód, łapy mi zaczęły tańczyć oberka i się rozjeżdżać, pazurami próbowałam się zatrzymać ale nic z tego.Zarzuciło mnie że głową przejechałam po lodzie.Wpadłam w tak straszliwą pułapkę.Jak z niej wyjść.Lód największa pułapka!Jak zacznie cie rzucać to koniec!

(Night?)

od Blood'a do Zeldy

Leżałem w jaskini,konkretnie spałem.Usłyszałem wycie.To Zelda. Mimo przestrogi Valixy musiałem zainterweniować.Wybiegłem na zewnątrz jaskini.Przez cholerny śnieg nie ujrzałem wiele,ale wystarczył mi ich zapach,w końcu nos nie jest tylko i wyłącznie dla ozdoby. Ślady szybko zasypywał śnieg,byli coraz dalej,a mi było coraz trudniej ich znaleźć do tego ta rana na łapie...wcale nie pomagała...
Moje oczy zaiskrzyły,a źrenice zwiększyły. Przede mną widniał oblężony zamek z lodu? Sam się sobie dziwie,zawsze myślałem ,ze bajki to bajki...Chyba nie znałem poprawnej definicji słowa "bajka"

Dookoła straże,mury wysokie,ale moje umiejętności wyższe.Stałem się nie widzialny,a w odpowiednich momentach :D (no widzialny)
Jako przezroczysty basior zbliżałem się do wroga,dusiłem,wbijałem sztylet w plecy,paraliżowałem itd. nic orginalnego. Wszedłem przez ogromne bramy do wnętrza,a tam? Suprise! Wokół mnie pełną uzbrojonych wilków.Nie było co walczyć,byłem jeden i na dodatek osłabiony. Podniosłem łapy do góry. Głowę spuściłem ku ziemi.
Dwóch podeszło do mnie skuli i popchnęli na ziemię.Zaprowadzili do sali tronowej. Do tej śnieżnej wiedźmy. Kopnęli mnie w jej stronę. Ona dumna siedziała na tronie.Obok niej Zelda.
-Masz zaszczyt stanąć przed Królową Zimy!-powiedziała
-Kobieto,to tylko twoje wymysły idź do psychiatryka ty nie władasz tym cholerstwem atmosferycznym!
 Jesteś jakaś upośledzona-zaśmiałem się ironicznie
Ona nic nie powiedziała machnęła ręką ,a oni pojmali mnie i zaprowadzili do lochu
-Będzie dobrze,za chwile wracam-szepnąłem
Poczułem wzrok Zeldy na mnie.

Rzucono mnie do obleśnego lochu.

(Zelda ? chcesz coś dodać?)

Od Kazana do Nēkaṛē


Położyłem się .. ona zaczęła układać łepek na moim boku
-Jesteś mięciusieńki ..
-Wiem .. tego roku będzie mroźna zima ..
-Czemu ?
-Bo moje futro jest gęstsze niż co roku ..
Wadera była zmęczona i szybko zasnęła .. po kilku godzinach tez przysnąłem jednak obudził mnie hałas .. On na prawdę była zmęczona nawet nie drgnęła ..Powoli wstałem i przykryłem ją .. Wyszedłem z jaskini tam była zawija z metr śniegu spadł ..Zacząłem iść zobaczyłem ze wielkie drzewo przewaliło się i to spowodowało huk .. Nagle usłyszałem łamanie odwróciłem się ale było za późno gigantyczne drzewo spadło prosto na mnie .. Chciałem się wydostać ale nic z tego skuliłem się i zasłoniłem od wiatru po czym zasypał mnie śnieg i zasnąłem


<Nekere>

Od Zeldy Cd Drago


Spojrzałam na Basiora .. -uśmiechnęłam się on po chwili odwzajemnił mój uśmiech
-Witaj jestem Drago a ty ?
-Mów mi Zelda
Popatrzył na mnie
-Jesteś bialutka gdyby nie ten znak niebieski świetnie kamuflowała byś się w śniegu ..
-Zawsze mogę zmienić kolor znaku na biały i nie będzie się wyróżniał ..
Popatrzył na mnie
-Od dawna tu jesteś ..
-Tak a ty?
-Też ale nigdy nie natknęliśmy się na siebie ..
-Mało czasu spędzam na terenie watahy ..
-Rozumiem to co robisz całymi dniami ?
Patroluje granice .. poluje , no i pomagam ..
-a ty czym się zajmujesz ?

<Drago>



Od Zeldy

Po jakimś czasie oddaliłam się od Basiora poszłam jakieś cztery kilometry dalej od jego przystanku .. Położyłam się nie mogłam przestać o nim myśleć .. zamknęłam oczy nocą zaczął padać śnieg .. ogromna zawieja, przykrył mnie biały puch nagle usłyszałam skrzyp zmarzniętego śniegu podniosłam się .. moim oczom ukazał się dama w białej sukni ..

https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTwI1cUVNvzI2BjL0s8YylO4FN3_N6RoVP87GU0TG40bbVaakhK

Wstałam i spojrzałam na nią kobieta zbliżała się do mnie .. warknęłam ale ona uśmiechnęła się tylko
-Słudzy brać ją będzie idealnym pupilkiem ..
Otoczyły mnie czarne wilki i oraz dziwne skrzaty rzuciły się na mnie obwiązywały linami .. używałam mocy jednak to nic nie dawało .. Kobieta wrzuciła mnie na sanie i ruszyła ostatkiem sił zawyłam po pomoc ..

<Blodspill/lub inny wilk>

od Drago

Przeciągnąłem się leniwie.Wyszedłem na zewnątrz jaskini.Ku moim oczom ukazało się białe pierze lecące z nieba.Nie wierzyłem własnym oczom.Przetarłem oczy,ponownie przetarłem oczy...i co? i nic! nadal pada.
Mimo braku chęci śniegu,uśmiechnąłem się .To było takie dziwne uczucie.

  Nagle z białego puchu wyłoniła się postać.Jakaś wadera uśmiechnęła się do mnie i podeszła.

(Wadero?)

Nowa wadera!




Lileith

od Nekare do Kazan'a

Przytuliłam się do niego.
- Ja ciebie też...- szepnęłam słodko.- Ale chodźmy już do... ciebie...
- Do domu- wtrącił
- Yhym... bo jestem zmęczona.
- Dobrze, chodź.- powiedział, szliśmy kawałek, ale po jakimś czasie zaczęłam ,,zasypiać na stojąco. Kazan wziął mnie wtedy na plecy i zaniósł do jaskini. Na miejscu, doczołgałam się na swoje posłanie. Lolek spał, a Vanya siedziała w kącie z obrażoną minką- nie miałam siły jej przepraszać. Kazan ułożył się na swoim kocyku- nie mogłam na to patrzeć. ,,Jest u siebie w domu i leży na jakimś cienkim kocyku."- myślałam. Za chwile przyszło mi coś do głowy...
- Kazan...
- Tak?.- zapytał
- Zimno mi...- jęknęłam. On wstał zszedł z koca, podniósł go i wytrzepał porządnie, po czym przykrył mnie nim. ,, Grrr nie do końca o to mi chodziło..." Teraz musiałam patrzeć na Kazana leżącego na... podłodze, a nie na kocu. ,,Jeszce lepiej, hym..." Poleżałam chwilę, a zaraz...
- Kazan...?
- Tak?
- Nadal mi zimno...- znów jęknęłam. Basior wstał i wyszedł z jaskini. ,,Co on znów wymyśli?" Kazan wrócił z drewnem, mocą rozpalił niewielkie ognisko. ,, Oh, chłopaki! Jeżeli dziewczyna mówi wam dwa razy z rzędu że jej zimno, to nie chce żebyście ją czymś przykryli tylko żebyście ją przytulili!" Byłam już naprawdę śpiąca.
- Już lepiej?- zapytał troskliwie. Ja przywołałam wiatr, który zdmuchnął ognisko.
- Kazan!- krzyknęłam, wyswobodziłam się z koca,a ten zerwał się i zrobił dziwna minę.- Chodź tu.- powiedziałam głosem stanowczym,pewnym siebie i nie znoszącym sprzeciwu. Wilk podszedł.
- O co chodzi?- zapytał.
-Tu!- powiedziałam wskazując miejsce obok siebie na posłaniu. On niepewnie usiadł, a później położył się sztywno obok mnie. Popchnęłam go delikatnie, tak że położył się na boku.
- Co robisz?- znów zapytał
- Układam się do snu. Wiesz... Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz... Czy jakoś tak...- odpowiedziałam kokosząc się. W końcu umościłam sobie wygodny dołek. Położyłam głowę na boku Kazana i znów zaczęłam układać sobie miejsce tyle że teraz w jego sierści na głowę.

Kazan?

sobota, 7 grudnia 2013

od Bloodspill'a

Po ostatnim incydencie z armią...Zelda nie odezwała się do mnie słowem.Pomogła dojść mi do jaskini,zawołała uzdrowicieli i ...poszła. Nie dziwie się jej.Ze mną nikt nie wytrzymuje.
Moje serce było przepełnione goryczą,miałem straszliwą ochotę kogoś zabić!
 Wybrałem się na pole treningowe.To było miejsce w którym...
W moich oczach było widać iskry.Już miałem rzucać się na wilki trenningowe,kiedy usłyszałem głos wyłaniający się z korony drzewa.Była noc nie mogłem ujrzeć twarzy wilka,było widać tylko mieniące się oczy.
-Powiedz,dlaczego chcesz to zrobić?
-Nie twoja sprawa.-nadal stałem w pozycji gotowej do ataku
-Uwierz mi moja...-odparła i zeskoczyła z drzewa.To Valixy. Uśmiechnąłem się.
-Co cię tu sprowadza?-zapytałem
-No nie wiem zapewne twoja obecność-zaśmiała się
-Powiedz co to jest?-chwyciła mnie za zabandażowaną łapę
-Powinnaś się domyślać...
-Nie wiedziałam,że moje przypuszczenia tak szybko się sprawdzą...
-To wszystko dzieje się szybciej niż nam się wydaje-odparłem
-Za ile twoja noga wyzdrowieje?-zapytała
-Nie wiem,ale nie szybko,okazało się,że to nie jest tylko draśnięcie...-powiedziałem
-Mogą zaatakować cię ponownie.Potrzebujesz ochrony.
-Nie spokojnie dam rade,nie jestem-przerwała mi
-Wiem,wiem ale tu nie chodzi o twoje miano samodzielnego basiora,to już nie jest żadna zabawa.
 Rozumiesz? Zabiją cię jeśli mnie nie posłuchasz .Na razie schowaj honor do kieszeni.
-Ok,ale nie dawaj mi za ochronne tych cholernych...no wiesz tych co nie trawię...
-Nie ma sprawy,będę cię odwiedzać.-powiedziała uśmiechnęła się  i rozpłynęła się w ciemności
...

piątek, 6 grudnia 2013

od Ifus

Nie byłam w tamtym momencie sprawna w pełni sił.Prawie nie czułam własnych mięśni,nie mogłam samodzielnie stanąć na łapach.A Piorun?...Odszedł kolejny raz mnie zostawił,obawiam się,że teraz już na zawsze.Kiedyś usłyszałam słowa pewnego wilka."Nigdy nie podejmuj ważnych decyzji pod wpływem emocji,ponieważ możesz później tego żałować".Nie porozmawialiśmy normalnie.
A ja pozostałam z sercem zanurzonym w oceanie zagubienia. Nie wiedziałam co robić?
Flown pomógł mi jakoś dojść do własnej jaskini.Ja nie odezwałam  się słowem,po prostu za dużo pytań w głowie,a za mało czasu na odpowiedź.
Usiadł  w jaskini obok mnie...
-Rozumiem,że nie chcesz ze mną rozmawiać,ale to żadne rozwiązanie..-odparł
-...-Czułam jakbym byłą poza zasięgiem rzeczywistości.Po chwili wydusiłam z siebie słowa:
-powiedz co ja mam teraz zrobić?-Wzrok który wcześniej bezsensownie był wbity w sufit skierował się bezpośrednio na Flown'a

(Flown?)

czwartek, 5 grudnia 2013

Od Kazana Cd Nēkaṛē


Dorwałem ją .. gdy popatrzyła mi w oczy i zadała pytanie uśmiechnąłem się szelmowsko
- Już po tobie
Zrobiłem wkoło nas tarcze ...
-Co to
-Nie wymskniesz się .. -skoczyłem i łaskotałem ja wadera śmiała się chciała uciec ale tarcza nie pozwalała się wydostać
-Dobra dobra już nie ucieknę tylko przestań
łaskotałem przez chwile i przestałem opuszczając tarcze Wilczyca popatrzyła na mnie była piękna .. po prostu cudowna ..
-Kocham Cię .. na co masz ochotę ?

<Nekere>

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Od Roksi C.D Saccer

Spojrzałam się w jego oczy po czym spojrzałam w górę, i położyłam palec ta ustach.Śnieg wplatał się w moje włosy.Byłam szczęśliwa.... z jakiego powodu? Sama nie wiem.... Czy to że zaczął padać śnieg, czy obecność Saccera, czy może coś innego?Przypomniała mi się chwila z mojego dzieciństwa kiedy razem z Golden bawiłyśmy się w śniegu i byłyśmy roześmiane.Myśląc o tym stałam chwile jak zamurowana...na mojej twarzy widniał leciutki uśmiech...
-Roksi coś się stało?
-nie nie... przypomina mi się Golden...
-aha......a właściwie jaka była ta Golden?
-jaka?... hmmm... była śliczna... miała piękne oczy i piękne długie włosy, była zawsze odważna i rozważna, wiedziała co wybrać by było dobrze...a serce miała jak nikt inny... była po prostu...trudno znaleźć słowo by ją okreslić...
-a dla mnie to ty jesteś cudowna...
-Vous êtes mon trésor, amour pour toujours [uśmiechnęłam się]
Saccer popatrzył sie na mnie nic nie rozumiejąć...
-ale co to znaczy? Nie wiedziałem że umiesz fran...
-szczerze nie umiem ale takie słowa warto zapamiętać.... a znaczy to [roześmiałam się] skarbie po prostu kocham cię....jesteś moim skarbem, miłością na zawsze... {zbliżyłam się do niego i go pocałowałam]
 http://c.wrzuta.pl/wi18899/5206e75e002250784a75358c/0/mangowa%20para%20%20***%20www.naszaklasa2.pl%20****

 (Saccer?)

Nowy Wilk!

Hell Hound by Suika-X

Tamashīno korekuta (jap. Kolekcjoner dusz. Poprawny zapis to Tamashī no korekuta)

Od Yesu C.D. Denis'a


-Dziękuje.-powiedziałam cihutko.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego oczy były głębsze niż kiedykolwiek. Były po prostu piękne.... Po chwili uśmiechnęłam się czule. Oderwałam od niego wzrok zmieszana. Rysowałam na piasku jakieś bazgroły. Denis bacznie się temu przyglądał. Szybko spojrzałam na niego. Był nie wyobrażalnie blisko. Dzieliło nas 10 centymetrów. Patrzyłam zahipnotyzowana w jego oczy a on w moje.
(Denis? sorry za długośc )



niedziela, 1 grudnia 2013

Od Twilight "Jak tu się dostałam?"



Tydzień temu gdy jeszcze mnie tu nie było przyleciał do mnie goniec.Królowa Celestia prosiła o spotkanie się ze mną.Bez namysłu pakowałam swoje rzeczy.Spike obudził się,ziewnął i zapytał:
-Gdzie znów jedziesz...
-Jedziemy Spike to zamku w Canterlocie.Królowa prosiła o spotkanie.
-Czarno to widzę...
-Nie marudź tylko choć to może jeszcze zdążymy na najbliższy pociąg.
-Eh tobie nie da się odmówić.
Czym prędzej pobiegliśmy na pociąg.Za 4 godziny byliśmy już w Canterlocie.Pobiegłam szybko na zamek.Królowa rozmawiała ze swoją siostrą Luną.
-Wzywałaś mnie Celestio.
-Tak.Mam dla ciebie zadanie.Jak widzisz świat jest pełen nienawiści,zazdrości i smutku.Zmierza to do upadku świata.Twoim zadaniem jest znaleźć przyjaciół i ocalić świat.
-Nie wiem czy dam radę...
-Ja i Luna wierzymy w ciebie.Znajdź jakąś watahę.Dalej będziemy utrzymywać kontakt listowy.Idź bo mamy mało czasu.
-Oczywiście.Nie zawiodę cię.
Pobiegła co sił w łapach.Spike biegł obok mnie pytając:
-To jaki masz plan?
-Spróbuję w watasze dobra.To najbliższa wataha.Musimy się pospieszyć niedługo się ściemni.
Z nadejściem wieczora byliśmy na granicy watahy.Powiedziałam:
-Musimy tu przenocować.Pozbieraj trochę chrustu na ognisko.
Spike wrócił z kupką gałązek.Za pomocą zaklęcia rozpaliłam ognisko.Nagle Spike nastroszył się i zaczął głośno szczekać.Puściłam w głąb lasu błędny ognik.W fioletowym świetle ujrzałam postać.Była ciemna i duża.Przemówił:
-Grrr...kim jesteś i czego tu szukasz?
-Z kim mam przyjemność?
Postać wyszła z mroku.Był to ciemny wilk.Koniec ogona i uszu miał czerwone.
-Jestem Derlis a ty kim jesteś?
-Ja jestem Twilight a to mój przyjaciel Spike.Jesteś z watahy dobra?
-Tak.Jestem alfą.
-Z nieba mi pan spadł.Właśnie szukałam tej watahy i...
-...chciałabyś do nas dołączyć?
-W rzeczy samej.
-Choć ze mną.
Poszłam za basiorem.O wschodzie słońca dotarliśmy do watahy-tętniącej życiem watahy.Tam było pięknie po prostu wspaniale.Doszliśmy do jego jaskini.Wypełniłam formularz a basior pokazał mi moją jaskinię.Wzięłam się do urządzania mojej jaskini.Nagle ktoś stanął u wejścia mojego domu...



(Kto mnie odwiedził?)

Nowa wadera!




Twilight Sparkle

od Nekare do Kazan'a

-Twoją waderą?- zapytałam pod nosem, spojrzałam na niego- Twoją? Zawsze...- Uśmiechnęłam się i liznęłam po pyszczku.
- To co? Wracamy?- zapytał po dłuższej chwili. 
- Nieee... Zostańmy jeszcze trochę...- marudziłam
- Robi się ciemno...- zaczął, ale mu przerwałam.
- No i co? Jak jesteś ze mną to się nie boję.- uśmiechnęłam się i wskoczyłam w pole kwiatów, zaczaiłam się. Kazan zaczął mnie szukać. Kiedy stanął do mnie tyłem wskoczyłam mu na plecy. Przewróciłam go.
- Nie rób mi tak więcej.- powiedział zrzucając mnie z siebie, położył na mnie łapy i przytulił się.
- Ale jak? Tak?- i zaczęłam się wyrywać żeby znowu mu uciec, jednak Kazan mnie nie puścił.
- Ty wariatko...- powiedział pieszczotliwie. Liznęłam go w policzek.
- Oj nie denerwuj się...- wyswobodziłam się i położyłam obok basiora.- Ale... Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?!- Zapytałam i zerwałam się, gotowa do ucieczki.
- Chcesz się ganiać?
- Tak.- odparłam zuchwale z uśmiechem.
- Ale wiesz że to się może dla ciebie źle skończyć?- zapytał żartobliwie
- Czyżby?- zapytałam i uciekłam, Kazan ruszył za mną. On był szybszy, ale ja za to zwinniejsza. Długo się ganialiśmy, aż w końcu się zmęczyłam i Kazan złapał mnie z łatwością. Skoczył na mnie, sturlaliśmy się z górki, kiedy się zatrzymaliśmy, zobaczyłam że leżę na plecach, a Kazan leży na mnie. Przyglądał mi się z uśmiechem.
- To co mi zrobisz?- zapytałam dysząc ze zmęczenia.

Kazan?

od Valixy cd

-Dzięki-uśmiechnęłam się-A właśnie!-zatrzymałam go-Mogę jeszcze raz spojrzeć na ten medalion?
-Jasne-odpowiedział
W mojej głowię ukazały się jakieś urywki z przeszłości,jakieś wycinki
-Na prawdę mam wrażenie,że już go gdzieś widziałam...-zmrużyłam oczy
-E tam to tylko twoja wyobraźnia-puścił do mnie oko
-Może-odparłam
-to do zobaczenia!
-do zobaczenia..
Ten medalion cały czas tkwił w mojej głowie. Zaczełam przeszukiwać moje stare papiery,ale nic nie znalazłam,zmęczona zasnęłam...

<Ktoś chce coś dodać?>

od Tenebris'a cd Valixy



Byłem dosyć zdziwiony.
-No widzisz, moja aura. - pokazałem język Valixy, która w ramach dogrywki wepchnęła mnie do wody. Skubaniutka. - Tak się bawisz?! - pociągnąłem ją za łapę dzięki czemu ona tez znalazła się w wodzie.
-Ej to nie fair! - wrzasnęła przez śmiech
-Co nie fair? - zapytałem również przez śmiech
-No bo...- nagle wskoczyła na mnie. Znalazłem się pod wodą. Na dnie zaczęło się coś błyszczeć. Umiałem oddychać pod wodą więc z niebywałą łatwością spłynąłem na dno. Wydobyłem "to coś błyszczącego", które okazało się być medalionem.
Wynurzyłem się  wody obok Valixy
-Tenebris ty chcesz żebym na zawał umarła! - wykrzyknęła ze strachem w oczach, nie zwróciłem na to uwagi.
- Valixy uspokój się, to niebywały zaszczyt tu być, nawet jako pierwszy, ale patrz...- pokazałem jej przed chwilą wydobyty naszyjnik:



-Wow, co to?- zapytała zaciekawiona
-Nie wiem. - wzruszyłem ramionami - znalazłem go na dnie tego morza. -dodałem
-Gdzieś o tym słyszałam...-zamyśliła się dokładnie przyglądając się medalionowi
-Zaczyna się już ściemniać. -spojrzałem na niebo. - Pozwól, że cię odprowadzę, nie chcę żeby ci się coś stało. -powiedziałem powoli wychodząc z wody
-Nie jestem małą dziewczynką. -zaśmiała się cicho
-Ale po zmroku wszędzie bywa niebezpiecznie. - westchnąłem spoglądając kątem oka na ciemny las
-No dobrze. - Valixy wyszła i stanęła obok mnie. Na mój pysk wypełznął lekki uśmiech. Szliśmy dosyć krótko. Odprowadziłem Valixy do jej jaskini.
-Zawsze do usług - ukłoniłem się lekko z uśmiechem.
-Jaki dżentelmen - zaśmiała się wadera

<Valixy?>

od Valixy cd Tenebris

-Ok zacznijmy tu...tu jest mroczny las nie można tu przebywać ponieważ jest tu bardzo,bardzo niebezpiecznie-powiedziałam monotonnie-ale wiem,że  i tak będziesz tu przychodził-szepnęłam pod nosem
-No chodź idziemy dalej-ruszyłam
Każde miejsce przedstawiałam mu również obojętnie,ale nie te...

-To jest Księga Watahy,w niej są zapisane jej dzieje i postaci przyczyniające się 
 do historii watahy...
-Wow!-powiedział zaciekawiony,przewróciłem oczami i pacnęłam go po łapach-Ała!
-Wybacz,ale ktoś poza rodem Alf tej watahy nie może jej dotykać. Może ją przeczytać,ale jest taki szczegół
 otwiera się raz na sto lat,jest to jedno z ważniejszych świąt naszej watahy.
-Czyli jak mam poznać jej historię,skoro nie mogę użyć księgi?-zapytał
-Zapytaj,alf lub...
-lub?
-nie ważne-w tamtym momencie pomyślałam o Alphie i Omedze,ale tylko ja i Roksi ich widzimy...
-Chodź pokaże ci moje miejsce-uśmiechenłam się
Zawsze kiedy jestem w tym miejscu mam takie miłe uczucie w sercu,którego nie doświadczam w codziennym życiu...
-Dziwne miejsce-powiedział
-A dla mnie raczej tajemnicze...-uśmiechnęłam się szczerze
-Skoro to twoje miejsce,dlaczego mi je pokazujesz?-zapytał
-Sama nie wiem,jesteś pierwszą osobą,której je pokazałam.
 To mój zmysł pozwolił mi ci ufać...a to dziwne,bo ledwo cię znam...
(Tenebris?)

od Tenebris'a do Valixy


Podniosłem jedną brew do góry.
-"Znawcą Mroku"...? Nie skomentuję tego...- odparłem z ironicznym śmiechem pod nosem.
-To co cię tu sprowadza?- zapytała z ciekawością
- Szukam watahy, poprzednie... szkoda mówić - przewróciłem oczami na te przeklęte wspomnienia
-Tak się składa, ze ja posiadam watahę - powiedziała unosząc dumnie głowę. Zmierzyłem ją wzrokiem
-Ty, Alfą? - zaśmiałem się
-A bo co?- nagle poczerwieniała ze złości
-Gdybyś widziała swoją minę! - znowu wybuchnąłem śmiechem
-No dobra nieważne, to jak?- zapytała spoglądając na ciemne niebo
-Z chęcią dołączę. -kiwnąłem głową
-Świetnie, to może pokażę ci tereny? -zapytała powoli ruszając
-Dobra, to gdzie najpierw?- błyskawicznie znalazłem się koło valixy

<Valixy?>