środa, 18 grudnia 2013

Od Roksi do Bezimienny

Siedziałam sobie na skalnym wzgórzu, wiatr muskał mi futro.Cała kraina była biała,pokryta białym puchem.Rozmyślałam co robić...zbliżają się święta.Całą watahą zorganizujemy przygotowania do świąt i przyozdabiania.Popatrzyłam jeszcze raz na watahę z góry i zbiegłam po zboczu.Zauważyłam pewny dziwny tunel, z którego wydobywało się światełko.Postanowiłam go sprawdzić.
http://blog.panfu.de/wp-content/Tunnel.png
Gdy weszłam do jednej groty ostrożnie, posuwałam się do przodu.Nagle zauważyłam cień....Cień wilka.Szłam dalej.Gdy dostrzegłam wilka, okazało się, że to Bezimienny...Czemu zawsze go muszę napotykać na swojej drodze?!On wyczuł mnie.Popatrzył w moje oczy, ja srogo popatrzyłam  jego.
-czego tu jeszcze szukasz?
-Wolności...
-powiadasz wolności!? To się jej nie doczekasz....!
-ale ja chce się zmienić....
-nie wieżę ci! Zdrajco... Jesteś zdrajcą samego siebie..Z twoich ust kapie tylko nienawiść i kłamstwo... Więc czego tu jeszcze szukasz?
-zrozum...
-co mam zrozumieć?! To że jesteś zabójcą! To, ze mnie skrzywdziłeś tak boleśnie.Ranę którą mi wyrządziłeś nie goi się, widać ciągle kapiąca z niej krew... widać, ten ból.... ból zadany na lata
-masz prawo mnie nienawidzić
-jak śmiałeś to robić! Dlaczego dlaczego dlaczego?! [łzy popłynęły mi z oczu, nie mogłam nad sobą zapanować, łzy ciekły jak ten strumień płynący z gór... Tak dotkliwe miejsce, naruszone zakłóceniem spokoju, długo nie wytrzymywało, co miałam zrobić?! w głowie hulała  mi ciągle myśl "zabij go zabij!' lecz serce wskazywało co innego... nie mogłam... nie wiedziałam...]
(Bezimienny/)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz