sobota, 28 grudnia 2013

Od Electical

Po kilku dniach wędrówki znalazłam w końcu znalazłam watahę do, której mogłam dołączyć. Byłam tak wyczerpana, myślałam, że nie dotrę do żadnej jaskini, w której będę się mogła schować. Ta wilczyca, która czołgała się przez "centrum watahy" w niczym nie przypominała tej walecznej wadery, która mordowała inne wilki. Większość wilków oderwała się od swoich zajęć i przyglądała się temu nieszczęściu, które czołgało się po ziemi. Niestety nikt nie wybiegł na powitanie. Mam na myśli oczywiście moją rodzinę. Całą wędrówkę wierzyłam jednak, że ktoś będzie na mnie czekał. Na próżno.
Mój intensywny niebieski kolor bladł z kroku na krok. Traciłam siły. Nie miałam już dla kogo żyć. Dzieci, partner, rodzina. Nic już nie wypełni tej pustki w moim sercu. Teraz nie byłam jak dawniej. Byłam szara. Nagle łapy się pode mną załamały i z hukiem runęłam na ziemię. Gdzieś głęboko w duszy moja wilczyca głośno wyła. Straciłam przytomność.

<dokończy ktoś?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz