Od kilku dni z Arakiem działo się coś dziwnego. Robił mi ciągle jakieś żarty oraz był bardziej złośliwy niż zawsze. Tym razem gdzieś mi zaginął, więc wolałem go poszukać zanim narobi jakichkolwiek szkód. Latałem po okolicy rozglądając się i próbując nawiązać z nim telepatyczny kontakt, jednak nie udawało mi się to. Była zima, więc udałem się w miejsce, gdzie pomimo pory roku było bardzo zielono. Mam nadzieję, że tutaj znajdę węża. Rozglądając się dookoła dotarłem do małej chatki. Może zajrzę tutaj? Wszedłem do środka powoli. Wyczuwałem czyjąś obecność, ale nie potrafiłem określić, czy to wilk, czy inna istota. Pierwszy raz byłem w tym miejscu. Pomieszczenie było dość intrygujące. Był tutaj duży zbiór ksiąg, interesujących ksiąg. Niektóre lekko się żarzyły, z innych unosił się dym, jeszcze inne miały zęby… Nagle usłyszałem huk. Spadła jedna z ksiąg.
-Ktoś tutaj jest? - zapytałem i wyjrzałem zza regału. Ujrzałem waderę. Była to Minx. Uśmiechnąłem się i podszedłem bliżej.
-Witaj – powiedziałem. Nagle na mojej głowie wylądowała książka. Spojrzałem w górę. Arak. No tak, a kto inny mógłby to zrobić.
-Arak, daj już spokój! - krzyknąłem, jednak zignorował to i zniknął pomiędzy regałami. Ruszyłem za nim. Nie mogę używać tutaj swoich mocy, bo źle to się skończy. Cały zbiór ksiąg mógłby zostać zniszczony. Jednak mgiełka nie zaszkodzi. Moje ciało przybrało postać mgły. Przenikałem pomiędzy regałami, szukając tego gada. Po chwili go znalazłem. Pełzał po podłodze. Koniec ogona miał owinięty wokół jakiejś dymiącej księgi. Podążałem powoli za nim. Podpełzł do Minx i wręczył jej księgę. Uśmiechnęła się. Wydaje mi się, że właśnie tej księgi szukała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz