piątek, 9 czerwca 2017

od Minx do kogoś chętnego ;)

W świetle zachodzącego słońca ścieżka wiła się, gubiąc co chwila za soczystą zielenią. Zawsze zastanawiało mnie w jaki sposób to miejsce funkcjonuje i jaka siła sprawia, że nawet w środku zimy drzewa i krzewy wciąż pozostają zielone. Co prawda słabiej niż wcześniej, ale nadal czuło się tu niczym w pełni lata pomimo pory roku. Powietrze było przepełnione wilgocią i ciepłem. Brakowało jedynie dźwięków jakiegokolwiek życia. Nie było tu nigdy ptaków, które wypełniałyby powietrze swoim świergotem ani owadów. W środku ogrodu stała mała chatka, mieszcząca w swoim wnętrzu magiczne zwoje wypełnione wiedzą zgromadzoną przez stulecia. Dziś zamierzałam poszukać czegoś o odtrutkach bo zainteresowały mnie ostatnio tematy związane z ziołami.
Właśnie szukałam czegoś pomiędzy regałami na ten temat, kiedy moją uwagę przykuła dziwna księga emanująca smolistą poświatą. Księga zdawała się dymić. Sama nie wiem dlaczego tak bardzo zwróciła moją uwagę. W bibliotece nie brakowało ksiąg z zębami gotowymi cię zabić, czy takich które wywoływały wizje. Ostatnio szukałam czegoś związanego z robieniem starych zbroi, wtedy odpowiednia księga sama przyleciała do mnie i wyszedł z niej stary płatnerz który na moich oczach wyczarował wielki piec i kawały szlachetnych materiałów. Płatnerz zaczął uczyć mnie jak wyrabiać niektóre z ich. Niestety byłam kompletnie zielona w tym temacie, więc i moje wyroby pozostawiały wiele do życzenia. Po tej przygodzie powracałam tu jeszcze nie raz, ale nigdy więcej nie ukazała mi się ta księga. Dziś jednak było inaczej. Łapa pulsowała zachłannie i rwała się do przodu łaknąc kontaktu z księgą. Sama nie wiem kiedy znalazłam się naprzeciw niej z szeroko otwartymi z przerażenia oczyma. Już, już miałam wziąć w łapy to dymiące paskudztwo, ale hałas spadających ksiąg odwrócił na chwilę moją uwagę. Kiedy spojrzałam znów w miejsce gdzie przed chwilą stała...znajdowała się tam pustka. Tym bardziej było to dziwne niż wszystko to, co mi się przytrafiło wcześniej, ponieważ nigdy dotąd nie widziałam pustego miejsca na tutejszych półkach. Kiedy tylko brało się którąś z ksiąg, zaraz na jej miejsce pojawiała się inna, dlatego trudno było tu cokolwiek znaleźć.
-Ktoś tutaj jest...?-usłyszałam za pleców.
<ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz