Zamurowało mnie. Razem z Arakiem staliśmy w miejscu i przyglądaliśmy
się waderom. Ta księga ma zły wpływ na nie. Trzeba ją zniszczyć.
-Arak, bierz księgę. Ona jakimś cudem na ciebie nie miała żadnego wpływu. Ja wolę nie ryzykować, bo to się źle może skończyć – powiedziałem, a wąż przytaknął i ruszył w kierunku Minx i Daiki. Podążyłem za nim. Stałem w bezpiecznej odległości, bo nie chciałem oberwać od żadnej z wader. Arak chwycił księgę i teleportował się z nią gdzieś. Nagle wilczyce przestały ze sobą walczyć i spojrzały na mnie.
-Gdzie ona jest?! - warknęły równocześnie. No to teraz to mam problem. Uśmiechnąłem się szeroko i szybko wystrzeliłem w powietrze. Wleciałem w jedną z chmur i czekałem aż zaczną mnie atakować. Jednak nic się nie działo. Odczekałem trochę czasu w białym obłoku, po czym wróciłem na ziemię. Wadery siedziały obok siebie spokojnie. Niepewnie podszedłem do nich.
-Wszystko gra? - zapytałem. Moje skrzydła cały czas były w gotowości, gdyby miały mnie nagle zaatakować. Odwróciły się do mnie.
-Tak. Nie wiem co w nas wstąpiło – odpowiedziała Minx.
-Najwyraźniej księga nie miała wobec nas przyjaznych zamiarów – powiedziałem i usiadłem naprzeciwko wilczyc. Nagle obok pojawił się Arak. Daiki odskoczyła, po czym wróciła na swoje miejsce. Ten wąż może czasem porządnie przestraszyć.
-Co z księgą? - zapytała Minx. Arak spojrzał na mnie niepewnie. Zastanawiał się pewnie, czy powiedzieć prawdę, czy lepiej zachować to w tajemnicy, gdyby chciała jej ponownie szukać.
-Jest w bezpiecznym miejscu – syknął i zwinął się tuż obok mnie. Coś czuję, że wadery będą chciały ją ponownie znaleźć. Muszę dopilnować tego, żeby nie trafiła w ich łapy. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Aż korciło mnie, żeby się ulotnić. Jestem typem samotnika. Wąż się nie liczy. Jednak zostanę z nimi. Może chociaż trochę otworzę się na inne wilki.
-Nie wiem jak wy, ale ja zgłodniałem – wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu i patrzyłem raz na jedną, a raz na drugą towarzyszkę. Spoglądały na mnie z dziwnymi minami. Przestałem się uśmiechać, bo może ten uśmiech wyglądał jakbym miał zaraz rzucić im się do gardeł. Nie wiedząc co robić dalej posłałem w ich kierunku lekki powiew wiatru.
<Minx?, Daiki?>
-Arak, bierz księgę. Ona jakimś cudem na ciebie nie miała żadnego wpływu. Ja wolę nie ryzykować, bo to się źle może skończyć – powiedziałem, a wąż przytaknął i ruszył w kierunku Minx i Daiki. Podążyłem za nim. Stałem w bezpiecznej odległości, bo nie chciałem oberwać od żadnej z wader. Arak chwycił księgę i teleportował się z nią gdzieś. Nagle wilczyce przestały ze sobą walczyć i spojrzały na mnie.
-Gdzie ona jest?! - warknęły równocześnie. No to teraz to mam problem. Uśmiechnąłem się szeroko i szybko wystrzeliłem w powietrze. Wleciałem w jedną z chmur i czekałem aż zaczną mnie atakować. Jednak nic się nie działo. Odczekałem trochę czasu w białym obłoku, po czym wróciłem na ziemię. Wadery siedziały obok siebie spokojnie. Niepewnie podszedłem do nich.
-Wszystko gra? - zapytałem. Moje skrzydła cały czas były w gotowości, gdyby miały mnie nagle zaatakować. Odwróciły się do mnie.
-Tak. Nie wiem co w nas wstąpiło – odpowiedziała Minx.
-Najwyraźniej księga nie miała wobec nas przyjaznych zamiarów – powiedziałem i usiadłem naprzeciwko wilczyc. Nagle obok pojawił się Arak. Daiki odskoczyła, po czym wróciła na swoje miejsce. Ten wąż może czasem porządnie przestraszyć.
-Co z księgą? - zapytała Minx. Arak spojrzał na mnie niepewnie. Zastanawiał się pewnie, czy powiedzieć prawdę, czy lepiej zachować to w tajemnicy, gdyby chciała jej ponownie szukać.
-Jest w bezpiecznym miejscu – syknął i zwinął się tuż obok mnie. Coś czuję, że wadery będą chciały ją ponownie znaleźć. Muszę dopilnować tego, żeby nie trafiła w ich łapy. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Aż korciło mnie, żeby się ulotnić. Jestem typem samotnika. Wąż się nie liczy. Jednak zostanę z nimi. Może chociaż trochę otworzę się na inne wilki.
-Nie wiem jak wy, ale ja zgłodniałem – wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu i patrzyłem raz na jedną, a raz na drugą towarzyszkę. Spoglądały na mnie z dziwnymi minami. Przestałem się uśmiechać, bo może ten uśmiech wyglądał jakbym miał zaraz rzucić im się do gardeł. Nie wiedząc co robić dalej posłałem w ich kierunku lekki powiew wiatru.
<Minx?, Daiki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz