Schowany w krzakach patrzyłem na waderę. Widziałem coś w stylu zakrzywionej rzeczywistości za jej plecami, ale nie chciałem wkraczać bez potrzeby. Miała ze sobą smoka. Pięknego smoka. Wadera zapytała głośno:
-Długo masz zamiar się jeszcze skradać?
Nikt nie odpowiedział.
-Gdzie jesteś? - Wilczyca warknęła cicho.
Nagle za nią zmaterializował się wilk. Szara, pręgowana sierść, wielkie skrzydła.
-Tutaj - powiedział szyderczo.
Wadera szybko się odwróciła, smok także, ale basiora już tam nie było. Wzbił się w powietrze. Wyglądałby naprawdę majestatycznie, gdyby jego twarz nie wyrażała pełnej pogardy. Wadera odsłoniła zęby ostrzegawczo i warknęła, a basior przeleciał obok niej, wylądował za jej plecami i rzucił się na nią. Smok zareagował z szybkością godną przedstawiciela jego niezwykłego gatunku. Wadera zrzuciła z siebie wilka i odbiegła na bok, w stronę rzeki. Szary basior uskoczył, kiedy smok zanurkował w jego stronę, chwilę potem wilk stał się niewidzialny. Smok poszedł w ślad za nim. Teraz na niebie można było wyśledzić tylko drgania powietrza, takie jak te nad ogniskiem. Wadera stała i przypatrywała się. Była wyraźnie zirytowana, tym, że nie może uczestniczyć w walce. Nagle basior zmaterializował się w powietrzu i upadł. Część piór w jego skrzydłach była powyginana w inne strony. Mimo tego podniósł się, trzepnął skrzydłami, z trudem wzniósł się w powietrze.
Woda z rzeki za waderą uniosła się, jakaś siła pchnęła ją z impetem w stronę basiora. Basior wykrzyczał coś zanim zniknął, ale nie zrozumiałem co. Poczekałem, aż wadera usiadła przy rzece i zaczęła rozmawiać ze smokiem.
„Witaj” zaszeptałem.
Wadera przerwała rozmowę, odwróciła się w moją stronę, wstała, a jej sierść nastroszyła się lekko.
„Spokojnie, jestem przyjacielem.”
-Ciekawe czyim – prychnęła.
Podszedłem do niej i zakomunikowałem „Watahy. Watahy Wilków Dobra”.
-Mhm...
Miałem właśnie zapytać się o jej imię, ale ona powiedziała:
-Rawhay.
„Co?”
-Mam na imię Rawhay.
„Czytałaś mi w myślach? Nie rób tego” skrzywiłem się.
-Dlaczego ja miałabym przestać, skoro ty to ciągle robisz? Nie mógłbyś się ze mną telekomunikować nie ingerując w mój umysł.
Milczałem, po chwili zapytałem ją:
„Wiesz kto to był?”
<Rawhay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz