poniedziałek, 20 marca 2017

od Minx "rozstania" do kogoś

Dotarłyśmy do mieszkania niedaleko obrzeży miasta. Niewielkie lecz zadbane pokoje pachniały tak jak ona, miło i przystępnie. Początki szły nam nie najlepiej Laura uczyła mnie jak być "psem" a ja uczyłam ją na ile może sobie pozwolić w oswajaniu mnie. W końcu chyba udało nam się wypracować pewnego rodzaju kompromis. Mianowicie przystałam na picie wody z śmiesznej miseczki i spaniu na kocu rozłożonym w kacie pokoju, dawałam się wyprowadzać, jednak nie na smyczy i pomimo tego że mogła mnie głaskać nie godziłam się na mizianie mnie po brzuszku. Zauważyłam ten dziwny poddańczy rytuał już w pierwszych dniach mojego pobytu tu. Dużo czytałam z rozmaitych książek znalezionych w mieszkaniu Laury. Dużo "rozmawialiśmy" moja przewodniczka okazał się dość gadatliwa i po powrocie prowadziła długie wywody na różne tematy nieraz wstawiając zmienionym tonem moje kwestie. Okazała się inteligentnym i zabawnym okazem swego gatunku. Dni mijały mi na zdobywaniu informacji o tym świecie z wszystkich możliwych źródeł. Poszerzyłam swoja wiedzę z dziedziny medycyny i astrologi, przyswajałam zagadnienia związane z filozofią i inżynierią. W międzyczasie starałam się szukać śladów które mogłyby mnie zaprowadzić w obecne miejsce przebywania Vipera, jednak zawsze kończyły się one niepowodzeniem i moim późniejszym lękiem o niego i tęsknotą za watahą. Z dnia na dzień byłam coraz bardziej rozdarta, miedzy ochotą zgłębiania tego świata a powrotem do moich towarzyszy i świata z którego pochodzę. Przedłużająca się nieobecność Vipera pozbawiała mnie snu, niespokojna krążyłam nocami po ulicach miasta wyślizgując się cichcem z mieszkanka Laury. Od nowa zregenerowana siła pozwalał mi na krótkie tworzenie iluzji i w ten sposób swobodne poruszanie się po mieście pod postacią niepozornej drobnej nastolatki. Regeneracja mocy była znacznie trudniejsza i zabierała znacznie więcej czasu niż na terenach watahy. Kumulowałam jej zasoby na potrzeby stworzenie portalu prowadzącego do domu. Nie chciałam wracać samej, jednak też nie mogłam w nieskończoność samej szukać towarzysza. Po 2 miesiącach musiałam odpuścić. Laura na dobre przywiązała się do mnie, a ja choć głupio się przyznać również ją polubiłam. Ciężko przyszła mi decyzja o rozstaniu. Pewnej nocy po prostu wyszłam, wymazując z jej umysłu mój obraz i wspomnienia związane ze mną. Nie chciałam by cierpiała i martwiła się moim nagłym zniknięciem. Znów samotnie przemierzałam dobrze już znane mi uliczki prowadzące do miejsca w którym po raz ostatni widziałam Vipera. Długo siedziałam na wzgórzu w myślach nawołując go, wołając i w końcu bezsilna wyjąc w stronę rozgwieżdżonego nieba. Tuż przed nastaniem świtu otworzyłam portal, mając nadzieję, że zaprowadzi nas bezpiecznie do domu. Mając wciąż nadzieję stałam przed jego otwartymi jasnymi wrotami, dopóki jasna poświata nie zaczęła niestabilnie migotać i gdzieniegdzie zanikać, nawet wtedy miałam nadzieję...tuż przed zniknięciem portalu cofnęłam się wchodząc w jego obręb. Pierwsze promienie słońca zdążyły na ułamek sekundy rozświetlić mi pysk i...byłam sama po drugiej jego stronie patrząc jak znikają jego jasne bramy rozpływają się przed  moimi oczyma. Czułam pustkę i bezsilność. Wyczerpana długo leżałam w miejscu pogrążona w rozpaczy. Obwiniając sama siebie...tęskniąc, boleśnie tak jakby ktoś pozbawił mnie części mojej duszy.

<ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz