środa, 14 grudnia 2016

Od Vipera

W Watasze Wilków Dobra powoli zaczynałem się nudzić. Całe szczęście moja siostra zapewniała mi jakąś tam rozrywkę. Zwykłe, dzienne polowania. Jednak zawsze było to coś. Powoli zaczynałem się zastanawiać, czy aby na pewno tu pasuję. Minx musiała odejść, a był to ogromny cios dla watahy, ponieważ była aktywnym wilkiem. Co innego ja. Nabrały mnie chyba wyrzuty sumienia. Postanowiłem się na coś przydać, bo inaczej bym oszalał. Zamknąłem oczy i położyłem się na pobliskiej skałce. Słońce przyjemnie rozświetlało moje czarne futro. Wyrównałem oddech. Tak było o niebo lepiej. Miałem się na coś przydać, ale póki co...wolałem sobie odetchnąć. Może za godzinę, dwie?
- Viper! Wstań ty leniu! - usłyszałem w oddali głos mojej siostry. Zwinąłem się w kłębuszek udając, że jej nie słyszę.
- Chrap chrap. - mruknąłem "udając chrapanie".
Wadera czymś we mnie rzuciła. Poczułem ból i mocno się skwasiłem. Otworzyłem oczy i rzuciłem się na nią z szarmanckim uśmiechem na pyszczku.
- I co? Zamierzasz mnie posłać do medyka? - warknęła wadera, a ja jedynie przekręciłem głową. - Masz szczęście, że nie ma tu innych wilków, bo dałabym ci ładny wpierdziel na pokaz.
Zszedłem z niej. Tytania powoli naprawdę zaczynała być nudna. Odwróciłem się od niej i ruszyłem do przodu w ciemną puszczę. Nie miałem ochoty z nią gadać. Tęskniłem coraz bardziej za moim dawnym życiem, którego najprawdopodobniej już nie odzyskam. Wtem trzask. Odwróciłem się i spojrzałem prosto w ślepia jakiegoś wilka.
 
<Ktoś? Wreszcie udało mi się coś wyskrobać! ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz