środa, 14 grudnia 2016

Od Tytanii

Woda przyjemnie muskała moje czarne futerko. Zanurzyłam w niej łeb, aby tylko poczuć przyjemnie ciepły strumyk wody. Była jesień, ale dzięki magii czarnego ognia z łatwością byłam w stanie pogrzać choć kawałek tego strumienia. Nikt nie był w stanie nawet zobaczyć moich łez. Zawsze grałam tą twardą. Zawsze. Teraz jednak..wszystko się zmieniło. Wataha stała się zupełnie inna a ja, wraz z bratem, usunęłam się w cień. Kochałam mrok ponad wszystko. Dawał mi spokój ducha i pomagał mi się zregenerować w najgorszych chwilach. Przed oczami nadal miałam ten okropny obraz. Cienie otaczające mnie, a pośród nich wyłoniła się sama pani Mroku. Ten koszmar męczył mnie dobre parę dni, przez co nie potrafiłam zasnąć i budziłam się o dziwnych porach zupełnie wycieńczona. Zobaczyłam kątem oka ruch w trawie. Warknęłam głośno:
- Kto śmie naruszać mój spokój?!
Nie byłam alphą tej watahy, ale mało który wilk odważyłby się naruszyć moją przestrzeń osobistą. Mogłam się tutaj czuć swobodnie, ale wcale tak nie było. Poniekąd byłam zazdrosna. O Daiki. Brzmi to śmiesznie, ale ona przynajmniej miała przyjaciół, o których ja nie mogłam nawet pomarzyć. No i ktoś się o nią troszczył, w porwaniu do mnie. Jedyną moją opoką był mój brat. Jednak i od niego oddaliłam się dosyć mocno.
- Spokojnie, chcę się tylko napić! - odpowiedział mi głos.
 
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz