Po tym dziwnym spotkaniu nabrałam pewnych wątpliwości co to mojej wyprawy. Rawhay wydawała się czymś zmartwiona i nie do końca przekonały mnie jej zapewnienia. Postanowiłam jeszcze trochę zostać dopóki nie zbadam całej tej sprawy. W końcu nie mogłam zostawić wadery w potrzebie, należała do mojego stada i jako szpiega niepokoiło mnie całe to zajście. Wyczuwałam nad wodospadem jeszcze czyjąś obecność. Podążyłam śladem tego bytu ale niedługo potem zgubiłam trop. Zawróciłam więc z zamiarem dyskretnego poobserwowania Raw. Jesień była w pełni i to jedna z tych moich ulubionych, z małą ilością deszczu i z dużą ilością słońca które nie grzało jednak. W stadzie panował jakiś zastój którego do końca nie rozumiałam. Depresyjna aura dopadła prawie wszystkie wilki, zastanawiałam się czy aby coś grubszego nie stoi za tym. W połowie drogi natknęłam się na wilczyce. Dzięki bogowie nie muszę jej dłużej szukać. Obserwowałam z ukrycia jak Raw z nosem przy ziemi szuka tropu i rozgląda się na boki wciągając głęboko w nozdrza rześkie powietrze.
-Czego ona szuka?- zastanawiało mnie. Obiecałam jej że w razie potrzeby może skorzystać z mojej pomocy, więc posłusznie i z ciekawością wyłoniłam się z ukrycia.
-Och Minx!- wykrzyknęła uradowana na mój widok.
-Cześć- wyszczerzyłam pysk w szerokim uśmiechu a mój ogon zamerdał niekontrolowaną radością. Tak dawno nie rozmawiałam z nikim ze stada. Najpierw opuścił mnie Oak a później Orhana, choć po części to ja opuściłam ich chcąc stać się bardziej samodzielna. A teraz mogłam pomóc w czymś Raw.
-Czego tak zawzięcie szukałaś?- spytałam z nieukrywaną ciekawością.
-Tak prawdę mówiąc to Ciebie...- powiedziała lekko zakłopotana-...bo widzisz...chciałam abyś mi w czymś pomogła..-
-Zamieniam się więc w słuch-
<Raw?> wybacz że tak krótko ale nie miałam czasu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz