- Dziękuje, że chciałaś mi pomóc, ale nie chciałam się zabić to nie tak...- powiedziałam wdzięczna i uśmiechnęłam się.
-
Nie ma za co, ale wyglądało to co najmniej samobójczo - oznajmiła i
zaśmiała się. Poczułam od niej bijące dobro i entuzjazm rzadko spotykam
takie osoby. - Czego tak krzyczałaś? - spytała ciekawa.
-
Nieważne coś mi się zdawało, ale to chyba z przemęczenia, sama nie wiem -
mówiłam trochę się jąkając. Nie miałam pojęcia, jak to wytłumaczyć,
musiałam coś wymyślić.
- Okej, jak będziesz potrzebowała pomocy to śmiało przychodź do mnie - rzekła i pognała przed siebie.
-
Na razie - szepnęłam i poszłam w przeciwną stronę. Wybrałam się nad
rzekę żeby, chwilę posiedzieć i pooglądać widoki. Pogadałam z paroma
wilkami o sprawach watahy i tego typu rzeczach. W towarzystwie nie czuję
się tak źle jest miło i sympatycznie. Mohadu dobrze mówił, w tej
watasze jest bezpiecznie i dziękuje mu za to, że przekonał mnie to tego
miejsca. Oby on żył. Poczułam potrzebę wyżalania się komuś, pobiegłam do
Minx może będzie chciało jej się mnie wysłuchać.
<Minx?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz