Popatrzyłem w dół wodospadu i wydąłem policzki. Mhm. Isabella. Za pomocą pędu powietrza zmieniłem tor jej lotu i trochę go spowolniłem. Wpadnie w krzaki tylko trochę się poobija. Zacząłem schodzić na dół, by wrócić do swojej jaskini. Gdy doszedłem do celu wskoczyłem do środka.
*obrazek dla wyjaśnienia, żeby nie było niedomówień*
Zobaczyłem, że Cerber (taka kreatywna nazwa)- metalowa rzeźba strzegąca jaskini - poruszył się gwałtownie. Uspokoiłem go specjalnym rytmem stuknięć łapami i pacnięć ogonem. Zakręciłem się wokoło i położyłem się, głowę opierając na łapach.
-Cześć, robisz coś?
Isabella. Niezdara.
-Nie - odpowiedziałem nawet nie wstając.
-Eee... Mhm. O, co to jest? - Wilczyca wskazała jędną z moich prac.
-Rzeźba - odpowiedziałem zdziwiony, że chce mi się odpowiadać.
To była bardzo stara figurka przedstawiająca wilka z pięcioma łapami i trzema pyskami (oraz jedną głową :D). Wadera przysunęła nos do rzeźby i zapatrzyła się w nią. Ożywiłem rzeźbę, a ona zaraz szczeknęła. Isabella odsunęła się szybko.
-Szczeka? Jak to...? Odpowiedz!
Żachnąłem się lekko, ale wstałem. W tym momencie rzeźba zeskoczyła ze skalnej półki na której stała i wybiegła z jaskini. Wdrapała się na górę jakimś cudem znajdując oparcie w sypiącej się ziemi. (Wyjść da się tylko za pomocą magii powietrza - przynajmniej tak uważałem.) Zaklęcie odbierające duszę figurce wypowiedziałem chwilę po tym jak zniknęła mi z oczu.
-Szybka bestyjka - zakomunikowałem telepatycznie do Isabelli.
-Ona tam teraz zostanie? A jeśli będzie burza, albo...
-To jest kawałek gliny.
-No, ale ten wilczek przed chwilą szczekał!
Wadera odwróciła się gwałtownie w stronę wyjścia strącając przy tym prosty gliniany dzban.
-O nie! Przepraszam! Naprawdę!
Isabella starała się połamane kawałki z powrotem ułożyć w całość. Oczywiście z marnym skutkiem.
-Nieważne. - Wskazałem szczątki dzbana - Po co tu przyszłaś?
<Isabella?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz