Mało pamiętam z wydarzeń tej nocy, jakieś przebłyski ognia, krwi i co najgorsze Nakidai'ego. Leżałam obok mnie siedział przerażony Mohadu, podniosłam się i zobaczyłam basiora całego we krwi. Zrozumiałam, że to moja sprawka i nie mogę sobie tego wybaczyć. Smok podszedł do mnie i spojrzał na ledwo żyjącego wilka.
- Wiesz, co masz robić. Jakby się pytał, gdzie jestem powiedz, że siedzę przy przepaści - oznajmiłam i poszłam prosto przed siebie nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Dotarłam nad przepaść, usiadłam i słuchałam wiatru po prostu wsłuchiwałam się w jego uspokajające brzmienie. Nie dowierzałam, co właśnie zrobiłam i jednocześnie byłam zła na Nakidai'ego, że za mną poszedł.
Moje myśli przerwały mi czyjeś kroki, to Nakidai na pewno. Basior usiadł obok mnie i zbliżył się lekko, a ja nie mogłam na niego patrzeć coś mnie odpychało. Nie wytrzymałam i wstałam.
- Czy ty do końca zwariowałeś?! Co ci przyszło do głowy żeby za nami iść! Mówiłam, że dowiesz się w swoim czasie - krzyczałam na niego bez opamiętania.
- Rawhay, ale czego mi nic nie powiedziałaś? Zrozumiałbym i nie poszedłbym wtedy za wami. Po prostu wyjaśnij mi to - mówił spokojnie.
- Mam to od urodzenia, to
u mnie w rodzie dziedziczne i nie mogę tego powstrzymać, nie umiem. Mogłam cię
zabić. Rozumiesz? - krzyczałam nadal. Basior nie odezwał się słowem, siedział i
patrzył się przed siebie. Ja poszłam na północ słyszałam, że jest tam mały
lasek z jeziorkiem. Cudem dotarłam w przepiękne miejsce, usiadłam i
obserwowałam ryby pływające w jeziorze. Myślałam nad tym, czy odejść, ale to
nie jest najlepszy pomysł. Gdzie ja pójdę? Zaczęłam śpiewać starą pieśń z moich
stron :
Na
północy, gdzie leży wielkie morze
gdzie
szum fal i słońca blask
tam
wielka kraina zwana Middelstrom
gdzie
krwawa noc opętała nas.
Gdzie
przodkowie toczyli tysiąc wojen
gdzie
wichury niszczyły tysiąc drzew
tam
gdzie bogowie opuścili nas
gdzie
wielkiej burzy rozprysł się blask.
Tam
wilk z lwem jak bratu brat
smoki
latając chroniły nas
wielka
siła tam zaklęta jest
pamiętasz
to druhu, bo ja już prawie nie.
Księżyc
tam jaśniejszy od słońca
wielkiego
morza nie widać końca
gdzie
odgrywał się ogromny sztorm
to
właśnie jest mój dom.
Z krzaków wydobywał się szelest. Wiedziałam już, że to Nakidai.
<Nakidai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz