-Mam pomysł, ale nie wiem czy się uda – powiedziałem, a
wadery spojrzały na mnie wyczekująco. Zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem moje
ciało stało się o wiele lekkie i było mgłą.
-Udało mi się kiedyś zamienić Araka we mgłę. Gdyby udało mi się zamienić
również was, to może udałoby się oszukać Charona, że jednak jesteśmy trupami. –
spojrzałem wyczekująco na wilczyce.
-Możemy spróbować. Masz wystarczająco siły, żeby zamienić nas wszystkich? –
zapytała Minx. Szczenię zadało bardzo poważne pytanie. Dam radę? Muszę, nie mam
wyjścia.
-Myślę, że się uda – powiedziałem. Minx, Daiki i Arak stanęli bardzo blisko
mnie. Zakryłem wszystkim swoimi skrzydłami i dla bezpieczeństwa przybrałem
kolor kamienia, gdyby Charon miał zerknąć w naszym kierunku. Skupiłem się mocno
na czynności, którą miałem wykonać i zauważyłem, że jakby cała moja moc
znajdowała się w łapie, bo to ona przy jakiejkolwiek magii świeciła się. Czyli
to jest moje źródło mocy. Nagle w małym „namiocie” pojawiło się niebieskie
światło, które zaczęło wnikać po kolei w każdego wilka oraz mojego towarzysza.
Po chwili wszyscy byliśmy po przemianie. Pozostaliśmy nadal sobą, jednak
mogliśmy normalnie przez siebie przechodzić. Żadne z nas niczego nie czuło,
niemalże jak zwykłe duchy.
-Ruszajmy – powiedziała Minx i wszyscy powędrowaliśmy za nią do łodzi.
Podziwiam tą małą za tyle odwagi. Zatrzymaliśmy się przed łodzią i czekaliśmy
na pozwolenie od czarnej postaci. Odwrócił powoli głowę w naszym kierunku. Nie
dało się zobaczyć jego twarzy, ponieważ cień kaptura padał na nią. Przyglądał
się dość długo nam, po czym kiwną głową i wszyscy powoli wsiedliśmy. W każdy z
nas odczuwał lęk. Nie wierzę, że muszę się przyznać do tego, ale nawet ja.
Tylko Arak nie był tym dość wzruszony. Charon wstał, włożył swoje wiosło do wody i
odpłynęliśmy od brzegu. Musiałem cały czas pilnować tego, żeby żadne z nas nie
przybrało swojej namacalnej postaci. Spojrzałem
na taflę wody. Była wręcz przezroczysta, jednak pod wodą dało się
zobaczyć dusze innych wilków, które cierpiały. Wynurzały się z wody, pragnęły
pomocy, jednak żadne z nas nie mogło nic z tym zrobić. Minx siedziała blisko
wadery, a Arak… Właśnie gdzie on jest? Rozejrzałem się dookoła i nigdzie nie
mogłem znaleźć węża. Już miałem zacząć się pytać wader, czy ich nie widziały,
ale spojrzałem pod siebie, a ten wylegiwał się właśnie pode mną.
„Nie strasz mnie. Myślałem, że gdzieś zniknąłeś”
„Wybacz”
Niedługo potem Charon dopłynął do brzegu, a my wyszliśmy z łodzi. Odwróciłem
się, aby upewnić się, czy aby na pewno zakapturzona postać nie chce zapłaty.
Lecz ten odpłynął z powrotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz