Od Rawhay c.d Nakidai'a
Chwilę
myślałam o tym, co mi powiedział, ale uciekła mi myśli i moją głowę
zajęło uczenie go walki. Przyglądając się, jak poluje wychwyciłam parę
błędów. Stanęłam przed nim.
-
Nie lepiej ci podejść do zdobyczy, jak najbliżej wtedy masz małe
prawdopodobieństwo, że ci ucieknie. Popatrz - oznajmiłam. W lesie stał
wielki jeleń z ogromnym porożem. Schyliłam się i wbijając lekko pazury w
ziemię zbliżałam się do zdobyczy. W pewnym momencie byłam już tylko dwa
metry od zwierzyny. Wyskoczyłam na przeciwko mojej ofiary i popatrzyłam
mu głęboko w oczy, a jeleń padł nie żywy. Przyciągnęłam swoją zdobycz
do basiora usiadłam i zaśmiałam się trochę złośliwie. Nakidai nie
wiedział chyba, co ma powiedzieć, więc siedział i patrzył się na mnie
dziwnym wzrokiem. Usłyszałam trzepot skrzydeł i już wiedziałam, że to
Mohadu. Smok zrobił kilka kółek wokół nas i usiadł obok mnie.
- A gdzie jest Tsubaki? - zapytał zdziwiony Naki.
- Poleciał coś zobaczyć, ale nie powiedział mi o co dokładnie chodzi - powiedział uśmiechnięty smok. zwrócił się w moją stronę.
- Możemy pogadać tylko w cztery oczy ? - spytał mnie i spojrzał na basiora.
- Oczywiście, Nakidai wybacz nam na chwilkę - odpowiedziałam. Wilk kiwną głową, a ja z Mohadu weszliśmy do lasu.
- Raw musimy udać się na parę dni w góry, nie pamiętasz jutro pełnia - rzekł zmartwiony smok.
-
Zapomniałam na śmierć, ale co ja mam mu powiedzieć. Nie powiem mu
przecież, że w niektóre pełnie zamieniam się w krwiożerczą bestię, która
chce wszystkich pozabijać - szepnęłam bojąc się, że ktoś usłyszy.
-
Lepiej żeby znał prawdę, ale zrobisz jak uważasz. Powiedz mu po prostu,
że na parę dni znikniesz ponieważ masz parę spraw do zrobienia -
zaproponował Mo. Zgodziłam się i oboje podeszliśmy do wilka.
-
Słuchaj Nakidai. Musimy na parę dni zniknąć. Nie mogę ci powiedzieć ,
dlaczego dowiesz się w swoim czasie. A teraz żegnaj - powiedziałam z
trudem, odwróciłam się i poszłam w kierunku lasu. Nakidai próbował mnie
zatrzymać, ale Mohadu go powstrzymał. Smok szedł za mną a później obok
mnie. Rozmawialiśmy o tym , gdzie się zatrzymamy, Mo opowiedział mi o
znalezionej przez niego jaskini głęboko w górach. Oboje stwierdziliśmy,
że to dobre miejsce. Towarzysz wziął mnie na swój grzbiet i wzbił się w
powietrze. Z niewiadomych mi powodów zasnęłam i obudziłam się w ogromnej
jaskini. Na suficie znajdowały się miliony świetlików, Mo podszedł do
mnie o oznajmił mi, że spałam całą dobę. Zdziwiłam się musiałam być nie
źle zmęczona, nagle poczułam energię księżyca i wiedziałam, że w tą
pełnię się zmienię w bestię. Mohadu odleciał a ja zaczęłam wyć, jak
opętana czułam, jak serce mi szybciej bije i krew szybciej krąży. Futro
zmieniło barwę na czarną, kły się powiększyły, oczy przybrały kolor
czerwony. Przy wyjściu zobaczyłam postać wilka przyglądającego się całej
sytuacji. Spojrzałam się mu w oczy i zaczęłam biec w jego kierunku
przez strumyk. Poczułam że... Pragnę KRWI.
< Nakidai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz