Od początku wyczuwałem jakiś podstęp, gdyby to było coś normalnego,
Mo i Raw nie musieli by rozmawiać na osobności, gdy wadera wsiadła na
smoka, postanowiłem ich śledzić. Biegłem za nimi bardzo, bardzo długo.. W
końcu zatrzymali się w jakiejś odludnej jaskini. Przyglądałem się Raw
zza krzaków. Była pełnia. Jej futro zaczęło robić się czarne, kły
zaczęły jej rosnąć, pazury zrobiły się większe, a jej oczy przybrały
krwistoczerwony kolor. Może głupio postąpiłem, ale wyszedłem zza
krzaków. Wadera zaczęła mi się przyglądać, skuliła się i najeżyła
sierść. Od razu zauważyłem, że chce mnie zaatakować. Nie poznała mnie..
Patrzyła na mnie, jak na ofiarę..
Popatrzyłem na nią ze
smutkiem. Niespodziewanie Raw skoczyła na mnie i przygniotła mnie do
ziemi. Zaczęła drapać mnie pazurami po ciele i pysku. Wszędzie było
pełno krwi. Po chwili ugryzła mnie, a następnie nachyliła się nad moim
gardłem. Nie chciałem jaj atakować, postanowiłem, że będę się tylko
bronił. Sytuacja była krytyczna, ubyło mi dużo krwi.
Jeżeli nie odepchnę jej, to przegryzie mi gardło.- Pomyślałem.
Raw już wystawiała zębiska.
-
Rawhay!- Wrzasnąłem, warknąłem na waderę i odepchnąłem ją z całej siły,
a ta uderzył o skałę w jaskini. Wstałem i chwiejnym krokiem zacząłem do
niej podchodzić.
- Rawhay! Opamiętaj się, to ja, Nakidai, nie pamiętasz?!- Warknąłem i trzymałem pysk wadery w obu łapach.
Wilczyca mnie odepchnęła. Leżałem wpółmartwy. Przeraziłem się, gdy nachyliła się nade mną i wystawiła zęby.
To mój koniec.- Pomyślałem.- Zaraz, przecież..
Wpadłem
na świetny pomysł. Moim żywiołem jest ogień. Uderzyłem łapą o bok
jaskini, a z sufitu zsypało się kilka ostrych skał. Wadera odsunęła się
ode mnie, a ja wstałem. Użyłem swojego żywiołu ognia i stworzyłem bardzo
silną ognistą klatkę i zamknąłem w niej waderę.
Co chwilę
odnawiałem zaklęcie, aby klatka nie uległa zniszczeniu. I tak do rana.
Rankiem zobaczyłem, że wadera powraca do swej normalnej formy.
Westchnąłem z ulgą i usunąłem klatkę.
Położyłem się i
konałem. Byłem cały w zaschniętej krwi i zadrapaniach. Miałem wiele
siniaków i ugryzień, a na dodatek byłem wykończony używaniem żywiołu
przez całą noc. Wokół mnie pływała kałuża krwi. Obraz zaczął mi się
rozmywać. Zauważyłem nad sobą tylko przerażoną Raw i Mohadu. Wyjąkałem
coś i straciłem przytomność.
<Raw? :o >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz