Obudziłam
się a obok mnie leżało trzech panów: Nakidai, Mohadu i Tsubaki. Po
chwili poczułam okropny ból nie do wytrzymania. Popatrzyłam na swoje
żebra, na których był bandaż, zaczęłam go rozwiązywać.
- Czekaj! Co robisz?! - krzyknął przerażony basior.
- Ciszej głowa mnie boli. Posłuchaj wiem co robię. Okej? - odparłam wkurzona, ponieważ ból był coraz silniejszy.
-
To bez sensu, będzie cię jeszcze bardziej boleć. Ja ci nie pozwolę, za
bardzo mi na tobie zależy - wrzasnął z ogniem w oczach. Zdziwiły mnie
jego słowa a z drugiej strony zrobiło mi się bardzo miło.
-
Mo trzymaj go - zaśmiałam się. Nie wiem, czego mnie to śmieszyło może
nigdy nie widziałam takiej reakcji. Smok trzymał wilka i razem z
tygrysem go uspokajali. Polizałam swoją ranę a ona w błyskawicznym tępię
zniknęła. Nakidai popatrzył na mnie i zaczął się śmiać, jak dziecko.
- Zupełnie zapomniałem o twoich mocach uleczania. Przepraszam za tą aferę - powiedział i podszedł do mnie.
-
Nie ma sprawy zdarza się. Ja dziękuje, że wezwałeś pomoc bez ciebie już
by mnie tu nie było - oznajmiłam i przytuliłam się do wilka, a On się
zarumienił.
-
To idziemy gdzieś? - zaproponował Tsubaki. Wszyscy się zgodziliśmy i
ruszyliśmy tradycyjnie nad rzekę. Po dotarciu na miejsce nasi towarzysze
zniknęli bez śladu, jak zwykle. Usieliśmy przy strumieniu, zapadła
cisza. Stwierdziłam, że pobawię się wodą z nudy. Popatrzyłam na wodę, a
ona zaczęła w powietrzu przybierać wszelakie kształty, szczerze
wciągnęło mnie to i jak w transie weszłam do wody a ona wirowała wokół
mnie,śmiałam się, jak szczeniak. Basior z uśmiechem i podziwem patrzył
na mnie, dawno nie zaklinałam wody, bo nie miałam czasu zapomniałam,
jaka to dla mnie frajda. Po jakiejś godzinie uznałam, że muszę chwilę
odpocząć i znowu usiadłam obok wilka.
- Widzę, że nieźle władasz żywiołami - oznajmił z dziwną miną, nawet nie wiem, jak ją opisać.
-
Patrz co jeszcze potrafię - powiedziałam. Weszłam w głąb mojego umysłu i
zerwał się wiatr. Nakidai zaczął się unosić z przerażoną miną ja po
chwili znalazłam się obok niego w powietrzu.
- Wyluzuj to tylko czary - zaśmiałam się a basior razem ze mną. Odstawiłam nas na ziemię, położyliśmy się na sporej skałce.
- Nakidai, to prawda co mówiłeś w jaskini, że ci na mnie zależy ? - spytałam stanowczo.
< Nakidai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz