sobota, 10 września 2016

Od Daiki c.d Raza

Nie byłam pewna, czy dadzą sobie radę w zaświatach. Raz znowu dziwnie się zachowuję i może zrobić krzywdę nie tylko sobie, ale także Silverowi. Nie potrafiłabym sobie wybaczyć, gdyby coś im się stało. Ostatnio zauważyłam, że Raz stał się dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Przy nim zawsze czuję się bezpiecznie i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wszyscy spoglądaliśmy na siebie, aż wreszcie niezręczną ciszę przerwał Silver. Zaproponował wspólny posiłek, a mi jak na zawołanie zaczęło burczeć w brzuchu. Nie czekając na reakcję innych wybiegłam z jaskini krzycząc, że mają się stawić za dwie godziny w mojej jaskini. Ja tymczasem pobiegłam na polowanie. Skoro to miał być nasz ostatni wspólny posiłek przed rozłąką, to nie mogą to być zające, które ostatnimi czasy ciągle jedliśmy. Po upływie godziny wreszcie dotarłam pod jaskinię z ostatnim zwierzęciem. Miałam nadzieję, że sarna, dzik i kilka bażantów wystarczy. Bieg za sarną mnie wykończył, ale to jeszcze nie był koniec przygotowań. Noc zapowiadała się chłodna, więc musiałam rozpalić ognisko. Nie przepadam za ogniem, ale po kilkunastu minutach mozolnej pracy wreszcie chrust zapłonął. Ogień wzniósł się w górę, a płomienie rozpoczęły swój taniec. Odsunęłam się od ogniska, a idąc tyłem nie zauważyłam basiora.
- Hej Raz. - na moim pysku zagościł uśmiech.
- Witam widzę, że nie próżnowałaś.
- No wiesz chciałam, żebyśmy zapamiętali miło to spotkanie.
Nie powiedziałam nic więcej, gdyż zauważyłam Rosalie i Silvera idących w naszą stronę. Przywitałam się i wszyscy razem zabraliśmy się za pałaszowanie wcześniej upolowanej zwierzyny. W międzyczasie rozmawialiśmy o naszych wyprawach. Silver i Raz nie chcieli zdradzić szczegółów swojej podróży i czasem mówili szeptem, tak, żebyśmy nic nie usłyszały. Przez cały wieczór zauważyłam, że Raz co jakiś czas spogląda na mnie. Zastanawiałam się o co mu może chodzić. Nagle basior wstał i poszedł nad jeziorko. Przynajmniej tak mi się zdawało. Zniknął mi z oczu, a ja chciałam mieć pewność, że nic mu nie jest. Przeprosiłam gości i ruszyłam śladem Raza. Siedział przy jeziorze i najwyraźniej przyglądał się swojemu odbiciu. Przysiadłam obok niego i spojrzałam w taflę wody. Noc była piękna. Świerszcze cykały, świetliki latały nad jeziorkiem, a księżyc oświetlał całą dolinę. Nie mogłam tam tak siedzieć bezczynnie. Postanowiłam odezwać się pierwsza.
- Raz wszystko dobrze?
< Raz? Przepraszam, że tak chaotycznie xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz