marzyłem, aby uczyć się walki na poważnie, ale.. Od wadery? Postanowiłem trochę pozgrywać twardziela.
- Ty myślisz, że ja walczyć nie umiem?- Zapytałem, stojąc dumnie.
- Tego nie powiedziałam.
- Hmm.. Jestem dość silnym basiorem, mój ojciec uczył mnie w młodości walki.. Nie musisz mnie uczyć.- Rzekłem oschle.
- Okej, jak nie chcesz, to nie.- Oznajmiła, po czym zaczęła iść do swojej jaskini.
Wiedziałem, że zrobiła to specjalnie, żebym zmienił zdanie. Udało się jej.
- Stój!- Krzyknąłem i zatrzymałem się tuż przed Raw.
- Po co? Przecież nie chcesz się uczyć.- Powiedziała, nieco rozbawiona tą sytuacją.
- No dobrze, chcę.- Powiedziałem z lekkim grymasem.
- Cieszę się- Rzekła, po czym mnie przytuliła.
- Nie rozczulajmy się nad sobą, tylko uczmy się. - Oznajmiłem śmiejąc się.
- Okej. W takim razie chodź na tamtą łąkę.- Wskazała łapą na zarośniętą trawą polanę, na której nie było żadnych drzew.
- Zgoda.
Pobiegliśmy w ustalone miejsce.
- Muszę jej to kiedyś opowiedzieć.- Pomyślałem i wyraźnie posmutniałem na twarzy, gdy dotarliśmy na miejsce, usiadłem obok wadery.
- Miałeś cudowne życie, więc życie cię nie nauczyło walki.- Rzekła.
Cudowne życie..- Pomyślałem.- Nie do końca, ale za wcześnie, by o tym opowiadać.
- Niekoniecznie cudowne.- Rzekłem, wlepiając wzrok w ziemię.
- Co się stało?- Zapytała.
- Nic. Zacznijmy naukę.
- Zgoda.. Powiesz mi kiedy indziej.
- Tsa.. Kiedy zaczynamy?- Zapytałem zniecierpliwiony.
- W tej chwili. Pora na rozgrzewkę, zabij tą sarnę.
- Banał.- Rzekłem.
Skuliłem się, wystawiłem pazury, kły, najeżyłem sierść i rzuciłem się na sarnę. Zacząłem ją podduszać, następnie ugryzłem jej szyję, przez co szybko zginęła. Zabiłem ją bardzo brutalnie. Wadera przyglądała się wszystkiemu z
wrażeniem.
- Nie jestem taki potulny, jakby się zdawało na pierwszy rzut oka.- Rzekłem zasmucony, oglądając swoją pobrudzoną krwią łapę.
Wadera wyraźnie się zamyśliła, zapewne rozmyślała moje słowa. Chyba wypaplałem za dużo.
<Raw?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz