-Shlash!- ???
z naszej prawej strony biegła w naszym kierunku wilczyca. Z daleka nie mogliśmy jej rozpoznać.
-Anielka?- Basior popędził przed siebie, najwidoczniej wcześniej niż my rozpoznając wilczyce -co ty tutaj robisz!?-
Wilki witały się ze sobą kilka metrów przed nami. Daiki i ja stałyśmy w miejscu jak skamieniałe. Nie chciałam narażać kogoś nowego na niebezpieczeństwo, choć z drugiej strony raźniej podróżuje się w grupie. Slash przedstawił nam nowo przybyłą, nie było jednak czasu na długie rozmowy, więc wszyscy doszliśmy do porozumienia, że pora ruszać dalej. Czas gonił nas nieubłaganie i z każdą mijającą godziną bałam się coraz bardziej o Hanę. Chciałam, aby musiała jak najmniej czasu spędzić w tym miejscu, które tak bardzo nie pasowało do tej ciepłej i życzliwej wilczycy.
-Pośpieszmy się- poganiałam co rusz naszą piątkę.
U bram przywitał nas strażnik. Ogromny ogar o trzech głowach naszpikowanych zębiskami, mogącymi przebić nas jednym chłapnięciem potężnych szczęk na wylot.
-Dalej nie przejdziecie, Żyjący- głos wydobywał się z wszystkich trzech pysków jednocześnie. Echo jego głosu odbijało się jeszcze przez chwilę od ścian. Zmroził nas strach.
Jako pierwsza wystąpiłam do przodu, pozostawiając moich towarzyszy w tyle. Jedna z głów pochyliła się nade mną patrząc uważnie inteligentnymi oczyma.
-ja muszę iść dalej-
-dalej idą już tylko ci którzy opuścili swoje ciało- przemówiła głowa.
-Ja opuściłam moje ciało- przemówiłam, choć wcale nie musiałam myśleć nad odpowiedzią, tak jakby coś prowadziło mną i szeptało mi do ucha to co mam powiedzieć. Głowa jakby przez chwilę myślała nad czymś, po czym przemówiła.
-możesz przejść- wskazała w kierunku swoich łap, miedzy nimi było przejście. Nie mogłam jednak pozostawić reszty towarzyszy.
-oni też muszą przejść- wskazałam za siebie.
-oni nie opłacili przejścia, więc dalej nie przejdą- Ogar stracił mną zainteresowanie. A ja gorączkowo rozmyślałam jak rozwiązać ten problem. Wilki patrzyły zdezorientowane w moją stronę i zdałam sobie sprawę, że przecież z tej odległości nas nie słyszą.
-Mam propozycję...-głowa pochyliła się znów nade mną by mnie wysłuchać.
Na oczach moich towarzyszy Cerber otworzył swoje szczęki i połknął mnie w całości.
-Możecie iść dalej- wielkie cielsko odsunęło się na bok umożliwiając przejście i zasnęło zwinięte w kulkę pod jedną ze ścian.
<tak, tak, Cerber mnie zjadł...pogódźcie się z tym ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz