Postanowiłyśmy, że pójdziemy do mojej jaskini. Przez całą drogę
rozglądałyśmy się w niepewności. Bałyśmy się. Miałyśmy dziwne uczucie
obserwowania. Musimy jak najszybciej powiadomić o tym Magnolię.
Po kilkunastu minutach doszłyśmy. Liv postanowiła, że wejdzie
pierwsza. To był jej koszmarny błąd. Amaretta wyczuła nieznany jej
zapach i zaatakowała Liv. Ostrza były wszędzie . Liv próbowała uciec,
ale bez skutku.
Krzyknęłam do Amaretty:
- Przestań! To moja koleżanka!
- Oj przepraszam - powiedziała zawstydzona do mnie i Liv.
- Nic się nie stało. Jestem Liv, miło mi cię poznać - odpowiedziała już uspokojona wadera.
- Ja jestem Amaretta -ukłoniła się .
- Jak ci to nie przeszkadza, to chcemy pogadać Liv - powiedziałam zawstydzona.
- Dobrze, nie ma sprawy. Ja pójdę po jagody - odpowiedziała Ami.
Kiedy pantera poleciała, zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedziałam jej
moją historię oraz o moich mocach. Z małym wahaniem powiedziałam jej o
moim śnie i przeczuciach.
Liv powiedziała:
- Powinnaś o tym śnie powiedzieć Magnolii. Może się okazać, że ten
sen jest proroczy i ma coś wspólnego z twoją matką oraz... może z tym
tajemniczym wilkiem w lesie.
- Masz rację - przytaknęłam.
- Więc chodźmy! - odpowiedziała zadowolona wadera.
W drodze nadal się rozglądałyśmy. Nagle z krzaków wyskoczyła
wadera. Jej futro było granatowe jak noc, a oczy niebieskie jak niebo.
Przywitała się z nami i przedstawiła się. Miała na imię Galaxy. Zapytała
się gdzie idziemy, powiedziałam jej, że do Magnolii. Powiedziałam, że w
sprawie włamania na teren watahy. Nie powiedziałam jej o prawdziwym
powodzie, ponieważ na razie do końca jej nie ufałam. Postanowiła, że z
nami pójdzie. Nie chciałam jej urazić, więc nie zaprzeczałam.
Kiedy dotarliśmy na miejsce opowiedzieliśmy Magnolii o tym
tajemniczym i niebezpiecznym wilku. Od razu wysłała strażników do
przeszukania lasu. Postanowiłam, że powiem Galaxy o mojej historii i o
tajemniczym śnie. Wadera powiedziała to samo, jednak miałam inny
plan... Postanowiłam, że wybierzemy się razem na wyprawę poszukiwawczą
i zbadamy zamiary tego niebezpiecznego wilka. Może on coś wie o tym?
Przecież najczęściej atakuje mnie i osoby mi towarzyszące. To jakiś
znak. Nie chciałam narażać wader na niebezpieczeństwo, ale namawiały
mnie, więc się zgodziłam. Zabraliśmy prowiant i wybraliśmy się na
wyprawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz