-Pochmurnie dzisiaj- ziewnęłam patrząc w niebo.
-Racja- basior pokiwał głową.
-Muszę poszukać słońca- mruknęłam sama do siebie.
-Co tam mamroczesz?- Slash na mnie spojrzał.
-Nie nic- od razu wstałam wyprostowana.
Ruszyłam przed siebie.
-Wiesz gdzie idziesz?- basior ruszył za mną.
-A ty co się tak o mnie boisz? Poza tym znam ten las lepiej niż ty- uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Niby jak?- spojrzał na mnie.
-Magicznie- szłam wciąż przed siebie, a wilk za mną.
-Słońce, słońce, słońce- powtarzałam do siebie.
-Jakie słońce?- zapytał mnie.
To może być trochę dziwne, ale ja czerpie energię ze słońca - podeszłam do najbliższego miejsca gdzie było słońce.
-Serio? Ale jak? I ma smak? A jak ma smak, to jaki?- skoczył do mnie wlepiając we mnie wzrok.
-Serio, magicznie ma smak, jest hmmm... trudno określić, słodkawe - uśmiechnęłam się.
*Po pół godzinie*
-Możemy iść-wstałam.
-Gdzie idziemy?- zapytał Arak.
-Pokaże wam coś jeszcze- uśmiechnęłam się.
-Co?- zapytał Slash widocznie podekscytowany.
-Patrz- zamieniłam się w Araka.
-Wow!
-To nie wow!- krzyknął Arak, po czym zamieniłam się w prawdziwą siebie.
-Coś jeszcze?- zapytał Arak znudzonym głosem.
-Umiem kontrolować krew- widząc, że nie bardzo rozumieją, zmusiłam Slasha ( mocą) do skoku, biegu i położenia się,w końcu go puściłam
To mi się podoba- Arak się zaśmiał.
< Slash?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz