piątek, 12 sierpnia 2016

Od Rawhay do Nakidai'a

Okazało się, że to wilk z watahy. Jego wygląd mnie zainteresował, bo nie był zwyczajny, a szczególnie jego dwukolorowe, ogromne oczy. Mohadu, jak zwykle rzucił się na niego i omal go nie uderzył, gdyby nie ja. Zaciekawił mnie sobą, zaczęliśmy rozmawiać i z czasem coraz bardziej mnie interesował, co rzadko się zdarza.
- Skąd jesteś? - spytał.
- Z bardzo daleka pewnie nie słyszałeś o tych krainach. Z resztą nie lubię o tym gadać - odpowiedziałam trochę zdenerwowana.
- Może jednak wiem, gdzie to. A jeśli można spytać, czego nie lubisz o tym gadać? - spytał. W środku już się we mnie gotowało.
- Nie! Nie można - krzyknęłam zdenerwowana, miałam powoli dość jego dociekliwości. No cóż, ale lubię ciężkie charaktery.
- Dobra spokojnie, a czego tu przybyłaś? - dopytywał ciekawy. 
- Miałam dużo problemów i nieciekawą przyszłość, więc uciekłam, bo miałam już po prostu dość. Wiedziałam, że to nie dla mnie. Kiedyś może więcej ci o tym opowiem - odpowiedziałam już uspokojona. Basior zaczął oprowadzać mnie i Mohadu po okolicy, widziałam w oczach smoka, że jest szczęśliwy i spokojny o mnie. Przyznam, dobrze czasami pogadać z kimś innym niż smok. W pewnym momencie moim oczom ukazały się ogromne góry. Były piękne i majestatyczne. Mohadu wzbił się w powietrze i szybował. Nakidai opowiedział mi legendę o wilkach i górach, bardzo mnie to zaciekawiło, ponieważ w moim życiu widziałam drugi raz góry. Wspięliśmy się trochę w górę i usiedliśmy na ogromnej skale. Nie mogłam oderwać oczu od widoków. Mohadu zginął mi z pola widzenia. Spojrzałam się na basiora, a on dziwnie się na mnie patrzył.
- No, co?- spytałam zdziwiona.
- Nie nic, nic nieważne - odparł z uśmiechem.
- To teraz ty opowiedz mi coś o sobie - stwierdziłam i czekałam na odpowiedź. 
<Nakidai>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz