-
Raw! Nakidai leży ranny. Ktoś go postrzelił - mówił przerażony. Zatkało
mnie, nie wiedziałam co mam zrobić. Dopiero, jak szturchnął mnie Mohadu
zareagowałam.
-
Spokojnie, szybko mnie zaprowadź w to miejsce - bełkotałam. Tygrys
zaczął lecieć w kierunku miejsca wypadku, ja biegłam za nim a Mo leciał
za mną. Żeby było szybciej Smok chwycił mnie w swoje szpony i dalej
szybował. W parę minut byliśmy na miejscu. Zobaczyłam tylko basiora
całego we krwi leżącego na ziemi. Tsu oznajmił, że strzała była
zatruta.
-
Mohadu i Tsubaki lećcie szybko znaleźć tego kłusownika - krzyknęłam
stanowczo. Wielki kot na początku kłócił się ze mną, Mo jednak go
przekonał,żeby polecieli. Podeszłam do Nakidai' ego czułam, że uchodzi z
niego życie. Przesunęłam po jego ranie łapą i nie było po niczym śladu.
Wcześniej Tygrys wytłumaczył mi, gdzie znajduje się jaskinia Wilka.
Wzięłam go na grzbiet i zaniosłam do jamy. Cały czas przy nim czuwałam.
Nakidai obudził się dopiero po dobie. Podeszłam do niego i lekko
szturchnęłam żeby szybciej się przebudzał.
- Dzień dobry. Jak się czujesz? - spytałam zmartwiona. Basior się uśmiechnął.
- Dobrze - oznajmił i spojrzał na swój bok. Był chyba zaskoczony tym, że nic tam nie ma.
- Jak to zrobiłaś? - spytał zaskoczony.
- Umiejętności wrodzone, w mojej rodzinie i watasze to normalne - powiedziałam rozbawiona.
-
Raw, bardzo ci dziękuję. Nie wiem, jak ci się odwdzięczę - stwierdził
trochę zmartwiony i podszedł do mnie nie mam pojęcia w jakim celu.
-
Nie ma sprawy, drobnostka - oznajmiłam i cofnęłam się trochę w tył.
Nagle do jaskini wlecieli Mohadu i Tsubaki. Okazało się, że to ten sam
kłusownik, co chciał mnie wtedy zabić. Widocznie szuka
zemsty, rozzłoszczona zawołałam Mohadu i wyszłam z jaskini.
- Stój ! Co zamierzasz ? - krzyknął Nakidai.
< Nakidai >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz