- Muszę przyznać, że masz dobre zmysły, że mnie znalazłaś.
- Się wie. -Rzekła wadera z uśmiechem.
Nagle
przyleciał Mohadu i popchnął mnie prosto na waderę. Utrzymałem się na
łapach, ale nasze pyski się dotknęły. W mig wstałem i spojrzałem na
waderę.
- Wybacz. - Powiedziałem zarumieniony.
- To nie twoja wina, tylko Mohadu, bo próbował się tu wepchać. -Wadera popatrzyła z poirytowaniem na rozbawionego smoka.
- Oh, ok. Poczekaj, zaraz wrócę. Daj mi.. Góra 10 minut.
Pobiegłem
zapolować. W mig poczułem zapach jakiejś zwierzyny. Trafiła mi się
tłuściutka sarenka. Po kilku chwilach leżała już zagryziona.
Przytargałem ją do wadery.
- Chcesz trochę?
- Jadłam już dzika, ale myślę, że trochę się poczęstuję. - Uśmiechnęła się wadera.
Zjedliśmy
moją zdobycz razem Byliśmy w pobliżu rzeki, więc wykorzystałem tą
okazję. Uśmiechnąłem się szyderczo i wrzuciłem delikatnie waderę do
rzeki, po czym sam również wskoczyłem. Zaczęliśmy się ochlapywać i
dobrze bawić. Po godzinie wyszliśmy z wody. Mohadu przykrył mnie i Raw
swoimi skrzydłami.
- Raw, pora już na mnie, muszę już iść. -Powiedziałem ze smutkiem.
- No dobrze, pa Nakidai.
Poszedłem
na krótki spacer w stronę lasu, chciałem pobyć trochę sam i przemyśleć
parę spraw. Nagle poczułem silny ból. Zerknąłem na swoje żebra. Ku
mojemu zdziwieniu zauważyłem tam strzałę. Wyjąłem ją szybko. Zauważyłem
na jej grocie resztki jakiegoś zielonego płynu. Domyśliłem się, że to
zatruta strzała. Chciałem dopaść tego, który we mnie strzelił, ale
padłem na ziemię i zacząłem widzieć podwójnie. Szeptem zawołałem
Tsubaki'ego, a ten poleciał po pomoc do Rawhay. Po kilku minutach
straciłem przytomność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz