- Witaj jestem Mohadu, syn Amaru. Miło mi cię poznać - powiedział Mo.
- Tsubaki, mi również - oznajmił tygrys.
- Skoro się już poznaliście to może Tsubaki pokażesz okolice Mohadu - zaproponował basior i uśmiechnął się.
-
Bardzo chętnie - odpowiedział Tsubaki i razem ze smokiem odlecieli.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. W pewnym momencie Nakidai spytał.
- A tak w ogóle, jak poznałaś Mohadu ?
-
Jeszcze jako szczeniak go poznałam, wataha, w której się urodziłam była
zaprzyjaźniona z stadem smoków. Od początku się dogadywaliśmy i
traktowaliśmy jak rodzeństwo i tak zostało. Odkąd pamiętam mi
towarzyszył, a ja mu.
- Ciekawe. Późno się już robi, chodź odprowadzę cię do twojej jaskini - oznajmił basior i z lekka się uśmiechnął.
- Umiem dotrzeć do jaskini, a z resztą Mohadu jest ze mną - powiedziałam.
-
To nie było pytanie, tylko stwierdzenie, chodź - rzekł Nakidai. Już się
z nim nie kłóciłam i pozwoliłam mu się odprowadzić. Mohadu i Tsubaki
maszerowali za nami, w drodze rozmawialiśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce
basior staną na przeciwko mnie w celu pożegnania się. W krzakach
usłyszałam dziwny szelest, nie był to żaden wilk ani inne zwierze. Nagle
coś potężnego wyłoniło się zza krzaków i zaczęło biec w naszą stronę.
- Uważaj ! - krzyknęłam, nie bałam się jednak strach jest mi obcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz