niedziela, 21 sierpnia 2016

Od Orhany - Quest 1

Dziś przypadł dzień polowania, dlatego byłam nieco zmęczona i mimo sytego posiłku musiałam sobie uciąć drzemkę. Ciepłe promienie słońca padające z pomiędzy liści drzewa, pod którym leżałam, muskały moje futro sprawiając, że z przyjemnością odpłynęłam w objęcia snu. Po jakiejś godzinie obudziłam się i w oddali dostrzegłam, że ktoś nadchodził. Był to jeden z naszych przywódców Derlis.
 - Dobrze, że natknąłem się na kogoś z watahy. Chciałbym byś zajęła się pewnym basiorem. Wydaje mi się, że to podrostek, czarna sierść z nielicznymi niebieskimi znamionami. Nie znamy jego zamiarów, nie wydaje mi się też by był częścią watahy. To nie problem, prawda? - ton jego głosu był rzeczowy i  wyraźnie mu się śpieszyło
 - Tak - odparłam tylko będąc zbyt zaspana by wykazać się kreatywniejszą wypowiedzią
Samiec skinął głową i odszedł w pośpiechu ku swoim obowiązkom, a ja usiadłam pionowo i zamrugałam kilka razy zdezorientowana. Nie mogłam się powstrzymać i runęłam z powrotem na ziemie zamykając oczy. Czułam się taka nijaka i zmęczona, że mimo swojego usposobienia, nie chciało mi się nawet wykonać zadania. Wydałam z siebie głęboki pomruk i marszcząc łuk brwiowy w końcu dotknęło mnie poczucie winy. Wstałam nieco niezdarnie, lekko się chwiejąc i ruszyłam przed siebie mając nadzieje, że złapie jakiś trop nieznanej woni. W końcu byłam tropicielem, taki był mój obowiązek jako członka watahy chociaż... ja miałam szukać, a nie śledzić. No cóż zwykła pomyłka wynikająca z zabiegania, mała pomyłka. Mój chód nabrał żwawości i dawnej gracji gdy tylko nieco się obudziłam, jednak w dalszym ciągu nie trafiłam na to czego szukałam. Po kilku minutach poszukiwań poczułam jak ziemia delikatnie drga pod moimi łapami. Bez wahania wycofałam się by po chwili obserwować jak pokaźne stado saren przebiegało między drzewami. Skryłam się tak by nie zakłócić ich wędrówki, ale moją uwagę przykuł fakt, że zasadniczo to wyglądały one tak jakby... uciekały przed czymś. W końcu mignęło mi czarno-niebieskie futro i odrobinę drobna figura. Tak jak mówił nasz przywódca, był to podrostek i polowanie bynajmniej mu nie szło. Z bólem na sercu pomyślałam, że idzie mu gorzej niż mnie. Powiewem wiatru przewróciłam jednego z osobników i lekko przechyliłam głowę widząc jak basior wykorzystuje okazje. Jadł szybko, wyraźnie w stresie i wydawał się niepewny otoczenia. Z pewnością nie był członkiem, bał się tu być. Jego sytuacja wywołała we mnie współczucie i z zatroskanym spojrzeniem wyszłam z kryjówki. Spostrzegł mnie niemalże od razu i niemalże się zakrztusił. 
 - Spokojnie, nie jestem wrogo nastawiona - rzekłam nieco speszona tym, że go przestraszyłam
 - Nie, nie w porządku. To ja tu jestem intruzem - odparł z pełnym pyskiem w dalszym ciągu będąc nieufnie nastawionym
 - Co ty tu robisz? Wydajesz się młody - podeszłam nieco bliżej i posłałam mu przyjazny uśmiech by go nieco ośmielić
 - Ja...po prostu podróżuje - wydawał się teraz zakłopotany, ale nieco ośmielony 
 - Wiesz, ja też jestem tutaj dzięki temu, że podróżuje. Wiesz jestem z dość daleka - zaśmiałam się cicho sama do siebie 
Udało mi się wdać w miłą konwersacje razem z wilkiem choć nie zdradziliśmy sobie imion. Poprosił mnie jednak o to bym odprowadziła go poza tereny watahy, ponieważ nie chciał robić nikomu problemu. Wydawał się odrobinę naiwny i bezradny przez co zaczęłam się o niego martwić, a fakt, że mógł mieć jakieś 2 lata sprawił, że mój instynkt macierzyński dawał mi się we znaki. Ostatecznie pożegnałam go z uśmiechem, zadowolona z tego, że nie mam na sumieniu niewykonanego zadania.

2 komentarze:

  1. Orhana, do jakich umiejętności mam dodać 10 WP?

    OdpowiedzUsuń
  2. dodać 5 do magii i 5 do techniki walki. zgodnie z tym o co prosiła Orhana.

    OdpowiedzUsuń