- Dobrze, że natknąłem się
na kogoś z watahy. Chciałbym byś zajęła się pewnym basiorem. Wydaje mi
się, że to podrostek, czarna sierść z nielicznymi niebieskimi
znamionami. Nie znamy jego zamiarów, nie wydaje mi się też by był
częścią watahy. To nie problem, prawda? - ton jego głosu był rzeczowy i
wyraźnie mu się śpieszyło
- Tak - odparłam tylko będąc zbyt zaspana by wykazać się kreatywniejszą wypowiedzią
Samiec
skinął głową i odszedł w pośpiechu ku swoim obowiązkom, a ja usiadłam
pionowo i zamrugałam kilka razy zdezorientowana. Nie mogłam się
powstrzymać i runęłam z powrotem na ziemie zamykając oczy. Czułam się
taka nijaka i zmęczona, że mimo swojego usposobienia, nie chciało mi się
nawet wykonać zadania. Wydałam z siebie głęboki pomruk i marszcząc łuk
brwiowy w końcu dotknęło mnie poczucie winy. Wstałam nieco niezdarnie,
lekko się chwiejąc i ruszyłam przed siebie mając nadzieje, że złapie
jakiś trop nieznanej woni. W końcu byłam tropicielem, taki był mój
obowiązek jako członka watahy chociaż... ja miałam szukać, a nie
śledzić. No cóż zwykła pomyłka wynikająca z zabiegania, mała pomyłka.
Mój chód nabrał żwawości i dawnej gracji gdy tylko nieco się obudziłam,
jednak w dalszym ciągu nie trafiłam na to czego szukałam. Po kilku
minutach poszukiwań poczułam jak ziemia delikatnie drga pod moimi
łapami. Bez wahania wycofałam się by po chwili obserwować jak pokaźne
stado saren przebiegało między drzewami. Skryłam się tak by nie zakłócić
ich wędrówki, ale moją uwagę przykuł fakt, że zasadniczo to wyglądały
one tak jakby... uciekały przed czymś. W końcu mignęło mi
czarno-niebieskie futro i odrobinę drobna figura. Tak jak mówił nasz
przywódca, był to podrostek i polowanie bynajmniej mu nie szło. Z bólem
na sercu pomyślałam, że idzie mu gorzej niż mnie. Powiewem wiatru
przewróciłam jednego z osobników i lekko przechyliłam głowę widząc jak
basior wykorzystuje okazje. Jadł szybko, wyraźnie w stresie i wydawał
się niepewny otoczenia. Z pewnością nie był członkiem, bał się tu być.
Jego sytuacja wywołała we mnie współczucie i z zatroskanym spojrzeniem
wyszłam z kryjówki. Spostrzegł mnie niemalże od razu i niemalże się
zakrztusił.
- Spokojnie, nie jestem wrogo nastawiona - rzekłam nieco speszona tym, że go przestraszyłam
- Nie, nie w porządku. To ja tu jestem intruzem - odparł z pełnym pyskiem w dalszym ciągu będąc nieufnie nastawionym
- Co ty tu robisz? Wydajesz się młody - podeszłam nieco bliżej i posłałam mu przyjazny uśmiech by go nieco ośmielić
- Ja...po prostu podróżuje - wydawał się teraz zakłopotany, ale nieco ośmielony
- Wiesz, ja też jestem tutaj dzięki temu, że podróżuje. Wiesz jestem z dość daleka - zaśmiałam się cicho sama do siebie
Udało
mi się wdać w miłą konwersacje razem z wilkiem choć nie zdradziliśmy
sobie imion. Poprosił mnie jednak o to bym odprowadziła go poza tereny
watahy, ponieważ nie chciał robić nikomu problemu. Wydawał się odrobinę
naiwny i bezradny przez co zaczęłam się o niego martwić, a fakt, że mógł
mieć jakieś 2 lata sprawił, że mój instynkt macierzyński dawał mi się
we znaki. Ostatecznie pożegnałam go z uśmiechem, zadowolona z tego, że
nie mam na sumieniu niewykonanego zadania.
Orhana, do jakich umiejętności mam dodać 10 WP?
OdpowiedzUsuńdodać 5 do magii i 5 do techniki walki. zgodnie z tym o co prosiła Orhana.
OdpowiedzUsuń