niedziela, 14 sierpnia 2016

Od Orhany do Minx

Byłam już świadoma, że mała wadera była ode mnie silniejsza i w sumie nie byłam zdziwiona. Nie była to jakaś trudność biorąc pod uwagę moją kondycje. Cieszyła mnie nawet taka sytuacja, teraz wiedziałam, że z pewnością nie jest bezbronna i w jakiś sposób byłam spokojniejsza. Kolejną rzeczą, z której zaczęłam sobie zdawać sprawę to inteligencja Minx. Często bywała zamyślona, a jej zawahanie przed zjedzeniem dzika nie uszło mojej uwadze. Pozostawało mi tylko zastanawiać się czy było to tylko zwykłe grymaszenie ze strony szczenięcia czy coś głębszego. Nie byłam bardzo głodna dlatego pozwoliłam by Minx pierwsza się posiliła i patrząc w stronę, w którą uciekła reszta stada miałam tylko nadzieje, że nie zraniłam przez przypadek żadnego osobnika. Te które się wywróciły mogły doznać urazu nogi choć nie zauważyłam, by któryś utykał.
 - Nie jesz? - spytała waderka przekrzywiając lekko głowę w pytającym geście 
 - Ależ oczywiście, że jem. Gdybym nie miała zamiaru to upolowałabym coś mniejszego - odparłam z uśmiechem i zaczęłam jeść
Skończyło się tym, że z naszej ofiary zostały praktycznie same kości i kilka ścięgien. Postanowiłam zakopać gdzieś dalej resztki by nie znalazła tego reszta stada, jeżeli zdecydują się tu jeszcze przyjść. Kopiąc dziurę z małą pomocą wilczycy zdałam sobie sprawę z faktu, który jako pierwszy powinien przyjść mi na myśl.
 - Wybacz mi moją ciekawość... - starałam się zacząć delikatnie, nie miałam żadnych informacji na temat jej teraźniejszej sytuacji, a mogła ona być nie najlepsza - Ale czy masz jakiś opiekunów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz