niedziela, 14 sierpnia 2016

Od Rawhay c.d Nakidai'a

Pożegnałam się z basiorem i oboje poszliśmy do swoich jaskiń. Mohadu jeszcze był wstrząśnięty wydarzeniami z przed kilku godzin, więc kazałam mu się położyć spać. Oczywiście mnie nie posłuchał i poleciał gdzieś. Ja postanowiłam coś zjeść, akurat dziwnym trafem w mojej jaskini znalazła się łania. Wystarczyło tylko spojrzeć jej w oczy i już leżała martwa, po skonsumowaniu zwierzyny, położyłam się na jednej ze skał i długo jeszcze myślałam. W końcu udało mi się zasnąć. Rano leżał przy mnie zabity dzik a obok niego stał Mohadu. Podziękowałam mu za dostarczenie pożywienia i zjedliśmy dzika na pół. Smok zaproponował mi przechadzkę, chętnie się zgodziłam i ruszyliśmy w głąb lasu. Rozmawialiśmy o różnych sprawach i o dziwo dużo się śmieliśmy. W borze roi się od wielu stworzeń od jednorożców po centaury. Po drodze mijaliśmy parę wilków, mimo krótkiego czasu spędzonego tutaj, poczułam się jak w domu. Przypomniały mi się dobre stare czasy z moją rodziną i znajomymi wilkami.Razem z Mo dotarliśmy do rzeki. Postanowiłam się napić, czułam że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie dostrzegałam. Po chwili ujrzałam dwukolorowe oczy i już wiedziałam, że to Nakidai. Basior wyszedł z ukrycia i zaczął iść w moją stronę. 
< Nakidai >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz