Nic
nie wiedziałam i nie chciałam pytać. Wyraźnie była w szoku oraz bólu
dlatego i tak dużo by mi nie opowiedziała. Zamiast cokolwiek mówić
przytuliłam ją do siebie i powoli zaczęłam ogrzewać by po chwili
wciągnąć do płuc ciepłą parę unoszącą się z sierści wilczycy. Nie
chciałam by doznała uszczerbku na zdrowiu oraz pragnęłam pomóc jej dojść
do siebie. Głośny szloch zaczął nieco cichnąć, a ja z matczyną troską
pogłaskałam samiczkę po głowie.
- Jak masz na imię skarbie? - w końcu postanowiłam się odezwać uważnie obserwując moją towarzyszkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz