- Zdarza się nie ma
powodów do złości czy skruchy - rzekłam po czym delikatnie szturchnęłam
speszoną waderę nosem by dodać jej trochę otuchy
Po chwili Liv znów wydawała się wesoła, a pysk Denisa nabrał łagodności.
-
No cóż, jako, że znam was obydwoje, a wy siebie nie to najwyraźniej mi
przypadła przyjemność przedstawienia was sobie. Liv poznaj Denisa, Denis
to jest Liv - delikatnymi i spokojnymi ruchami wskazałam najpierw
jedno, a potem drugie.
- Miło mi i jeszcze raz przepraszam - wadera uśmiechnęła się przepraszająco
-
Nie szkodzi, odrobinę przesadziłem z reakcją, więc też przepraszam -
odparł basior po westchnieniu, które całkowicie oczyściło atmosferę.
-
Czyli jest nas teraz trójka, w grupie zawsze raźniej. To co? Jakieś
pomysł co robić zanim zrobi się niezręcznie? - zażartowałam śmiejąc się
cicho
- Tak w sumie to skończył mi się farby - odparła lekko
zadumana Liv - Nie znacie może żadnych źródeł, z których był je
pozyskała?
- Malujesz? - spytał praktycznie od razu Denis z nutką entuzjazmu w głosie
- Owszem - wilczyca posłała szeroki uśmiech w stronę wilka z mieszanką zaskoczenia i zachwytu - Ty też?
W odpowiedzi Denis skinął głową z uśmiechem.
-
Masz niezłą kolekcje pięknych malowideł w jaskini, prawda? Może to
dobra okazja by je pokazać - zaproponowałam widząc wspólne hobby między
tym dwojgiem.
- W sumie... - basior nie wydawał się do końca pewny
- Było by cudownie, założę się, że świetnie malujesz - Liv wydawała się w niebo wzięta
- No to chyba postanowione. Miłego - posłałam im ostatni uśmiech i zaczęłam odchodzić
- Nie idziesz? - spytała wadera wyciągając to najwyraźniej z pyska Denis'a, który szybko go zamknął.
-
Sztuka to trochę nie moja bajka, owszem lubię ją, ale i tak mam jeszcze
dużo miejsc do zwiedzenia - odrzekłam z podnoszącym na duchu uśmiechem
Nie
czekałam na odpowiedź, bo tylko ruszyłam dalej. Byłam pewna, że jakoś
się dogadają, a ja bynajmniej nie kłamałam na teraz zwiedzania.
(Tutaj resztę zostawiam wam, a tak btw to chciałam to zostawić Denisowi do odpisania ale wyszło jak wyszło ^^')
Tak
zasadniczo nie zaszłyśmy daleko od rzeki, bo praktycznie od razu znów
na nią trafiłam. Według tego co słyszałam to płynie ona przez cały teren
watahy dlatego wędrówka wzdłuż jej brzegu wydawała się sensowna. Miałam
nadzieje na spotkanie kolejnego wilka, a myśl o tym sprawiała, że
łaskotało mnie coś w brzuchu. Achh, jest tu tyle do odkrycia...
<Kolejny ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz