Przy Hanie było mi dobrze, naprawdę dobrze. Jej ciepło i dobroć były tym czego teraz potrzebowałam. Już wiedziałam skąd ten nostalgiczny blask w jej oczach, pojawiał się zapewne za każdym razem, kiedy myślała o Eldianie. Pomyślałam o jej życiu i odwadze by wyruszyć w nieznane i o sile jej charakteru, ponieważ nie poddała się po utracie tak ważnej dla niej osoby. Chciałam uczyć się od wilczycy tej niezwykłej delikatności i siły. Z tymi myślami zasnęłam, sama nie wiem kiedy. Obudziło mnie dziwne wiercenie się tuż przy moim boku. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam niewielkich rozmiarów królika.
-Gambo...?- tego malucha rozpoznałam natychmiast. Malutki ruchliwy nosek trącił mnie z czułością.
-tęskniłam, gdzie byłeś? dlaczego mnie na tak długo zostawiłeś?!- mój pełen bólu i wyrzutów głos nie zmylił Gambo, dobrze wiedział że cieszę się że jest. Pognał przed siebie obracając się po chwili, to było zaproszenie- którego nie musiał mi powtarzać, delikatnie wyswobodziłam się z objęć Hany i pognałam za moim towarzyszem. Moje krótkie nóżki miały maleńki problem z dogonieniem go, ale za każdym razem kiedy zostawałam w tyle Gambo przystawał, niecierpliwie tupiąc tylną łapką.
Dotarliśmy do niewielkiego zagajnika pełnego młodych jeszcze drzewek. Pośród plątaniny gałęzi i korzeni ukryta była niewielka nora, w której królik przetrzymywał niedawno przechwyconą przeze mnie lalkę.
-znalazłeś ją!- tuliłam w ramionach zabawkę niczym największy skarb. Sama nie pamiętam kiedy ją zgubiłam, zapewne jeszcze w jaskini alf
-dziękuję- wtuliłam pyszczek w ciepłe futerko towarzysza, podnosząc się uświadomiłam sobie, że razem z królikiem jesteśmy w zupełnie innym, nieznanym mi miejscu.
Zapewne znów teleportowałam się tam gdzie nie powinnam. Gdzie my jesteśmy?-myślałam gorączkowo, rozglądając się. Tak jak wcześniej, również i tu panowała noc, tyle że nigdzie nie potrafiłam dojrzeć księżyca czy gwiazd. Pomimo tego ,nie miałam większego problemu z widzeniem do paru metrów wokoło.
Wiedząc że nie potrafie jeszcze w pełni panować nad swoimi mocami tworzenia portali, postanowiłam trochę się rozejrzeć i poszukać jakiś wskazówek, odnośnie tego gdzie obecnie możemy się znajdować. Po około 20 minutach mojego niepewnego spaceru, dotarliśmy do miejsca otoczonego siatką z drutu. Gambo przeszedł na drugą jej stronę, wykorzystując do tego niewielką dziurę- przez którą i ja mogłam się przedrzeć. wewnątrz ogrodzenia znajdował się niewielki pagórek z metalowymi wrotami, Gambo ruszył żwawo w ich stronę. Nie pozostało mi nic innego jak ruszyć za nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz