-Co preferujesz ze zwierzyny?- zapytał Denis
-Hm...Sarny, ale zjem wszystko- uśmiechnęłam się-No to ruszajmy- powiedział Denis wstając. Popatrzyłam na niego błagalnie.
-Wstawaj, wstawaj- zaśmiał się. Powoli wstałam, ociągając się. Denis zaczął iść, więc ruszyłam za nim. Szliśmy dłuższy kawałek, gdy coś zaszeleściło w krzakach. Las ciągnął się wokół dróżki którą szliśmy. Łatwo domyśliłam się, że to zwierzę.
-To dobra okazja, zachowuj się cicho- szepnął Denis.
-Ok- powiedziałam.
Denis powoli podchodził do miejsca gdzie stało zwierzę. Bezszelestnie szłam obok niego. Nagle, przestając się zakradać, wyskoczył zza krzaków, ja również widząc dużą sarnę. Denis ugryzł ją za szyję, obejmując ją całym pyskiem. Ja zabrałam się za przytrzymanie sarny, by nie uciekła. Po kilku chwilach zwierzę nie żyło.
-Jak szybko- powiedziałam.
-Lata praktyki- zaśmiał się Denis -Jemy?
-Ooo tak -powiedziałam podchodząc do sarny.
Podeszłam i zaczęłam jeść razem z Denisem. Chyba nigdy nie byłam taka głodna. Minęło kilka dłuższych minut i sarna była zjedzona.
-Najedzona?- zapytał Denis.
-Jak nigdy- odpowiedziałam -To co robimy teraz?
<Denis>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz