-Nie przeraża cię ta odległość jaką musimy przebyć do mojej
bardzo odległej jaskini?- Przerwałem ciszę. Pysk skrzywiłem w uśmiechu. Wadera
prychnęła i pokiwała głową, jasno było widać, że mi nie wierzy.- No dobra
kiepski żart.
-Tak? A już ci prawie uwierzyłam.- Zaczęła się śmiać.
-Akurat! Dobra zaraz będziemy na miejscu.
Skręciliśmy w dróżkę prowadzącą przez gąszcz drzew o rozłożystych
koronach. Niektóre z nich były już znacznie dotknięte wiekiem. Po krótkim
czasie i wykonaniu kilku kroków znaleźliśmy się na polanie, gdzie uwidaczniało
się wejście do jaskini przykryte zielonym płaszczem mchu i traw, które miały jeszcze
żywszy odcień zieleni nadany przez złociste promienie słońca. Na karku
odczuwałem te ciepłe macki, które dzisiaj nie biły aż takim gorącem. Wokół
panowała cisza, a bardzo lekki wiatr próbował przedzierać się pomiędzy liśćmi.
Spojrzałem na waderę, która badawczo rozglądała się wokół, aż jej wzrok
natrafił na mój.
-Stoimy tu tak do wieczności czy wchodzimy?
-Prowadź!- Powiedziała zdecydowanie.-Czekaj. To ty nie
mieszkasz w wielkiej jaskini alf?
-Mieszkam, ale moja jaskinia leży trochę w odległym zakamarku
tej wielkiej. To akurat jest inne wejście. Moje wejście.- Wszedłem do środka.
Tutaj docierało już mniej światła, ale miejsce było rozświetlone przez bladofioletowe
światełka, pochodzące z kamieni. Szliśmy korytarzem, aż w końcu weszliśmy do
mojej części zwanej przeze mnie pracownią, królestwem sztuki, spotkałem również
się z określeniem tego miejsca jako graciarnia, sala chaosu (tak te określenie
właściwie jest bardzo trafne), syf oraz kupa rupieci.
-No to witam w mojej… właściwie nazwij to jak chcesz.
Liv zaczęła przyglądać się uważnie temu miejscu i
wyszukiwała malowidła, które były zarówno na ścianach, kamieniach i na płótnie.
Sam uważnie patrzyłem na pracownię, dawno tu byłem. Dokoła można było znaleźć
kubełki z farbą, pędzle i inne materiały, które chaotycznie rozlokowane były po
różnych zakątkach. Moja towarzyszka zrobiła parę kroków w przód by lepiej się przyjrzeć
wszystkiemu, ja pozostałem w tyle. Ogarnęła mnie śladowa nostalgia z powodu
myśli o moim coraz rzadszym odwiedzaniu
tego zakątka, jednak odsunąłem to na bok, kiedy przypomniał mi się o chaos.
-Tylko uważaj żebyś nie potknęła się o puszkę i pędzle. – W tym
samym momencie jej kończyna tylna, jak w zwolnionym tempie zruszyła pędzel,
który zaczepił niewielki stos puszek z farbą.
<Liv?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz