piątek, 29 lipca 2016

Quest 2 - Porwanie od Isabelli

Po dziwnym spotkaniu z nieznajomymi mi wilkami musiałam trochę odpocząć. Niestety nie mogłam zasnąć. Postanowiłam, że przejdę się po lesie. Wiem, to nie bezpieczne, ale co innego miałam robić? 
Ruszyłam w drogę. jedynym światłem prowadzącym mnie był księżyc. Po chwili ciało niebieskie schowało się za chmurami. Szłam dalej. Po kilku minutach postanowiłam, że wrócę do domu. Jednak nie mogłam znaleźć drogi powrotnej. Błąkałam się tak z dobrą godzinę, nie mogąc znaleźć domu. Wtem poczułam dziwne uczucie obserwowania. Bałam się straszliwie. " Kto to może być" - mówiłam w myślach do siebie. Szłam dalej. Próbowałam myśleć o miłych rzeczach, jednak to nie pomagało. uczucie się nasilało. Moje serce zaczęło łomotać z przerażenia, oddech przyspieszył. Usłyszałam za sobą szelest. Odwróciłam się za siebie, jednak nic nie widziałam. Zaczęłam biec. Słyszałam za sobą tupot łap. Nie przestałam biec. Miałam mętlik w głowie. Pełno pytań. Zaczęłam panikować. Głowa zaczęła mnie mocno boleć. Wtem poczułam ostry ból w prawej przedniej łapie. Do łapki przyczepiony był ostry mały kamień. Nadal biegłam. Nie zwracałam uwagi na krwawiącą ranę. Musiałam uciekać. Nadal słyszałam szelest. Odwróciłam się przez ramię po raz kolejny. Nagle poczułam ból w głowie. Był nieznośny. Okazało się, że uderzyłam w gałąź. Krwawiłam. Straciłam przytomność.
Obudziłam się w brudnej obskurnej jaskini. Na ścianach było pełno krwi. Bolała mnie głowa. Wstałam. Nagle do " pokoju" wszedł ogromny szary wilk. Przypomniało mi się! To był wilk z polany! Przeraziłam się. nie miałam siły, żeby użyć jakiekolwiek zaklęcia.
- Witaj Isabello... - odezwał się wilk.
- Co tu robię! - krzyknęłam słabym głosem.
- Pamiętasz chyba spotkanie z moimi wilkami. Byłem jednym z nich. niestety ty zabiłaś moich, więc dlatego tu jesteś. Ja jedyny przeżyłem. Za to teraz ty umrzesz w cierpieniach - powiedział basior.
- Przepraszam za to, ale musiałam się chronić. Chcieliście mnie zaatakować! A tak poza tym weszliście na nasze terytorium! - odpowiedziałam zła.
Wilk mnie nie słuchał. Przygotowywał się to skoku. Wiedziałam, że to moje ostatnie chwile życia. Płakałam. Ne chciałam umierać. Muszę przeżyć! Dla rodziców! Znajdę ich! Nagle wilk, który chciał mnie zabić padł martwy. Sprawcą tego była Rosalie. Ja ja się ucieszyłam... Urwała mi się płyta..........
Obudziłam się w znanej mi jaskini uzdrowicieli. Stała nade mną.
Powiedziała z czułością w głosie:
- Co ci wpadło do głowy, żeby wchodzić w nocy do lasu?
- Mmmm... Nie mogłam spać, więc postanowiłam, że przejdę się po lesie - powiedziałam ze słabym głosem.
- Proszę, więcej tak nie rób - odpowiedziała Rosalie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz