czwartek, 14 lipca 2016

Od Nakidai'a

Po krótkiej rozmowie z waderą pożegnałem się i postanowiłem pójść w stronę watahy, bo byłem dość daleko od jej terytorium. Szedłem dumnym krokiem, zadowolony z siebie. Tylko ciągle myślałem o tej małej. Czułem się trochę jak potwór. Porządnie ją wystraszyłem. Znowu poczułem trop, ten sam co wcześniej. Mój instynkt mówił mi, że to ten basior z jego szczenięciem. Poruszałem się najciszej jak potrafię, wolałem, abym to ja zobaczył go pierwszy, niż on mnie. Tak jak myślałem, to oni. Dowiedziałem się od Eadlyn, że są w tej watasze , więc wolałem żyć z nimi w zgodzie.. Postanowiłem ich przeprosić. Ruszyłem w ich stronę, ale zobaczyłem jadowitego węża przy małej. Wąż próbował ją ukąsić, więc skoczyłem w stronę małej. Uderzyłem go łapą i zabiłem. Po chwili tuż przed moimi oczami stał , najeżony już, basior.
- Co ty chciałeś zrobić? Próbowałeś ją zaatakować, odbiło ci? - Wyszczerzył swoje kły.
- Wręcz przeciwnie. - Powiedziałem ze stoickim spokojem i pokazałem basiorowi ciało martwego węża.
- Czyli próbowałeś ją uratować, tak? Ale.. Skąd ty w ogóle się tu wziąłeś?
- Postanowiłem pójść bliżej siedziby naszej watahy, bo byłem dość daleko. A gdy szedłem, poczułem wasz zapach i postanowiłem przeprosić, ale zauważyłem tego węża.. Ugodziłby małą..
- W takim razie dziękuję ci za pomoc. - Powiedział stanowczo basior.
- Nie ma sprawy. A ja przepraszam za tą sytuację z waderą.. A tak ap ropo jestem Nakidai, a ty?
- Oak Dust.
- A ty? - Zerknąłem na małą z uśmiechem.
- Minx.
- Dobrze, ja już idę. Może się jeszcze kiedyś zobaczymy, Oby w dobrych okolicznościach.. - Uśmiechnąłem się i poszedłem dumnym krokiem w stronę terytorium watahy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz