poniedziałek, 11 lipca 2016

Od Minx do Eadlyn i Oaka Dusta

Szliśmy już dłuższa chwilę i trochę zaczynałam się nudzić pomimo cudownych krajobrazów wokół. Chciało mi się skakać i turlać pośród soczystej zieleni poszycia. Parę razy próbowałam zachęcić Oaka do zabawy, ale zwykle kończyła się ona jak dla mnie zbyt szybko.
-No tak! A może by tak pościg?- pomyślałam i moje łapki pognały do przodu. Z gardła wyrwał się głośny pisk radości -goń mnie!- obróciłam pyszczek tylko na chwilę by z roziskrzonymi oczyma spojrzeć na mojego opiekuna.
-Minx! Wracaj, nie znasz okolicy mały wariacie!- Oak biegł już za mną zmniejszając dystans. Widziałam na jego pysku mimowolny uśmiech. Widać było, że i jemu przypadła do gustu ta forma zabawy. Nie chciałam kończyć jej przedwcześnie a on był coraz bliżej. Odwróciłam łepek próbując oszacować dzielący nas dystans. Nagle poczułam w mojej lewej łapce lekkie mrowienie
-Minx!!!- lekka panika wyczuwalna w jego głosie kazała mi spojrzeć przed siebie. Przez chwilę widziałam las oraz jakiś dziwny błyszczący okrąg tuż przede mną tak, że nie miałam szansy w pędzie nie wpaść na niego. A po sekundzie byłam już po jego drugiej stronie w jakiejś innej części lasu. Przystanęłam zdezorientowana i lekko zlękniona -gdzie ja jestem?- spojrzałam za siebie, ale nie dostrzegłam nikogo. Znalazłam się w całkiem nieznanym mi miejscu bez braku jakiegokolwiek pomysłu jak mogę wrócić. Po opanowaniu się zaczęłam węszyć. Wycie czy skomlenie nie wydawało mi się zbyt dobrym pomysłem. Do moich nozdrzy doleciał zapach wilka. Postanowiłam udać się ostrożnie w jego kierunku –zawsze lepiej pierwszemu dostrzec kogoś nieznajomego niż pierwszemu zostać wykrytym. Zapach doprowadził mnie do nory niezbyt głębokiej. W jej wnętrzu dostrzegłam wilczyce. Przekrzywiłam łepek z zainteresowaniem, ponieważ brudna wadera nie wydawała mi się szczególnie niebezpieczna. Wyglądała na trochę młodsza od mojego opiekuna. Zlustrowałam norę, w której leżała 
i mój wzrok natrafił na dziwny przedmiot pachnący innym wilkiem… zaciekawiona podeszłam znacznie bliżej niż planowałam.
-Mam Cię!!- wadera wyskoczyła z nory i przygniotła mnie delikatnie do ziemi. Skamieniałam ze strachu- o jejku…, jaka ty malutka…- nie uważałam się za szczególnie małą czy bezbronną, więc na dowód tego zaczęłam się kręcić próbując dostać zębami do łap nieznajomej -spokojnie nie zrobię ci krzywdy-
-jasne, że nie!! Bo, jakbyś spróbowała to Oak… odgryzłby ci głowę- warknęłam.
Niedaleko nas słychać było odgłosy przedzierania się przez las jakiegoś zwierzęcia. Upatrzyłam w tym swoją szanse, wilczyca skupiła się na odgłosach, lekko zmniejszając nacisk łap na moje ciało. Poderwałam się szybko z ziemi i chwyciłam w zęby dziwny przedmiot. Ciekawość zwyciężyła strach.
-Minx!?!- zaniepokojony głos Oaka dotarł do moich uszu. Jeszcze w biegu obróciłam się i pognałam 
w stronę opiekuna. Moją drogę zaszła wilczyca zasłaniając mi swoim ciałem drogę do niego.
-mały złodziejaszku! Oddawaj mi to!- przemówiła wadera, ale bez jakiejś szczególnej agresji 
w głosie.
O dziwo zaczynałam uznawać to za dobra zabawę, uciekałam goniącej mnie waderze. Dopóki nie podbiegł do nas Oak, który zasłonił mnie własnym ciałem i zaczął warczeć na wilczyce z obnażonymi kłami. Byłyśmy chyba na równi zaskoczone i ja i wadera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz