Patrzę na Minx czekając na posłańca. Po chwili zjawia się wysłannik Najwyższego Dostojnika Ciemności i tłumaczy mi, że nie ma już ratunku dla tej formy bytu która dla mnie zwie się Minx…przypominam mu więc dobitnie o umowie wiążącej mnie, ją i Mraka. Umowy są sprawą honorową w tym świecie. Wysłannik po chwili zastanowienia mówi mi, że owszem jest jedno wyjście by jeszcze ja uratować, ale w innej formie. Aby tego dokonać muszę pozbawić ją mroku który zagnieździł się już w jej sercu. Wysłannik tłumaczy mi jak mam to zrobić, długo walczę ze sobą, by zatopić kły w jej klatce piersiowej i wyrwać serce. Mrak wewnątrz niej walczy, próbując przejąć nad nią całkowitą kontrolę, przez co jej własne ja zostanie na zawsze i nieodwracalnie pożarte. Nie zastanawiając się dłużej zatapiam kły w jej już i tak poszarpanym ciele i wyrywam serce przypominające czarny zbitek mazi…
mrok ulatuje z jej piersi, a wraz z nim znika pomału kawałek
po kawałku ona sama…Zaczynam się bać czy nie zostałem wplątany w jakiś wewnętrzny
konflikt między najpotężniejszymi w świecie mroku.
Mrak znacznie osłabiony i pozbawiony za złamanie umowy łapy
umyka, wraz ze swoimi sojusznikami, chowając się przed gniewem Dostojników.
Posłaniec z resztek duszy wadery formuję nowe sploty wplatając w nie część
należącą niegdyś do Mraka. Niby w geście zadośćuczynienia za doznane krzywdy i
nie dotrzymanie umowy. Przed moimi oczami staje szczenię,
białe jak niegdyś ona, z czarną łapą należącą do Mraka i
hardym spojrzeniem…sam nie wiem, czy jest w tym szkrabie coś z mojej dawnej
ukochanej…jednak wiem, że ktoś tam, czeka na nią. Nie odpuszczam jej sobie, a
jedynie daje czas
i możliwość, na być może wybaczenie i ponowne skrzyżowanie
się naszych ścieżek i uczuć. Chwytam za kark szczenię i zanoszę je przez portal
na tereny Wilków Dobra, gdzie czeka już na nie pewien wilk imieniem Oak Dust.
-Chyba właśnie jej szukasz…-mówię do niego łagodnie kładąc
szczenię na ziemi.
-Kim jesteś i co to za szczenię…?- przemawia zdziwiony
naszym pojawieniem basior. Nie umyka mojej uwadze że zasłania sobą ciało
wadery. Samo patrzenie na nią sprawia mi ból i przyprawia
o mdłości. Nadal
czuje w pysku smak jej krwi i opór stawiany przez jej delikatne żebra.
-Wybacz, że nie będę zbyt wylewny, ale miałem wyjątkowo
paskudną misje do wypełnienia i jestem
u kresu wytrzymałości. Więc słuchaj
uważnie bo nie będę się powtarzał. To szczenię które widzisz przed sobą, to
Minx. Tyle możesz wiedzieć. Zaopiekuj się nim, ponieważ tak by sobie tego
życzyła Ona sama- szczenię niepewnie podchodzi do basiora i delikatnie go
obwąchując wtula łebek w jego sierść na piersi.
-Minx…??-niepewnie przemawia Oak i widać, że jednak
rozpoznaje ją w tym szczenięciu. Co dla mnie samego, wciąż jest trudne po
niedawnych przeżyciach.
-pozwól że zabiorę…-tu robię przerwę ponieważ nie do końca
wiem, jakim słowem opisać ciało Wadery…”to” brzmi zbyt przedmiotowo, „ją”
dziwnie, zwarzywszy na to, że Ona jest już w innej formie…postawiam więc tylko
ograniczyć się do wskazania głowa na ciało- do jej rodzimej watahy.
Nie czekając na pozwolenie delikatnie przekładam ciało przez
mój grzbiet i tworze kolejny portal.
-A właśnie bo bym zapomniał, masz tu eliksir, na wypadek
gdyby znudziło Ci się bawienie się
w nianię…nie używaj go tylko za wcześnie,
pamiętaj że pomimo że to Minx, to w jakimś sensie narodziła się ona na nowo,
więc daj jej w miarę w normalnym tempie przeżyć to wcielenie- z tymi słowami
znikam w portalu bardziej skulony i jakby starszy o parę lat.
-Do zobaczenia Maleńka-szepcze w przestrzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz