Wiedziałem, że prędzej czy później znów jej się to
przytrafi…dlaczego nie da jej w końcu spokoju? czy nie dość już przeszła i
wycierpiała? Aaaaa! przecież jest ten Ktoś kogo polubiła tak bardzo i ta no
wilczyca…Popatrzyłem w ich stronę, obydwoje wyglądali na mocno zszokowanych.
Hmmm… mam nadzieję że moja Pani nie pomyliła się w stosunku do nich. Pani
pognała w ciemne niebo, prosto do tej nieprzyjemnej jaskini…tylko jak ich
przekonać aby podążyli do Niej. Ona ich potrzebuję! Z tą myślą pognałem czym
prędzej w stronę pary wilków. Gdyby jeszcze tylko rozumieli mnie tak jak to
tylko Ona potrafi. Nie mogę jej stracić. Do ślepego chyba nie ma co próbować
dotrzeć. Pozostaje mi już tylko ta wilczyca. Nadal patrzyli obydwoje w niebo,
więc w pierwszej chwili mnie nie zauważyli. Musiałem więc lekko skubnąć tą jak
jej tam…Avalon w przednią łapę.
-Aaaa! O matko! a to co? krwiożerczy królik…?!?- i tak już
lekko przerażona wilczyca podskoczyła jak oparzona.
-czy to nie królik Minx…?- przemówił ślepy wilk wciągając
powietrze -Pachnie nią.
Kiwałem zawzięcie głową potwierdzając tą informację.
-nie wierzę! ten królik nas rozumie! Widzisz Dust jak macha
główką? Ahhh… przepraszam zapomniałam że Ty…no wiesz…-wilczyca uśmiechnęła się
skrępowana do towarzysza. Nie było czasu na rozmowy więc spróbowałem inaczej.
Tym razem poskubałem łapę Dusta ciągnąc go w stronę jaskini od której dzielił
nas jeszcze kawałek drogi. Wilk chyba zrozumiał, bo bez zbędnych słów podniósł
się i zaczął iść w wskazanym przeze mnie kierunku. Chyba trochę się myliłem w
stosunku do niego- pomyślałem. Wilki podążały za mną, więc pierwszy punkt
mojego planu powiódł się w 100%. Teraz tylko trzeba ich bezpiecznie do mojej
Pani zaprowadzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz