Minx wydawała się naprawdę przyjazną waderą. Polubiłam ją od początku,
miała w sobie coś pozytywnego. Wzbudzała we mnie lekkie poczucie powagi,
dorosłości. Chciałam się od niej uczyć, była wesoła, ale nie
nadmiernie, jakby stabilna w uczuciach. A ja wręcz przeciwnie.
Z kolei Oak Dust milczał. Nie czułam się niezręcznie, bo jakoś nie umiałam, ale gdy nic nie mówił, tylko patrzył na mnie z uśmiechem, miałam ochotę zacząć z nim natychmiast rozmowę, zaciekawił mnie. Może miałam lekką fobię, usilnie chciałam aby oboje mnie polubili.
Czułam coś dziwnego - za każde najmniejsze przewinienie, moją początkową sztuczną grzeczność, jak
Z kolei Oak Dust milczał. Nie czułam się niezręcznie, bo jakoś nie umiałam, ale gdy nic nie mówił, tylko patrzył na mnie z uśmiechem, miałam ochotę zacząć z nim natychmiast rozmowę, zaciekawił mnie. Może miałam lekką fobię, usilnie chciałam aby oboje mnie polubili.
Czułam coś dziwnego - za każde najmniejsze przewinienie, moją początkową sztuczną grzeczność, jak
i tornado spowodowane moim nastrojem, chciałam
ją i Oak Dusta przepraszać. Jakbym nie chciała ich stracić, jakby zaraz
mieli uciec a wszystko było snem.
- Jak nazywają się alfy? - zapytałam z ciekawości, aby przerwać ciszę.
- Magnolia, Rosalie i Derlis - odpowiedział mi Oak Dust. - polubią cię.
- Mam taką nadzieję. - westchnęłam i spojrzałam z wewnętrzną ulgą i spokojem na dwójkę wilków. - A wy, kiedy trafiliście do watahy?
<Oak Dust? Minx? >
- Jak nazywają się alfy? - zapytałam z ciekawości, aby przerwać ciszę.
- Magnolia, Rosalie i Derlis - odpowiedział mi Oak Dust. - polubią cię.
- Mam taką nadzieję. - westchnęłam i spojrzałam z wewnętrzną ulgą i spokojem na dwójkę wilków. - A wy, kiedy trafiliście do watahy?
<Oak Dust? Minx? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz