-Mamy tam wejść?- Wydusiłam z siebie patrząc w głębie przerażającego
lasu.
-Tak, to będzie próba przełamania lęku, bo przypomniała mi
się nasze nocne spotkanie. Wspomniałaś, że boisz się ciemności. Jako wilk
wędrowny mogę cię tez czegoś nauczyć i podarować ci „antidotum” na twój
problem. Spróbuj się przełamać, a nauczę cię mocy światła, która pomoże ci w
mroku. Zgoda? Spróbuj.- Nie odpowiedziałam. Strach odebrał mi mowę. Odczekawszy
parę chwil powoli, lecz stanowczo ruszyłam przed siebie.
-Będę tuż obok, przełam strach Asterio.
Szłam w milczeniu słysząc łagodny, powtarzający się ton
wadery: „Jestem tu” zanikający powoli pośród drzew. Kolejny przeraźliwy krzyk
dostał się do moich wilczych uszu. Z początku najadłam się strachu, ale szybko
uświadomiłam sobie, że to kolejny wredny ptak. Nie czułam już niczyjej obecności,
nie słyszałam żadnego dźwięku, poza biciem mojego serca i ciężkim oddechem.
Zamknęłam oczy dalej idąc do przodu, zaczęłam nabierać pędu. Szłam szybkim
marszem przez… sama nie wiem, chyba sporo czasu. Przystając, nagle otworzyłam
oczy. Moim oczom ukazał się całkiem ładny widok. Dookoła mnie gościły drzewa
okryte puszystą poduszeczką mchu, a przez ich korony przebijały się maleńkie
promyki światła, które jakby chciały oświetlić to tajemnicze, czarne miejsce.
Zaskoczyło mnie to.
- Jak takie straszne miejsce może być urocze? – Wyszeptałam
cicho. Na moim pyszczku zawitał lekki uśmiech. Nagle, straciłam czucie, nie
wiedziałam co się ze mną dzieje. Jęknęłam i upadłam na ziemię. Po dłuższej
chwili wstałam oszołomiona. „Co się właśnie stało?” pomyślałam.
- Nie bój się. – powiedział ktoś niezwykle spokojnym głosem,
lecz to nie był głos Argii.
<C.D. Argia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz