Ciemność. Obudził mnie okropny ból.
-Moja głowa... -jęknąłem. -Dzień dobry?
Zauważyłem nade mną Silvera i kogoś jeszcze, ale ten drugi wilk, gdy tylko zobaczył, że żyję, poszedł gdzieś. Ból głowy powrócił ze zdwojoną siłą. Jęknąłem po raz kolejny. Potem do moich uszu doszedł głos.
-Ksame?
-Kto? Ghhh.. Moja głowa...
-Uderzyłeś się? -zapytał.
-Może... Nie wiem...
-Masz. Pij -powiedział i podał mi flakonik z jakimś płynem koloru bordo.
Wypiłem troszkę i stwierdziłem, że z pewnością nie był to najlepszy napój na świecie. Skrzywiłem się. Mimo wszystko ufałem mu i wlałem w siebie zawartość flakonika. Przypomniałem sobie coś. Byłem ją, Diana i ktoś jeszcze... Leo? Leoś! Właśnie, pamiętam. Był Leoś i mówił coś o łowach...
-Ksame, dobrze się czujesz? -zapytał.
-Nie wiem... Nie... -znowu się skrzywiłem.
-Wypij -powtórzył Silver podając mi kolejny flakonik z bordowym płynem.
Jak mus to mus. Wmusiłem w siebie kolejną dawkę lekarstwa.
-Już?
-O nic nie pytaj... -zanuciłem jakąś piosenkę albo przyśpiewkę.
-Czyli dobrze -skwitował Silver.
Nagle zrobiło mi się ciepło, a potem wszystko wydawało mi się bardzo zabawne. Zacząłem przebierać łapami w powietrzu. Potem zamknąłem oczy i myślałem o małych wiewiórkach (tańczących salsę ;< Sam nie wiem, kiedy świat rozpłynął się w malutkie bańki mydlane...
-Silver?
-Obudź się. Wstawaj, wstawaj...
-Dobra -odparłem. -Niech ci będzie...
Wstałem i poczułem ból przenikający moją głowę. Mimo wszystko był inny, niż ten, który odczuwałem przedtem.
-Dobrze się czujesz?
-A powinienem? -chwiejnie podszedłem w stronę światła.
Sen zniknął, tak samo niespodziewanie jak nadszedł. Nie widziałem już nic, tylko chłodną czarną ciemność.
<Umarłem? :3 Diana? Rosalie? Silver?>
-Moja głowa... -jęknąłem. -Dzień dobry?
Zauważyłem nade mną Silvera i kogoś jeszcze, ale ten drugi wilk, gdy tylko zobaczył, że żyję, poszedł gdzieś. Ból głowy powrócił ze zdwojoną siłą. Jęknąłem po raz kolejny. Potem do moich uszu doszedł głos.
-Ksame?
-Kto? Ghhh.. Moja głowa...
-Uderzyłeś się? -zapytał.
-Może... Nie wiem...
-Masz. Pij -powiedział i podał mi flakonik z jakimś płynem koloru bordo.
Wypiłem troszkę i stwierdziłem, że z pewnością nie był to najlepszy napój na świecie. Skrzywiłem się. Mimo wszystko ufałem mu i wlałem w siebie zawartość flakonika. Przypomniałem sobie coś. Byłem ją, Diana i ktoś jeszcze... Leo? Leoś! Właśnie, pamiętam. Był Leoś i mówił coś o łowach...
-Ksame, dobrze się czujesz? -zapytał.
-Nie wiem... Nie... -znowu się skrzywiłem.
-Wypij -powtórzył Silver podając mi kolejny flakonik z bordowym płynem.
Jak mus to mus. Wmusiłem w siebie kolejną dawkę lekarstwa.
-Już?
-O nic nie pytaj... -zanuciłem jakąś piosenkę albo przyśpiewkę.
-Czyli dobrze -skwitował Silver.
Nagle zrobiło mi się ciepło, a potem wszystko wydawało mi się bardzo zabawne. Zacząłem przebierać łapami w powietrzu. Potem zamknąłem oczy i myślałem o małych wiewiórkach (tańczących salsę ;< Sam nie wiem, kiedy świat rozpłynął się w malutkie bańki mydlane...
-Silver?
-Obudź się. Wstawaj, wstawaj...
-Dobra -odparłem. -Niech ci będzie...
Wstałem i poczułem ból przenikający moją głowę. Mimo wszystko był inny, niż ten, który odczuwałem przedtem.
-Dobrze się czujesz?
-A powinienem? -chwiejnie podszedłem w stronę światła.
Sen zniknął, tak samo niespodziewanie jak nadszedł. Nie widziałem już nic, tylko chłodną czarną ciemność.
<Umarłem? :3 Diana? Rosalie? Silver?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz