Szłam przez ciemny las do Wodospadu Wątpliwości. Bardzo się bałam,
jeszcze nie zapuszczałam się tak głęboko w las. Nagle usłyszałam
szelest,więc odwróciłam się i w oddali zobaczyłam wilka. Była cała
jasnobrązowa i miała bardzo gęste futro,a na grzbiecie miała jakieś
dziwne symbole.
Odezwałam się:
- Kim jesteś ?
- Mam na imię Amare - odpowiedziała wadera.
Serce mi zabiło. Tto ta Amare!
Chyba zobaczyła moją minę i powiedziała:
- Nie traktuj mnie proszę jak jakąś królową. Może lepiej... Widzę, że coś cię dręczy. Zaufaj mi.
Byłam wystraszona, ale opowiedziałam jej co mnie dręczy. Opowiedziałam o Denisie i Si bo to przecież patronka miłości. Może mi pomoże? Mam nadzieję.
Wadera wysłuchała mnie dobrze i powiedziała:
- Choć najpierw w jakieś ustronne miejsce.
- Dziękuję! - krzyknęłam.
Poszliśmy na małą polankę. Bardzo zdziwiło mnie, że trawa była różowa i liście. Kazała mi usiąść, więc to zrobiłam. Wtem wyjęła coś z krzaków i mi pokazała. Była to jakaś fioletowa kula, która się bardzo świeciła. Zaczęła mi mówić, że to " Kula miłości", dzięki której będę znała odpowiedź na swoje pytanie. Kazała mi spojrzeć głęboko w kulę i pomyśleć o swoim problemie. Oczywiście zrobiłam to co mówiła i spojrzałam w głąb. Zobaczyłam w niej Denisa całego czarnego i Si białego. Amare powiedziała, żebym wybrała Si. Że on naprawdę mnie kocha, a Denis uważa mnie za koleżankę. Dzięki niej wiedziałam co robić. Porozmawiam o tym z Si. Chciałam odwdzięczyć się jakoś Amare za pomoc, więc postanowiłam pokazać jej swój dom. Zgodziła się z wielkim uśmiechem, więc poszliśmy.
Kiedy byliśmy na miejscu wadera powiedziała mi, że mam prześliczny dom. Bardzo się ucieszyłam. Postanowiłam, że zapoznam ją z Aquą. Zaproponowałam jej to i z lekkim wahaniem zgodziła się. Nie wiem dlaczego zawahała się, ale i tak jestem szczęśliwa. Podeszłyśmy do brzegu rzeki i donośnym głosem zawołam Aquę. Nie musiałam długo czekać, bardzo szybko przypłynęła. Na widok Amare skłoniła się, ale moja towarzyszka jej powiedziała to co mi, żeby nie traktowała jej jak królową. Chwilę porozmawiały, ale syrena musiała już płynąc. Amare też powiedziała, że musi już iść, więc bardzo mi podziękowała za wspólny czas. Trochę się zdziwiłam, że ona mi dziękuję, a naprawdę to ja powinnam dziękować. Otóż za to, że pomogła mi dokonać wyboru i za pochwałę domu. Trochę smutno mi się zrobiło, że musiała iść, ale wiem, że musi iść pomóc innym.
Odezwałam się:
- Kim jesteś ?
- Mam na imię Amare - odpowiedziała wadera.
Serce mi zabiło. Tto ta Amare!
Chyba zobaczyła moją minę i powiedziała:
- Nie traktuj mnie proszę jak jakąś królową. Może lepiej... Widzę, że coś cię dręczy. Zaufaj mi.
Byłam wystraszona, ale opowiedziałam jej co mnie dręczy. Opowiedziałam o Denisie i Si bo to przecież patronka miłości. Może mi pomoże? Mam nadzieję.
Wadera wysłuchała mnie dobrze i powiedziała:
- Choć najpierw w jakieś ustronne miejsce.
- Dziękuję! - krzyknęłam.
Poszliśmy na małą polankę. Bardzo zdziwiło mnie, że trawa była różowa i liście. Kazała mi usiąść, więc to zrobiłam. Wtem wyjęła coś z krzaków i mi pokazała. Była to jakaś fioletowa kula, która się bardzo świeciła. Zaczęła mi mówić, że to " Kula miłości", dzięki której będę znała odpowiedź na swoje pytanie. Kazała mi spojrzeć głęboko w kulę i pomyśleć o swoim problemie. Oczywiście zrobiłam to co mówiła i spojrzałam w głąb. Zobaczyłam w niej Denisa całego czarnego i Si białego. Amare powiedziała, żebym wybrała Si. Że on naprawdę mnie kocha, a Denis uważa mnie za koleżankę. Dzięki niej wiedziałam co robić. Porozmawiam o tym z Si. Chciałam odwdzięczyć się jakoś Amare za pomoc, więc postanowiłam pokazać jej swój dom. Zgodziła się z wielkim uśmiechem, więc poszliśmy.
Kiedy byliśmy na miejscu wadera powiedziała mi, że mam prześliczny dom. Bardzo się ucieszyłam. Postanowiłam, że zapoznam ją z Aquą. Zaproponowałam jej to i z lekkim wahaniem zgodziła się. Nie wiem dlaczego zawahała się, ale i tak jestem szczęśliwa. Podeszłyśmy do brzegu rzeki i donośnym głosem zawołam Aquę. Nie musiałam długo czekać, bardzo szybko przypłynęła. Na widok Amare skłoniła się, ale moja towarzyszka jej powiedziała to co mi, żeby nie traktowała jej jak królową. Chwilę porozmawiały, ale syrena musiała już płynąc. Amare też powiedziała, że musi już iść, więc bardzo mi podziękowała za wspólny czas. Trochę się zdziwiłam, że ona mi dziękuję, a naprawdę to ja powinnam dziękować. Otóż za to, że pomogła mi dokonać wyboru i za pochwałę domu. Trochę smutno mi się zrobiło, że musiała iść, ale wiem, że musi iść pomóc innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz