niedziela, 20 marca 2016

Od Ksejma c.d. Rosalie, Diana

Ciemny, gęsty las. Znajomy zapach lasu, a jednak inny, niż ten z watahy. Niepewnie popatrzyłem za siebie. Nie ujrzałem nic specjalnego, więc usiadłem W pewnej chwili usłyszałem sceniczny szept.
-Moje słowo nie wiatr...
-Co? -odwróciłem się ponownie.
Nikogo nie zobaczyłem. Nagle nade mną świsnęła strzała i -o dziwo - wniknęła w drzewo. Po chwili zza drzewa wyjrzał czarno-biały wilk.
-Witaj! -powiedział. -Co tam u ciebie?
-Yyy... Dobrze... -bardziej zapytałem, niż stwierdziłem. -A u ciebie?
Nie odpowiedział tylko podszedł do mnie tak, abyśmy stykali się bokami. Wilk mówił przez chwilę, a potem zamilkł.
Zaatakował znienacka. Uderzyłem o ziemię. Wstałem chwiejnie, ale nim zdążyłem złapać równowagę biało-czarny machnął mi łapą przed pyskiem. Z zadrapania sączyła się krew. Tym razem wilk pozwolił mi wstać i zacząć nie do końca już pełnoprawną walkę. Z furią pobiegłem w jego kierunku. Umknął na bok i nie zdążyłem się zrewanżować. Widziałem coraz mniej, krew lekko zalewała mi oczy. Słyszałem czyjeś kroki. Wiele kroków. Niewyraźne postacie zbliżały się do mnie. Otaczały mnie.
<Rosa? Diana? Silver? Jeszcze pięć minut... xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz