Najchętniej zapadłabym się pod ziemie. Nie tak wyobrażałam sobie poznanie nowego wilka, ale chyba czas się do tego przyzwyczaić ( przynajmniej z moim szczęściem do pakowania się w dziwne sytuacje). Przewróciłam się
z pleców na brzuch i cicho przyglądam się odchodzącemu nieznajomemu. Był dość wysoki i miał dziwny nawyk lekkiego przekręcania łba na bok kiedy czegoś słuchał. Nie usłyszałam z jego ust -ani przywitania, ani pożegnania, więc uznałam to za dobry znak. W końcu mnie nie odprawił-prawda(?). Z uśmiechem na pysku i na niepewnych łapach, podniosłam się i dogoniłam basiora. Tak bardzo było mi brak towarzystwa innych wilków, że nawet zapomniałam o głodzie.
-Cześć, nazywam się Minx- wyszczerzyłam pysk w jeszcze szerszym uśmiechu, dobrze wiedząc że i tak mnie nie widzi (właśnie! przecież On mnie nie widzi- uzmysłowiłam to sobie w pełni) . Aby zatuszować milczenie z drugiej strony, zaczęłam wylewać z siebie potok słów (czasem mi się to zdarza).
-Jestem chyba dość charakterystyczna… wiesz, bała wadera z małym płonącym dyskiem na plecach
i z niewielkimi skrzydełkami na barkach. No… może, nie tak do końca biała, mam czarną końcówkę ogona..-spojrzałam na mój nieszczęsny ogon, ale szybko otrząsnęłam się ze złych wspomnień. W końcu jestem tu aby zacząć od nowa.
- Zimą jest tutaj pięknie, ale nie mogę doczekać się już wiosny. Kiedy wrócą wszystkie zwierzęta i zaczną wieczorami grać świerszcze i latać świetliki- gadałam nie poznając sama siebie, chyba faktycznie doskwiera mi już samotność -Wiesz, niedaleko znalazłam przepiękną jaskinie i właśnie wyruszyłam aby coś upolować i znaleźć ….-o matko! Moja zdobycz- Spojrzałam na wilka który nie wydawał się poruszony moją obecnością i gadaniem.
-zmierzasz w jakimś konkretnym kierunku??- spytałam tym razem nieśmiało.
-…nie…- usłyszałam w odpowiedzi i to mi wystarczyło.
-może więc zmienimy kierunek? Kawałek mnie odprowadzisz? bo widzisz, udało mi się upolować wielkiego ptaka i nie chce aby jego śmierć poszła na marne….nie znam jeszcze wszystkich z watahy a choć jestem szybka, to ciężko byłoby mi zabić jakiegoś większego zwierza samej. Mam towarzysza nazywa się Gambo-to królik, więc jak widzisz mój zakres zwierzyny łownej jest dość okrojony.
-to jak, pomożesz mi z tym ptakiem…??-nadzieja w moim głosie musiała palić, równie mocno jak moje policzki.
<Oak Dust…?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz