-Nie masz serca.
Po moim pysku spłynęła strużka ciepłej krwi. Wstałem i starałem się wyglądać poważnie.
-Jak nas zabijesz? -zapytałem.
-A jak chciałbyś?
-No... Chyba najwygodniej byłoby magią. Bez bólu...
-Bez bólu nie ma przyjemności.
-Hmh... To może z bólem, ale bez ran?
Diana zaczęła się na mnie patrzeć wzrokiem mówiącym „O co ci chodzi?”.
-To już lepiej.
-Czyli umowa? Ty nas zabijesz, ucieszysz się, ale zostaniemy w jednym kawałku? -chciałem się upewnić.
-A czemu tak ci na tym zależy?
-Hmm... -myślałem jakby tu skutecznie skłamać. - Czy to ważne? Ty i tak po naszej śmierci poczujesz się spełniony i wszystko będzie dobrze...
-Kiedy skończysz ględzić? -przerwał mi.
-Jak się zgodzisz na układ.
-No dobrze, ja was zabiję, ale zostawię w jednym kawałku. A ty co mi za to dasz? -roześmiał się ironicznie.
-Moje życie i życie Diany Ci już nie wystarcza? -starałem się zachować spokój, ale coraz trudniej mi to przychodziło.
-Przepraszam, że się wtrącam, ale czuję się wykluczona z tej rozmowy. -powiedziała wadera.
-Diana, wiem co robię. Nie przerywaj mi. -nie chciałem, aby to zabrzmiało tak szorstko.
-Przepraszam, ale chciałabym mieć kontrolę nad tym co się ze mną stanie -odpowiedziała chłodno.
-Nie rozumiesz, że robię to dla nas?
-Co to ma za znaczenie, czy umrzemy utopieni, czy poćwiartowani?!
-To ma znaczenie, jakbyś nie wiedziała -warknąłem.
-Tik tak, tik tak -zaczął Vinci. -Każda minuta przybliża tutaj Rosalie...
Nagle wszędzie rozległ się ogłuszający dźwięk. Diana stała spokojnie, ale po jej policzkach spływały łzy. Zacząłem skręcać się z bólu na podłodze. Wadera zaczęła kaszleć nie do końca wiem czym. Upadła. Vinci patrzył na wszystko z chorą satysfakcją. Potem nie widziałem już nic.
<Diana? Vinci? Rosalie? Ja mam swój chytry plan x3>
Po moim pysku spłynęła strużka ciepłej krwi. Wstałem i starałem się wyglądać poważnie.
-Jak nas zabijesz? -zapytałem.
-A jak chciałbyś?
-No... Chyba najwygodniej byłoby magią. Bez bólu...
-Bez bólu nie ma przyjemności.
-Hmh... To może z bólem, ale bez ran?
Diana zaczęła się na mnie patrzeć wzrokiem mówiącym „O co ci chodzi?”.
-To już lepiej.
-Czyli umowa? Ty nas zabijesz, ucieszysz się, ale zostaniemy w jednym kawałku? -chciałem się upewnić.
-A czemu tak ci na tym zależy?
-Hmm... -myślałem jakby tu skutecznie skłamać. - Czy to ważne? Ty i tak po naszej śmierci poczujesz się spełniony i wszystko będzie dobrze...
-Kiedy skończysz ględzić? -przerwał mi.
-Jak się zgodzisz na układ.
-No dobrze, ja was zabiję, ale zostawię w jednym kawałku. A ty co mi za to dasz? -roześmiał się ironicznie.
-Moje życie i życie Diany Ci już nie wystarcza? -starałem się zachować spokój, ale coraz trudniej mi to przychodziło.
-Przepraszam, że się wtrącam, ale czuję się wykluczona z tej rozmowy. -powiedziała wadera.
-Diana, wiem co robię. Nie przerywaj mi. -nie chciałem, aby to zabrzmiało tak szorstko.
-Przepraszam, ale chciałabym mieć kontrolę nad tym co się ze mną stanie -odpowiedziała chłodno.
-Nie rozumiesz, że robię to dla nas?
-Co to ma za znaczenie, czy umrzemy utopieni, czy poćwiartowani?!
-To ma znaczenie, jakbyś nie wiedziała -warknąłem.
-Tik tak, tik tak -zaczął Vinci. -Każda minuta przybliża tutaj Rosalie...
Nagle wszędzie rozległ się ogłuszający dźwięk. Diana stała spokojnie, ale po jej policzkach spływały łzy. Zacząłem skręcać się z bólu na podłodze. Wadera zaczęła kaszleć nie do końca wiem czym. Upadła. Vinci patrzył na wszystko z chorą satysfakcją. Potem nie widziałem już nic.
<Diana? Vinci? Rosalie? Ja mam swój chytry plan x3>
Piwo nią a masz może ciupkę czasu by nam odpisać? Bo tak nudno D:
OdpowiedzUsuńPostaram się ^^ ale dużo pracy... No ale postaram się. Przepraszam, że tak długo czekacie ;(
Usuń;)Tak tylko pytam. i nie przepraszaj, bo nie masz za co :D Omg głupia autokorekta xD
Usuń