piątek, 26 lutego 2016

Od Kanoe do ktoś



Cisza. Jedyne co słyszałam to swój własny oddech. Ciemność . I nagle ból. Czułam go na całym ciele. Nie miałam siły ustać w miejscu. Upadłam na ziemię. Po moim ciele spływała krew. Słyszałam kroki. Coś zbliżało się w moim kierunku. Nie mogłam się ruszyć. Mój oddech przyśpieszył, a serce waliło jakby zaraz miało złamać mi żebro. Co chwilowa próba wstania kończyła się kolejnym bolesnym upadkiem. Nagle usłyszałam śmiech. Nie mogłam się ruszyć i nagle coś na mnie skoczyło. Szybko się zerwałam. To wszystko okazało się zwykłym koszmarem. Wyszłam z mojej jaskini i spojrzałam w górę. Widziałam tylko księżyc. Szybko ruszyłam przed siebie. Nie ukrywając, było zimno i ciemno. Starałam się dotrzeć do jakiegokolwiek miejsca z wodą. I udało się. Przede mną ukazała się rzeka, jeżeli mogę tak ją nazwać . Przemieniłam się w człowieka, uklękłam i zanurzyłam dłonie w wodzie. Szybkim ruchem wyciągnęłam je z wody i przetarłam dłońmi twarz. Nagle usłyszałam czyjś śmiech. Stanęłam na równych nogach, ciągle będąc w postaci człowieka. Zza drzew wyszedł wilk. Byłam trochę wnerwiona bo nie chciałam mieć dzisiaj z nikim do czynienia. Podeszłam do wilka przemieniając  się w wilka.
- Kim jesteś ? - Spytałam lekko podenerwowana .
( Ktoś ? Brak weny ...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz