Wyszłam na chwilę z jaskini, żeby przejść się po
terenie i trochę go poznać. Wcześniej pożegnałam się z Dianą. Miała
trochę smutną minę kiedy to mówiłam. Nie jakoś bardzo, ale jednak.
Dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać czy to dobrze, że to powiedziałam
i czy na pewno chcę stąd odejść. Jednak mam jeszcze dużo czasu, więc...
przechadzałam się po watasze i nagle ktoś na mnie wleciał. Już miałam
chęć walnąć w dziub, bo myślałam, że to jakiś głupi żart... ale to była
Diana i najwyraźniej przed czymś lub kimś uciekała.
- Co tak pędzisz? - zapytałam.
- Przepraszam, ja po prostu... - Zaczęła wyjaśniać.
-Nie ściemniaj.
-Ehh, wyszłam jakimś cudem z terenów watahy i tam spotkałam ludzi... Ale na szczęście mnie nie zauważyli.- Opowiedziała.
- Jak to ludzi?! Co oni tu robią! - krzyknęłam.
- Ciszej bo ktoś nas usłyszy...
-
Sory. Ilu ich było? Co robili? Po coś tam w ogóle poszła! Przecież to
niebezpieczne wychodzić poza zajęte tereny samemu! - Wydawało mi się, że
zaczęłam zbyt energicznie, a potem jeszcze na nią nakrzyczałam... i
mogło ją to urazić. Wpada na mnie wystraszona a ja na nią krzyczę. Eh..
Sach, tak nie można. Ty głupia! Ona patrzyła na mnie chwilę zdziwionym
wzrokiem. Chyba właśnie popsułam sobie z nią relacje.
-
Przepraszam... może trochę mnie poniosło. Ochłoń trochę a potem
wytłumaczysz mi co się stało, dobra? - powiedziałam spokojnie po chwili.
Diana pokiwała głową.
<Diana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz