niedziela, 3 stycznia 2016

Od Diany, cd. Sachmet

Pokiwałam głową udając że zrozumiałam. Wadera uśmiechnęła się wesoło, a ja nie byłam pewna czy mam wyjść czy zostać...
-No dobra, to ja będę się zbierać...- Odparłam niepewnie.
-Dobra. - Odparła Sachmet. Pożegnałyśmy się i poszłam. Nie miałam tak naprawdę gdzie iść ale poszłam po prostu przed siebie... Fajnie się rozmawiało z Sach, była miła. Po chwili stwierdziłam że przydało by się coś zjeść... Po drodze udało mi się upolować królika. Potem zaczaiłam się na następnego... Usłyszałam strzał! Czy to... Ludzie! Co oni tu robią?! Zaraz, gdzie ja jestem?! Zaczęłam uciekać w stronę z której przyszłam... Ale właściwie skąd ja przyszłam?! Po prostu zawróciłam. Błagam, oby mnie nie usłyszeli! Wiedziałam tylko, że jestem poza terenem watahy. Zawyć? Nie, usłyszą mnie ludzie... Błagam, oby zapach wilków był wyrazisty! Skupiłam się i zaczęłam wąchać wszystko. Tak! Zaczęłam biec w stronę z której wydobywał się ten zapach... Przez ten pęd wpadłam na kogoś... To była Sachmet!
-Cześć, co ty tu?- Zaczęłam ale zdałam sobie sprawę że to jest głupie pytanie...
-Co tak pędzisz? - Zapytała wadera.
-Przepraszam, ja po prostu...
-Nie ściemniaj.
-Ehh, wyszłam jakimś cudem z terenów watahy i tam spotkałam ludzi... Ale na szczęście mnie nie zauważyli.- Opowiedziałam.

Sachmet?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz